poniedziałek, 27 czerwca 2011

Starucha

Ktoś stuka do drzwi.

- Kto tam?

Nikt nie odpowiada. Otwieram drzwi i widzę przed sobą staruchę, która rano stała na podwórku z zegarem. Jestem bardzo zdziwiony i niczego nie mogę wyrzec.

- No, to przyszłam - mówi starucha i wchodzi do mego pokoju.

Stoję przy drzwiach i nie wiem co robić: przepędzić staruchę czy, przeciwnie, poprosić, by usiadła? Starucha jednak sama idzie do mego fotela przy oknie i zasiada w nim.

- Zamknij drzwi i przekręć klucz - mówi do mnie starucha.

Zamykam drzwi i przekręcam klucz.

- Uklęknij - mówi starucha.

Klękam.
[Danił Charms "Starucha"]


Starucha krąży po mieście. Gdzie się pojawi, tam niebawem ktoś umiera. Na domiar złego pojawia się w mieszkaniu głównego bohatera. Co więcej, po paru chwilach pada martwa. A tak spokojnie toczyło się życie

Spektakl zrealizowany wg minipowieści Daniła Charmsa balansuje - zgodnie z założeniami autora - na granicy groteski i absurdu. Nie wiadomo do końca, czy starucha jest tylko złowróżbnym snem czy mroczną postacią z rzeczywistości. Jest i straszno, i śmieszno. Z sensem, i bez sensu.

Początkowo trudno wejść w konwencję narzucaną przez Charmsa. Sceny oderwane są od siebie, przypominają wysmakowane skecze. Brak myśli przewodniej, brak powiązania. Na szczęście to tylko pierwsze wrażenia, z czasem całość nabiera rumieńców, sceny układają się w konkretną historię.


"Starucha" grana jest w znikomej scenerii, dzięki czemu drobiazgi są lepiej widoczne. Sporą atrakcję spektaklu stanowi podkład muzyczny tworzony na żywo przy pomocy bodaj wszystkich urządzeń skrywanych we wnętrzu pianina (brawa dla Piotra Tabakiernika). Recenzenci podkreślają świetną rolę Andrzeja Mastalerza (faktycznie świetna), mnie jednak najbardziej spodobała się Anna Sroka jako zjawiskowa tytułowa starucha oraz przezabawna Wiktoria Gorodeckaja w roli znajomej z kolejki. Gra aktorska jest zresztą chwilami specyficzna, bo mocno "wystudiowana", co dobrze podkreśla absurdalność sytuacji.

Podsumowując - przedstawienie w warszawskim Teatrze Ochoty jest bez zarzutu. Gwarantuje interesujące spotkanie z nieszablonowym teatrem i z ciekawymi twórcami (więcej tutaj). Daje też nadzieję, że na tej scenie zacznie się wreszcie pojawiać sztuka przez duże "S".

__________________________________________________________________________

STARUCHA wg prozy Daniela Charmsa w przekładzie Jerzego Czecha
scenariusz i reżyseria: Igor Gorzkowski
obsada: Wiktoria Gorodeckaja, Anna Sroka, Bartłomiej Bobrowski, Adam Ferency, Andrzej Mastalerz, Kamil Pruban

więcej informacji na stronie Teatru
__________________________________________________________________________

fotografie - Teatr Ochoty

4 komentarze:

  1. Chętnie bym zobaczyła. Aż mnie ciary przeszły jak czytała Twoją recenzję. A poza tym uwielbiam Mastalerza!

    OdpowiedzUsuń
  2. Ciary? No, no;) Ale starucha ma w sobie coś takiego;)))
    Spektakl na pewno będzie grany, bo publiczność dopisuje. Może ruszy w Polskę?
    Mastalerza również b. lubię, zwłaszcza w rolach komediowych. Wczoraj przyszło mi do głowy, że fizycznie nie zmienia się od 20 lat;)

    OdpowiedzUsuń
  3. A ten klaun to ma byc starucha???

    OdpowiedzUsuń
  4. Zgadza się;) Na żywo wygląda te lepiej, bo dochodzi kostium i sposób poruszania się. Mnie ta postać kojarzyła się z rosyjskimi bajkami z dzieciństwa;).

    OdpowiedzUsuń