piątek, 27 stycznia 2012

Klub czytelniczy (odc. 13) - Jeśli zimową nocą podróżny


Zabierasz się do dyskusji dotyczącej powieści Italo Calvina "Jeśli zimową nocą podróżny". Rozluźnij się. Wytęż uwagę. Oddal od siebie każdą inną myśl. Pozwól, aby świat, który cię otacza, rozpłynął się w nieokreślonej mgle.;)


Pytania do rozważenia:

1. Jakie wrażenia towarzyszyły Wam podczas lektury książki?


2. "Jeśli zimową nocą podróżny" to Waszym zdaniem tylko eksperyment literacki czy wybitne dzieło literatury światowej?


3. Jaki jest wasz stosunek do eksperymentów literackich w ogóle? Czy jest to wartościowa literatura? Czy możecie polecić inne książki tego rodzaju?


4. Którą z 10 zaczętych powieści chcielibyście przeczytać w całości?


5. Jakież znaczenie ma nazwisko autora na okładce? Przenieśmy się myślą o trzy tysiące lat w przyszłość. Kto wie, jakie książki przetrwają i czyje nazwiska będzie się wspominać. Są pewne książki, które pozostaną sławne, lecz będą uważane za dzieła anonimowe, tak jak anonimowy jest dla nas epos o Gilgameszu; są zapewne autorzy, których nazwiska pozostaną zawsze sławne, lecz których dzieła nie przetrwają (...). [str. 103] Zgadzacie się z tym twierdzeniem?


6. Doszedłem właśnie do wniosku, że lektura jest procesem bezprzedmiotowym albo że prawdziwym jej przedmiotem jest ona sama. Książka jest zaledwie wspierającym filarem czy też jest zwykłym pretekstem. [str. 255] Zgadzacie się z tym twierdzeniem?

7. Miejsce na Wasze pytania


Zapraszam do dyskusji;) Kto chętny, proszę o komentarze. Przypominam, że nie trzeba odpowiadać na wszystkie pytania.;)

123 komentarze:

  1. 1.Zdumienie - z jaka łatwością Italo operuje językiem, jaki piękny to jest język, chociażby taki cytat: „Lecz to nie wszystko: w świetle dziennym, w tej jasności rozlanej, bladej i niemal pozbawionej cienia, dostrzegam mrok bardziej nieprzenikniony od mroku nocy”. Rozbawienie - bo ta powieść momentami jest zabawna.
    Podziwiam też trafność spostrzeżeń jak na przykład krytyka marnych powieści: „Opowieść także nadąża za nami z wysiłkiem, przytacza dialog zbudowany w próżni”.

    2. Eksperyment na pewno. Nie znam definicji wybitnego dzieła literackiego. Mogę tylko powiedzieć, że bawiłam się świetnie czytając Jeśli zimową..., ale jest to rodzaj powieści, który mogę czytać od czasu do czasu. Na zasadzie jedna powieść ambitna, potem trzy mniej ambitne i znów...

    3. Niestety nic nie przychodzi mi do głowy.

    4. Myślę, że pierwszą, czyli tytułową „Jeśli zimową nocą podróżny” – ach ta tajemnica i kryminalną opowieść „Patrząc w dół, gdzie zagęszczają się cienie”. Powieść orientalna i produkcyjniak rozbawiły mnie, ale to nie jest rodzaj literatury, który lubię.

    5. Daleko wybiegamy w przyszłość. Kiedy nasze archiwa rozsypią się w proch, wiedza będzie fragmentaryczna, ale czy warto nad tym teraz rozmyślać? A nazwisko autora na okładce ma wartość przede wszystkim dla samego autora ;)

    6. Przedmiotem czytania jest samo czytanie? Pewnie tak, a dokładnie samo zagłębianie się w lekturze. Nośnik jest już mniej ważny.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Julka

      1. Zgadzam się, autor sypie bon motami jak z rękawa, zastanawiałam się, jak długo książka powstawała. Spostrzeżenia niekiedy b. trafne, jakbym o sobie czytała - przynajmniej w kwestii upodobań czytelniczych.

      2. Tu również się z Tobą zgadzam;)

      4. Moje ulubione to o transportowaniu trupa oraz pastisz powieści japońskiej - wydały mi się b. zabawne.

      Z resztą odpowiedzi jeszcze się wstrzymam, poczekam na opinie innych.

