czwartek, 20 stycznia 2011

Hollywood - Charles Bukowski

Niektórzy piszą książki, inni scenariusze. Jeszcze inni piszą scenariusz, angażują się w kręcenie filmu na jego podstawie, a na koniec piszą o tym powieść;) Tak jest właśnie w przypadku "Hollywood" czyli zakamuflowanej historii powstawania "Ćmy barowej" Barbeta Schroedera (jemu zresztą dedykowana jest książka). I jeśli komuś przemysł filmowy wydaje się kuszącą branżą, może warto posłuchać starych wyjadaczy:

- W tej grze albo działasz szybko, albo cię wykończą.
- Nie wygląda mi to na szachy.
- Raczej warcaby w rękach wariatów. [str. 111]


Po przeczytaniu "Hollywood" pozostaje tylko się zgodzić z powyższą opinią. Napisanie scenariusza - nawet przy braku pomysłu, co się często zdarza - jest pestką w porównaniu z dalszymi etapami produkcji. Nie wiadomo, co jest trudniejsze: znaleźć pieniądze na kręcenie czy umiejętnie poruszać się w środowisku filmowców, które jest istną wylęgarnią neurotyków, narwańców i hochsztaplerów. Spotkanie "normalnego" przedstawiciela Fabryki Snów graniczy z cudem, aż dziwne, że scenarzysta Chinaski do końca potrafił zachować spokój i nie rzucił wszystkiego w diabły.

Bukowski z humorem i sporą dawką złośliwości sportretował hollywoodzkie towarzystwo; mimo zniekształconych nazwisk łatwo można rozszyfrować personalia znanych twórców. Ich metody pracy, zwariowane pomysły i fobie potrafią wywołać konwulsje śmiechu oraz głębokie niedowierzanie. Nietypowe zachcianki aktorów nie są nowością, ale to, że reżyser powinien zaopatrzyć się w piłę elektryczną na wypadek trudnych negocjacji, było dla mnie dużym odkryciem;). Perypetie Chinaskiego dobitnie pokazują, że Hollywood to zwariowany świat, od którego lepiej trzymać się z daleka.

Lektura zabawna i inteligentna, niezła gratka dla fanów Bukowskiego oraz kina. Coraz mniej dziwią mnie bliskie powiązania filmowców z psychiatrami;)

Charles Bukowski "Hollywood", tłum. Teresa Tyszowiecka - Tarkowska, Wydawnictwo Noir sur Blanc, Warszawa, 2002

10 komentarzy:

  1. Miałam oko na pana Bukowskiego w czasie wizyty w dwu bibliotekach w ubiegłym tygodniu, ale jego stuprocentowa absencja świadczy o tym, że jest rozrywany przez czytelników.
    "Wenner Zergog" mnie zachwycił! Jako że zalicza się do moich ulubionych reżyserów, z przyjemnością udam się w podróż do Hollywood. :)

    OdpowiedzUsuń
  2. A mnie - choć nie filmowiec - Lido Mamin czyli Idi Amin. Zergog jest postacią nieco neurotyczną w oczach Chinaskiego:)
    Mnie też mile zaskoczyła poczytność Bukowskiego, a przecież sporo czasu minęło od chwili wysypu jego powieści na polski rynek;)

    OdpowiedzUsuń
  3. Coś dla mnie- zdecydowanie przeczytam..:) dzieki za info

    OdpowiedzUsuń
  4. Nie ma za co - cała przyjemność po mojej stronie;)

    OdpowiedzUsuń
  5. O tak, Hollywood czyta sie naprawde dobrze. Choc mnie najlepiej wychodzilo to czytanie w małych dawkach, takich na półgodzinną kąpiel ;)

    OdpowiedzUsuń
  6. ;))))
    W kąpieli nie umiem czytać - kartki miękną;)))
    Po jednej dłuższej przerwie w czytaniu "Hollywood" nie wiedziałam, czy film w końcu jest kręcony czy nie, bo tyle było z nim trudności;) Ale metoda małych dawek na pewno sprawdza się w przypadku "Kobiet".

    OdpowiedzUsuń
  7. Dla mnie niestety książka jest bardzo przeciętna. Nie tragiczna, ale do arcydzieła równie jej daleko jak do szmiry.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oczywiście nie jest to wybitne dzieło literatury, niemniej do tej pory lekturę wspominam ciepło. Wg mnie jest znacznie lepsza niż "Listonosz" tego samego autora.

      Usuń
    2. Ha, do "Szmiry", ostatniej i wg mnie najlepszej książki Bukowskiego rzeczywiście trochę jej brakuje, ale ja wspominam tę książkę całkiem miło.

      Usuń
    3. Moje wspomnienia są również miłe, upływ czasu nic tu nie zmienił. "Szmira" przede mną, może niedługo będę mogła dokonać porównania.;)

      Usuń