środa, 11 sierpnia 2010

Pucka - Janina Katz


Choć "Pucka" została napisana po duńsku, niewiele ma wspólnego z tamtejszą literaturą. Autorka jest polskiego pochodzenia, z kraju wyemigrowała na fali wydarzeń marcowych 1968 r. Powieść zawiera liczne wątki autobiograficzne, osadzona jest głównie w Krakowie lat 60-tych. I to właśnie zachęciło mnie do lektury.


Główna bohaterka to dziewczyna wchodząca w dorosły świat. Jest Żydówką, niemniej religia nie odgrywa w jej życiu żadnej roli. Mieszka z matką, jest z nią bardzo blisko związana, czego nie można powiedzieć o nieobecnym ojcu, o którym wie niewiele, na dodatek niewiele dobrego. Pucka chaotycznie szuka sensu życia (to określenie pada w powieści kilkakrotnie), pociąga ją świat artystów i intelektualistów. Obraca się głównie wśród mężczyzn, ale związki z nimi nie należą do udanych. Po studiach rozpoczyna pracę na uniwersytecie, wkrótce jednak sprawy zaczynają się komplikować - nagonka antysemicka nasila się.

Powieść miała wszelkie dane, żeby stać się znakomitą ilustracją obyczajów i wydarzeń lat 60-tych ubiegłego wieku. Niestety wyszło tylko czytadło. Styl książki jest wyjątkowo prosty, miejscami tak naiwny i pretensjonalny, że nabrałam podejrzeń co do wieku autorki - miałam wrażenie, że tekst wyszedł spod pióra licealistki, a nie dojrzałej kobiety, absolwentki polonistyki i socjologii. Oto np. Pucka i jej matka to tak miłe osoby, że ze wszystkimi świetnie się dogadują: z artystami, wykładowcami, kelnerem, babcią klozetową, a nawet pijaczką i prostytutką. Przesłodzone to aż do bólu. Owszem, są pokazane i ciemniejsze strony bycia Żydówką w powojennej Polsce, mnie jednak postaci pań Reches nie przekonały. Natomiast wplątywanie w całość Nabokova uważam wręcz za kuriozalne i całkowicie zbędne.

"Pucka" miała sporo pochlebnych recenzji, dla mnie pozostanie rozczarowaniem. Sama historia jest z pewnością ciekawa, psuje ją niestety fatalny styl. Wielka szkoda. Wartka akcja to stanowczo za mało, aby uznać lekturę za udaną.

Janina Katz , "Pucka", Wydawnictwo Santorski & Co, 2008

12 komentarzy:

  1. Rzeczywiście wielka szkoda. Jeśli jest tak jak piszesz - jeszcze jej nie czytałam. Wydaje mi się, że dobre książki to te, których się nie planuje za bardzo, po prostu zasiada się do pisania i płynie z nurtem myśli. Ale to tylko moje zdanie. Komuś innemu ta sama książka może się naprawdę bardzo podobać.

    pozdrawiam serdecznie, Aniu :)

    OdpowiedzUsuń
  2. W tym sęk, że ona, owszem, płynie z nurtem myśli, to jest b. potoczysty styl, ale tak nieskomplikowany, że aż zęby bolą. Zaznaczam, że to moje b. subiektywne odczucie;)

    Pozdrowienia;)

    OdpowiedzUsuń
  3. Miejsce i okres zapowiadałyby ciekawą lekturę. Ale dobra książka to coś więcej niż interesująca historia - ujęcie tematu i styl pisarza mogą z niczego stworzyć dzieło albo pogrążyć 'pewniaka'.
    Nie będę w takim razie za tym tytułem uganiać się specjalnie, ale że tematyka brzmi całkiem całkiem, to kiedyś postaram się jednak spróbować :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Spróbuj proszę, bo ciekawa jestem innych opinii. Mnie skusił wątek marca 1968 r., niestety stanowi on niewielką część historii.
    A może tę książkę wybierzemy do klubu dyskusyjnego? ;))))

    OdpowiedzUsuń
  5. Jeśli rekomendujesz, to czemu nie, tylko z jej zdobyciem może być problem. Nie widziałam jej w antykwariatach, tylko w księgarniach póki co :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Trudno mi ją rekomendować, ale podyskutować zawsze warto;) Poza tym, innym może się podobać, więc czemu nie?
    Ale na początek możemy wybrać coś bardziej dostępnego w bibliotekach, jestem otwarta na propozycje;)

    OdpowiedzUsuń
  7. niestety, nie znam. kraków lat 60-tych pamietam o tyle, o ile. nagle nie przyszedl do szkoly nasz kolega, jurek j. po jakims czasie nieobecnosci zduszonym szeptem ktos z nauczycieli wysyczal: bo on wyjechal do izraela - a my nie smielismy juz o nic wiecej sie dopytywac, choc niec z tego nie rozumielismy
    mysle, ze autorce czas i odleglosc wygladzily rzeczywistosc

    OdpowiedzUsuń
  8. Ciekawe jest właśnie to, dlaczego nie śmieliście. Naturalnie domyślam się powodów i cieszę się, że przyszło mi żyć w miarę normalnych czasach.
    Bohaterka powieści po prostu nie czuła się Żydówką, tylko Polką, na dodatek romansującą z marksizmem itp.;) Pomijając światopogląd, wiele osób o korzeniach żydowskich mogło czuć się podobnie. Dlatego też koniecznie muszę przeczytać wywiady Torańskiej z uchodźcami 1968 r. (bo tak widzę ich sytuację) "Jesteśmy: rozstania 68". W sumie nośny temat, a jednak rzadko w filmach i powieściach poruszany. Chyba zbyt niewygodny.

    OdpowiedzUsuń
  9. temat zgola pasjonujacy - ja rozmawialam z wieloma takimi polakami, wyzutymi nagle i brutalnie z polskosci. powinno sie rzeczywiscie spisac ich opowiesci, bo zaczynaja odchodzic

    OdpowiedzUsuń
  10. Przeczytałam, wcale nie wnikając aż tak bardzo w tło historyczne. Bardziej interesował mnie wątek dorastania Pucki, jej wybory i ich konsekwencje. Nie uwazam, że język prosty swiadczy o naiwnosci autorki, a wręcz przeciwnie, to że wpolotła tak nierzeczywiste wątki (Nabukov, Fania) daje mozliwosc dowolnej interpretacji i odrealnia trochę ksiązkę, którą niektórzy zaraz zaczęliby traktowac jako jakies rozliczanie się z przeszłoscią czy tez probę wiernego odzwierciedlania poliotycznego tła tamtych lat. Krytyka jest wskazana, ale komentującym proponuję więcej dystansu to powiesc, nie podręcznik szkolny.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Otóż to, skoro daje możliwość dowolnej interpretacji, proponuję pozwolić komentującym odbierać książkę po swojemu. Jednych interesuje dojrzewanie bohaterki, innych dojrzewanie w obliczu ważnych przemian w kraju, jeszcze innych obyczajowość powojenna. Akurat w przypadku Pucki historia miała ogromne znaczenie, wpłynęła na jej decyzje.

      Usuń