piątek, 14 października 2011

Herbaty nie będzie

W angielskich powieściach obyczajowych przeważnie pije się herbatę. Nie u Iris Murdoch. U niej pije się whisky, wino lub szampana. W A Severed Head (nietłumaczonej na polski) alkohol leje się obficie i stanowi ważny rekwizyt. Poszczególne trunki znakomicie podkreślają emocje bohaterów (a te zmieniają się jak w kalejdoskopie), ale też stwarzają wiele możliwości dla rozwoju wydarzeń. Skrzynki z butelkami trzeba nosić do piwnicy, czerwone wino można rozlać na dywanie w sypialni, kieliszki przez nieuwagę potłuc i już fabuła nabiera dramatyzmu. O zatruciu alkoholowym nie ma co wspominać, pole do popisu ogromne;).


Po raz kolejny przekonałam się, że u Murdoch nic nie dzieje się bez powodu i że drobiazgi mają znaczenie. Jeśli pisarka zdecydowała się na narrację pierwszoosobową, to niewątpliwie miała w tym określony cel. Na przykład taki, żeby opowiadając historię z perspektywy głównego bohatera dokładnie oddać stan jego ducha, a w czytelniku obudzić instynkt mordercy. Ja przynajmniej dość szybko nabrałam ochoty, aby udusić Martina gołymi rękami. Co za facet! Ma 41 lat, ale to chyba błąd w druku, bo pod względem dojrzałości przypomina raczej 14-latka. Egocentryczny i wygodnicki, ma w zwyczaju uznawać wiele rzeczy za oczywiste. Z chwilą, gdy los spłata mu figla i niespodzianki posypią się lawinowo, biedaczysko zacznie cierpieć. A cierpieć - trzeba przyznać - potrafi jak mało kto.

Naturalnie żartuję sobie, ale tak chyba należy do tej powieści podchodzić. A Severed Head jest przede wszystkim satyrą na obyczajowość klasy średniej. Murdoch kpi sobie z rewolucji seksualnej, z wolności człowieka, kpi sobie także z psychoanalizy. Szalone tempo i nieprawdopodobne sytuacje przypominają niekiedy tragifarsę, niemniej jest to rozrywka na wysokim poziomie. Czytelnik oczekujący poważnych tematów może być spokojny: na pewno takie znajdzie. Dla mnie była to bardzo satysfakcjonująca lektura, która mimo 50-letniego "stażu" nadal zachowuje świeżość. Alkohol najwyraźniej ma właściwości konserwujące;)

Tekst powieści dostępny jest tutaj.

_______________________________________________

Iris Murdoch 'A Severed Head', Chatto and Windus, 1961
_______________________________________________

16 komentarzy:

  1. Lubie takie "pijane" powiesci (chyba bardziej od herbacianych) :) Od razu przypominaja mi sie calvados w "Luku Tryumfalnym" Remarque'a i alkoholizujacy sie bohaterowie "Czula jest noc" FSF.

    OdpowiedzUsuń
  2. Ja w ogóle lubię czytać o tym, co jedzą i piją bohaterowie książek;) A słysząc: "Łuk triumfalny" myślę natychmiast o calvadosie właśnie.

    OdpowiedzUsuń
  3. Z przyjemnością poznam humorystyczny aspekt prozy Iris Murdoch, bo "Dzwon" był ich pozbawiony całkowicie, nie licząc ironii podszytej grubą warstwą smutku.
    W kategorii sugestywnych opisów napojów alkoholowych dla mnie niezrównane było "Pożegnanie z bronią" Hemingwaya. :)

    OdpowiedzUsuń
  4. No tak, trudno żeby bohaterowie Hemingwaya popijali gorące mleko;) Choć to akurat u Murdoch występuje.
    Moim zdaniem znacznie zabawniejsza jest 'A Fairly Honourable Defeat', ale zobaczymy, jak porównanie wypadnie w Twojej opinii;)

    OdpowiedzUsuń
  5. Mnie w Twojej notce zmartwił jeden detal a mianowicie: "(nietłumaczonej na polski)"
    Ostatnio wzbogaciłam się o kolejny tomik Murdoch ( kiedy ja je przeczytam) ale jak na razie nic nie przebija "Dzwonu" A może to efekt szoku pierwszego razu?

