czwartek, 12 stycznia 2012

Głębokie zanurzenie

Submarino - metoda tortur polegająca na przytrzymywaniu głowy człowieka pod wodą, dopóki nie zacznie tonąć.

U Bengtssona nikt nie torturuje głównych bohaterów, obaj podtapiają się samodzielnie, każdy na swój sposób. Nick poddaje się adrenalinie, jego brat - heroinie. Dorośli mężczyźni, a zachowują się jak dzieci - nieodpowiedzialnie, bez wyobraźni. Paradoksalnie to akurat w dzieciństwie odgrywali rolę dorosłych - opieka nad "dysfunkcyjną" matką i niemowlakiem nie należy wszak do obowiązków nastolatków. Zadanie chłopców przerosło i bez wątpienia odbiło się na ich dalszym życiu.


Nick tłumi w sobie wszelkie pozytywne uczucia uciekając w przemoc. Mimo to, sporadycznie i z oporem, ten szorstki mięśniak zdobywa się na zaskakujące gesty - zawsze wobec bezbronnych. Tak jakby opiekuńczość miał już na zawsze wpisaną w podświadomość, jak gdyby stanowiła karę albo przekleństwo. Inaczej jest z bratem Nicka (nigdy nie poznamy jego imienia), który intensywnie zabiega o bezpieczeństwo i dobrobyt kilkuletniego syna, nie zauważając przy tym swojego postępującego uzależnienia od narkotyków. Dwaj zdeterminowani straceńcy, w prostej linii dążący do autodestrukcji. A przecież Trzeba ogromnej siły woli, żeby samemu się utopić. Naprawdę ogromnej. [str. 376]

"Submarino" to jedna z najlepszych powieści, jakie ostatnio czytałam. Właściwie wciągnęłam ją jak narkoman swoją działkę czyli ciurkiem;). Spora w tym zasługa dobrze nakreślonych bohaterów oraz konstrukcji - całość podzielono na dwie odrębne opowieści braci, obie relacjonowane w czasie teraźniejszym. Opisywane wydarzenia są bardzo sugestywne, dają wrażenie oglądania filmu, a nie lektury książki. Swoją drogą ekranizacja już jest, podjął się jej Thomas Vinterberg. Póki co, zachęcam do przeczytania powieści;)

_________________________________________________________________________

Jonas T. Bengtsson "Submarino" tłum. Iwona Zimnicka, Wyd. Czarne, 2011, Wołowiec
_________________________________________________________________________



35 komentarzy:

  1. To takie bardziej zwierzenia ćpunów czy powieść moralizatorska?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bibliotekarki

      Ani, ani. Zapis życia dwóch panów, którzy mają niekonwencjonalny sposób na życie;)

      Usuń
  2. Wezmę pod uwagę, jak będę miała ochotę na szczyptę autodestrukcjiPPPP.
    Widzę, że dla http://przeczytalamksiazke.blogspot.com/ to też książka roku.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Osobiście lubię czasem taką "brudną" literaturę. Inna powieść w tym klimacie to "Martwa Europa" Tsiolkasa, obie polecam;) A wybór "Submarino" na książkę roku wcale mnie dziwi, już czekam na kolejne utwory Bengtssona.

      Usuń
  3. Rewelacyjna powieść, mam takie same wrażenia, zrecenzowałam ją dla Archipelagu, więc niestety na blogu nie ukazała się recenzja.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Rewelacyjna, zgadzam się;) Ciekawy czy Ty, Anno, z racji bliższych kontaktów z Niemcami dostrzegasz w niej humor? Bo recenzenci duńscy i niemieccy cytowani na okładce dostrzegli, a ja nie;(

      Usuń
    2. Zastanawiam się właśnie, szkoda, że nie pytałaś na świeżo, bo w pamięci humor mi nie został. Na pewno nie w przypadku postaci brata bezimiennego, w postaci Nicka ewentualnie tak.

      Usuń
    3. Nie czytałam wtedy opinii na skrzydełkach książki i nie miałam pojęcia o rzekomym humorze;)
      Od biedy część dot. Nicka można w porywach uznać za hm, humorystyczną, choć to dość specyficzny humor;)

      Usuń
  4. a propos tego, że zachowują sie jak dzieci, czytałam kiedyś, dawno temu, że pewne etapy rozwoju człowiek musi zaliczyć ale nie koniecznie w logicznej kolejności. a tak btw znów mi sie stosik powieksza, nie możesz trochę zwolnic?
    :-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ciekawe spostrzeżenie dot. etapów życia, do Submarino pasuje jak ulał.
      Pragnę zauważyć, że Modelskiego nie chwaliłam;(

      Usuń
  5. tak, tak, napisz teraz o czymś źle, żeby nam się odechciało;p

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie ma sprawy, w przyszłym tygodniu pojawi się taka książka;) Miał być Houellebecq, ale skoro mam nie zachwalać...;)

      Usuń
    2. Houellebecqa możesz śmiało zachwalać, bo już czytałam;) Faktycznie, trudno napisać o nim coś złego. Jeśli chodzi o zniechęcanie, mam na myśli taki system wczesnego ostrzegania blogowego, wiesz, książka wygląda obiecująco, a w środku pustak, ktoś to czyta i pisze 'król jest nagi'.