      Usuń
  2. 1. Zaskoczenie, że można tak do czytelnika. Że właśnie jego traktuje się przez duże "C" :) To miłe.
    2. Według mnie wybitne eksperymentalne arcydzieło literackie, którego lektura należy do obowiązku każdego szanującego się czytelnika.
    3. „Gra w klasy” Cortazara, „Mechaniczna pomarańcza” a nawet Joyce i Woolf. A polecam gorąco „Grę w klasy” rzecz jasna :) Magiczna powieść.
    5. Ależ nie! Jednak Homer przetrwał w pamięci! Jest mała szansa, ale jednak.
    Reszta pytania wymaga więcej czasu…:)

    Pozdrawiam serdecznie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. the_book

      2. Mocno powiedziane: arcydzieło literackie, którego lektura należy do obowiązku każdego szanującego się czytelnika. ;) Zgodzę się, że mole książkowe powinny tę książkę znać.

      3. "Mechaniczna pomarańcza" powiadasz. Językowo - tak, forma - niekoniecznie, tak przynajmniej to pamiętam, musiałabym sprawdzić. Zdecydowanie powieść warta poznania. "Gra..." - absolutnie tak, Joyce i Woolf - wiadomo;)

      5. Homer przetrwał, jak wielu innych autorów, myślę jednak, że Calvino ma rację - ważniejsze jest dzieło jako takie, jego zawartość, tożsamość autora jest mniej istotna, przynajmniej dla mnie.

      Usuń
    2. 5. Dla nas czytelników na pewno, ale czy dla autora? Postawmy się w sytuacji biednego pisarza. Ile taki złośliwy tłumacz-fałszerz mógłby mu krwi napsuć ;) A co z książkami, o których wiemy tylko z opisów bibliograficznych w starych bibliografiach? Książki bez treści, ale z nazwiskiem autora. Rzecz cenna dla bibliotekarzy i historyków, dla nas czytelników lepsza opowieść z treścią, choć bez autora.

      Usuń
    3. Ależ oczywiście - pisarz byłby pewnie załamany;) Jak każdy rodzic, którego dziecku dzieje się krzywda;)

      J. Kosiński mówił o tym, że z chwilą wypuszczenia książki w świat autor przestaje mieć nad nią władzę (choć przy obecnych akcjach promocyjnych - chyba nie do końca;) i moim zdaniem tak powinno być. Czytelnika nie powinien interesować rozmiar buta autora jego ulubionej powieści, tylko sama książka. Autor powinien chować się za dziełem, może nawet pozostawać prawie anonimowy.

      Naturalnie inaczej jest w przypadku badaczy literatury, dla nich cała otoczka dot. genezy utworu jest istotna.

      Usuń
  3. Ad 1) Książkę czytało mi się dość ciężko. Zdaję sobie sprawę, że mam za małą wiedzę o literaturze światowej, by właściwie zinterpretować - ba, by w ogóle rozpoznać - różnie zamieszczone w utworze odniesienia.
    Ad 2) W moim odczuciu - eksperyment.
    Ad 3) Wolę jednak utwory o bardziej klasycznej konstrukcji...
    Ad 5) tak, myślę że liczy się bardziej treść niż nazwisko na okładce. Choć współczesny marketing bardzo się stara działać na temu przekór ;-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Karolina

      1. Nie jesteś odosobniona;) Chwilami książka budziła moją irytację, bo gubiłam się w gąszczu poszukiwań oryginału i wywodów nt. istoty książki, czytania itp. Myślę, że to było celowe zagranie ze strony autora. Mój wniosek był taki, że czytanie, relacja pisarz-czytelnik albo książka-czytelnik to są dość skomplikowane sprawy, gdyby ktoś chciał te zjawiska opisać.
      Na szczęście wg mnie książka jest też b. zabawna i wciągająca;)

      3. Osobiście też wolę klasyczną konstrukcję, ale od czasu do czasu mam ochotę na podobne eksperymenty;)

      5. Właśnie - marketing! Niektórym (tj. tym promowanym) autorom nie dane będzie zginąć bez pamięci;)

      Usuń
  4. Przyznaję - piszę z pamięci.

    1. Że ten Calvino to jednak miał talent spory literacki, w co po przeczytaniu innych jego rzeczy - fajnych, dobrych albo obrzydliwych - specjalnie nie wierzyłem.