    OdpowiedzUsuń
  6. Ale to może być motywacja, żeby przeczytać powieść w oryginale;)
    "Dzwon" czeka w kolejce, choć bardziej intryguje mnie "Przypadkowy człowiek";) Cieszę się, że Murdoch była dość płodną pisarką, na dłużej starczy tych przyjemności.
    Miejmy nadzieję, że Twoje wrażenia z "Dzwonu" nie są jednak efektem pierwszego razu i coś jeszcze Cię jednak zachwyci. "Skromna róża" jest naprawdę niezła;)

    OdpowiedzUsuń
  7. Pić, to niech oni sobie piją, bo nie rzuciłem. Ale niech przestaną palić, bo mimo 8 lat rozłąki, ciągle ciągnie :(

    OdpowiedzUsuń
  8. W tej powieści mało się pali na szczęście;) 8 lat - piękny wynik, pogratulować.

    OdpowiedzUsuń
  9. ciesze sie, ze Murdoch Cie nie zawodzi! pelna komizmu jest rowniez 'Zielony ksiaze' - mysle, ze tlumaczona na polski.
    A przeczytalas juz 'Czarnego ksiecia'? Pamietam, ze mialas w planach, ale nie przypominam sobie notki... ;)

    OdpowiedzUsuń
  10. Nie zawodzi, choć przyznam, że czytany ok. 10 lat temu "Henryk i Kato" nie zostawił w mojej pamięci żadnego śladu;( Może to kwestia wieku;)

    I Książę, i Rycerz czekają na swoją kolejkę. A jak Ci się podobały "Zakonnice i żołnierze"?

    OdpowiedzUsuń
  11. "Zakonnice i żołnierze" - bardzo!

    hm, wlasnie zdalam sobie sprawe, ze z "Henryka i Kato" to ja sama niewiele pamietam... na pewno mi sie podobala podczas lektury, lecz jak widac nie zapadla tak gleboko w pamiec. ach, bedzie wymowka, zeby jeszcze raz przeczytac ;)

    OdpowiedzUsuń
  12. Podobno "Henryk i Kato" to słabsza rzecz w dorobku Murdoch.

    OdpowiedzUsuń
  13. Ja tam nigdy nie jestem w stanie rozkminić, dlaczego autor napisał tak, a nie inaczej i po co takie szczególy, a nie inne:).
    BTW-Bowen już do wzięcia:

    OdpowiedzUsuń
  14. Mnie akurat tym razem alkohol rzucił się w oczy, a że było go dużo, zaczęłam zwracać uwagę na kontekst. Na pewno znaczące są także książki historyczne czytane przez Martina (głównie o generałach) oraz seria obrazków z ptakami, która wędruje. No i naturalnie tytułowa głowa. Ale przyznam, że nie w każdej książce sceneria jest tak uderzająca.
    Co do Bowen - mogę wypożyczyć z biblioteki, ale jeśli nie będzie chętnych, mogę ją przygarnąć;) Mogłybyśmy za jakiś czas przystąpić do wymiany.

    OdpowiedzUsuń
  15. Aniu, no niestety nie wiedziałam, że LIrael jej nie ma:).
    Jeśli masz w bibliotece, to nie ma sensu jej przesyłać.
    natomiast co do moich wrażeń po pewnym czasie (odpowiadam tu)- już teraz po waszych pomyłkach freudowskich (Na południe), doceniłam kunszt, z jakim tytuł został wpleciony w całość. Południe zreszta też gra swoją rolę:).

    OdpowiedzUsuń
  16. Tak, czas dość często zmienia odbiór utworu. Po pół roku może się np. okazać, że dobrze oceniona książka jest tylko przeciętna;(
    Bowen na pewno będę miała na uwadze, widzę, że w British Council jest jej sporo. Jest rzadko czytana, ale natknęłam się tylko na pozytywne recenzje;)

    OdpowiedzUsuń