      Usuń
    3. ;) Tak się domyślałam;) Tu będzie naga królowa czyli była prezydentowa. Ale nie sądzę, żebyś w ogóle miała zamiar sięgać po jej biografię;)

      Usuń
  6. odezwała się ta, co mało czyta i od której nie zgapiam ...
    :P

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. przynajmniej przestałam pisać, więc można czytać książki zamiast czytać o książkach u mnie ;)

      Usuń
    2. A szkoda! Mnie brakuje Twoich notek, założę się, że Dei również;)

      Usuń
    3. Mersi boku za miłe słowa:) ale tak dobrze mi się czyta, i książki, i innych piszących o książkach, że swój ogródek chwilowo porzuciłam.Poza tym ten Houellebecq to dla mnie ćwiczenie z bycia samemu jest.

      Usuń
    4. I już ostatnie zdanie z Twojego komentarza wzbudza moje zainteresowanie i chęć przeczytania wyjaśnień;)

      Usuń
  7. Ale mnie skusiłaś. Zaraz dopisze do listy :-)

    OdpowiedzUsuń
  8. Słyszałam już dużo dobrych rzeczy o tej powieści, czuję się uwiedziona na pokuszenie :) A swoją drogą - zabrzmi to jak paskudne uogólnienie - podziwiam skandynawskich pisarzy, jak doskonale potrafią rozbierać dysfunkcyjne rodziny na czynniki pierwsze i badać je pod mikroskopem.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Chyba jeszcze lepiej wychodzi to w filmach;) A może północny chłód ma dla nas szczególny urok?

      Usuń
  9. Dla mnie to jest zeszłoroczne odkrycie. Proza wbijająca w fotel. A autor uroczy, o czym miałam okazję się przekonać podczas spotkania w Warszawie. Z takiej mocnej literatury polecam jeszcze "Oskarżoną" Marielli Mehr- to moja druga zeszłoroczna fascynacja.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Uroczy, powiadasz;) Tylko trochę się pogubił w interpretacji własnej książki, przynajmniej tak wynikało z Twojej relacji;)
      Z Mehr muszę odczekać, przy pierwszym podejściu zniechęciła mnie beznamiętność;(

      Usuń
  10. ej dziewczyny, no litości!!!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Co ja poradzę, że Submarino świetne jest i wciąż za mną chodzi;) Dodam jeszcze, że znakomicie mi się czytało przy ostatniej płycie Waitsa;)

      Usuń
  11. Zaledwie kilka dni temu zamknęłam (tymczasowo) listę bo strasznie mi się rozrosła po tych wszystkich podsumowaniach, jakich się naczytałam na blogach. I co? Coś mnie podkusiło żeby do ciebie zajrzeć i cały mój misterny plan legł w gruzach...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Uprasza się o wybaczenie;) Niestety czytanie blogów czytelniczych JEST szkodliwe - apetyt rośnie i końca nie widać. Wiem to po sobie, ciężko z tym walczyć;) Mam nadzieję, że lektury nie będziesz żałować.

      Usuń
  12. z początku myślałam, że recenzja nie będzie pochlebna, bo tematyka ciężka, ale jednak! wszystko chyba zależy od tego jak się coś napisze, prawda? a skandynawowie potrafią, jak już koleżanka Chihiro zauważyła :-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ciężka tematyka, fakt, na szczęście dobrze podana;). Próbka na stronie: http://czarne.com.pl/?a=1834 Narracja w czasie teraźniejszym, w pierwszej osobie, daje niezły efekt.
      Skandynawowie potrafią, a jakże. Taki np. Ibsen fascynował mnie od najmłodszych lat;)

      Usuń
  13. nie wiem jak to możliwe, ale jeszcze nie słyszałam o tej kiszące, koniecznie muszę ją przeczytać :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. --> Magda

      Wydaje mi się, że ta książka nie była zbyt mocno promowana. Szkoda. Dla mnie cała seria Proza świata jest arcyciekawa. Gorąco zachęcam do poznawania;)

      Usuń
  14. pogubił, pogubił :) i to było ciekawe :) A z Mehr - naprawdę warto jeszcze raz do niej podejść

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. B. ciekawe!;) Mehr nie odpuszczę, czekam na lepszy okres;)

      Usuń