    2. U mnie ma maksa. Ale tutaj trzeba przyznać, że te historie są po prostu ciekawe, a dopiero w drugim rzędzie "eksperymentatorskie". Dobrze się je czyta. I sam nie wiem, czy Włoch potrafiłby je skończyć?

    3. Lubię, ale polecić żadnego nie potrafię. Łatwiej mi odradzać i np. amerykańscy postmoderniści z lat 60. się strasznie zestarzeli. OuLiPo chyba też, choć tu na pewno ratują się poszczególne utwory. To taki rodzaj prozy, że chyba każdy musi szukać na własną rękę. I liczyć się z porażkami.

    Z drugiej strony to co np. było eksperymentem 20 lat temu, dziś potrafi być pełnoprawnym nurtem literatury. Czytelnik nie wie skąd pochodzi dana maniera/styl, może nawet pisarz nie wie?

    4. -

    5. Trzy tysiące lat to zbyt wielki okres czasu;). O trzech stuleciach można dyskutować. 3000 lat sprawia, że obcujemy nie tyle z samym dziełem, co z pojęciem dzieła. Jego przeróbkami, interpretacjami, przekładami, komentarzami, komentarzami do komentarzy.

    6. U mnie nie. Podstawowa cecha literatury to jednak umiejętność opowiadania ciekawych historii (P. 2).

    Z drugiej strony nie kończę jakiejś jednej książki na 100. Masochizm?

    7. Przy ilu książkach w swoim życiu daliście się tak zmylić jak w pierwszym rozdziale tej?

    [Osobiste:]
    Dlaczego czytałem tę książkę z nie taką fajną... okładką?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Do osobistego pytania - ja mam egzemplarz w oprawie bibliotecznej, więc okładka i tak na nic. Zresztą, jak dla mnie to ta okładka jest zniechęcająca, a nie zachęcająca.

      7. Czy masz na myśli to, że czytając daną powieść po wystąpieniu takich to a takich elementów/zwrotów akcji spodziewamy się tego a tego, po czym spotyka nas niespodzianka? Jeżeli tak, to przychodzi mi na myśl jeden cykl Księga Nowego Słońca Gene Wolfe. Pisałam o nim tutaj.

      Usuń
    2. Adas

      2. Na maksa wybitne dzieło, tak?
      Tak, początki powieści są ciekawe, może z wyjątkiem ostatniej, przynajmniej dla mnie. Są też zabawne, mają swój klimat, świetnie pokazują, jak różnorodna może być powieść w ogóle.
      Czy Włoch mógłby je dokończyć? Abstrahując od uprzedzeń;), coś w tym jest - niewielu Włochów przeszło do historii literatury światowej.;(

      3. Również pomyślałam o OuLiPo, Perec na pewno jest tu znakomitym przykładem. Francuzi wymyślili jeszcze tzw. nową powieść, ale Robbe-Grillet dopiero przede mną, więc wiem o tym tyle, co nic.;) Zastanawiam się także nad "Bramami raju" Andrzejewskiego - co prawda to nie był eksperyment, ale przez wzgląd na formę (treść zresztą także) książka zasługuje na uwagę.
      Zgadzam się z Tobą co do starzenia się eksperymentów, np. strumień świadomości nie jest obecnie niczym odkrywczym.;)

      5. Obcujemy z pojęciem dzieła - coś w tym jest. Pierwszy przychodzi mi na myśl Hamlet, który jest wyjątkowo pojemny i można go interpretować na nieskończenie wiele sposobów.

      6. U mnie to byłaby opowieść jako taka. I niestety wiem, że z czasem wszystkie lektury zginą w morzu jednej wielkiej księgi. Może dlatego, że żadna książka nie zaważyła na moim życiu w stopniu znaczącym, ani też żadnej nie znam na wylot (bo to wymaga wielokrotnego czytania).

      7. Aż tak nie dałam się nabrać, ale kapkę zmylił mnie Llosa w "Ciotce Julii i skrybie". Nie wiem, czy dzisiaj też by tak było, czytałam tę powieść jakieś 20 lat temu.

      Okładka - prawda, że ta powyżej autorstwa Świerzego jest niezła?;) Nawet się dziwiłam na początku, skąd ta golizna, na szczęście (sic) wyjaśniło się;)

      Usuń
    3. W kwestii okładki zdecydowanie podzielam zdanie Julki. Wolę subtelniejsze formy przykuwania uwagi czytelnika. Intencją autora na pewno była chęć wywołania sensacji i to przypuszczalnie się udało, ale obawiam się, że czytelnicy, którzy kupili tę powieść spodziewając się bardzo dosłownej erotyki, a mieli do tego prawo patrząc na okładkę, byli wściekli, bo w powieści Calvino jednak chodzi o coś innego. :D A poza tym bardziej nieśmiałe osoby mogą mieć problem z wypożyczeniem tej książki - wyobrażam sobie przeszywające spojrzenie pani bibliotekarki... :)
      O wiele bardziej przemawia do mnie na przykład ta wersja.

      Usuń
    4. Lirael

      Myślę, że czytelnicy sugerujący się okładką byliby tym bardziej zaskoczeni treścią, a więc grafik poniekąd zrobił to, co autor: zażartował z czytelnika.;) I dlatego okładka mi się podoba, wpisuje się w grę. Ale niechęć do golizny rozumiem;)
      Okładka wyd. Vintage jest niezła, ale mnie kojarzy się z mocno poważną książką.;) Swoją drogą te (albo podobne) schody pojawiły się już na kilku innych okładkach np. u Waltera Benjamina.

      Usuń
    5. Na ile był to żart, a na ile chęć podkręcenia atmosfery wokół książki, trudno orzec. W każdym razie wyobrażam sobie minę osoby spragnionej erotycznych doznań literackich już po przeczytaniu kilkunastu stron tej powieści. :)
      Obawiam się, że polski wydawca książki Benjamina po prostu skorzystał z pomysłu Vintage: tutaj dowód.
      Zauważyłam, że autorzy okładek z innych krajów poszli w stronę skojarzeń bardziej symbolicznych. Oto na przykład dość zaskakujący wariant włoski. I jeszcze jeden.

      Usuń
    6. Właśnie tę książkę BW miałam na myśli. Wydaje mi się, że te same schody były wykorzystane w jakiejś publikacji psychologicznej.
      Mnie się ww. włoska okładka podoba baaardzo, bo jest taka "od czapy". Drugi typ to wydanie Vintage, to z samymi literami: http://www.amazon.co.uk/Winters-Night-Traveller-Vintage-classics/dp/product-description/0099430894

      Usuń
    7. Wariant Vintage całkiem niezły. Zaskakujące jest to, że te okładki są kompletnie inne, brak jakichkolwiek wspólnych motywów. A przepraszam, powtarzają się literki. :)

      Usuń
    8. Może ta inność świadczy o bogactwie książki - to kopalnia znaczeń;)

      Usuń
    9. Mnie się też wydaje, że to dobry znak. :) Rzadko się zdarza aż taka różnorodność.

      Usuń
    10. 1 Nowa powieść - sprawdza się jako narzędzie, zbiór niegłupich chwytów literackich, formalnych pomysłów, jednak literatura to bardzo średnia. No dobra, nie będę się mądrzył, bo łącznie książek z tego kręgu przeczytałem pewnie około pięciu, ale wybitna jest tylko "Droga przez Flandrię" Simona. Choć też potrafi być, za przeproszeniem, upierdliwa. A Robbe-Grilleta ciekawszy od programowej "Żaluzji" jest późny "Dżin", w którym jest trochę powietrza i luzu.

      2 Świerzy to fenomen, który dla czytelnictwa zrobił więcej niż dziesiątki redaktorów i nawet pisarzy. Zdarzały mu się gorsze okładki, ale biedak musiał te wszystkie książki przeczytać! Seria PIW zacna, ale powieści już nie wszystkie.

      3 Z golizną sobie radził, ale moja ulubiona jego okładka to
      http://lubimyczytac.pl/ksiazka/81277/wyspa-hobsona

      Genialnie oddaje obu autorów i treść książki. Śliczna jest.

      4 Choć nie jestem obiektywny, bo Themerson to jeden z moich ulubionych pisarzy. I diablo niedocenianych. W sumie można by go umieścić w nurcie eksperymentatorskim.

      5 Llosa. Czy to pisarz-eksperymentator? Te jego pierwsze powieści pewnie można by zmieścić pod tym pojęciem, jako rozwiniecie pomysłów Faulknera i Joyce'a. Ale później? No i czy nawet geniusz takiej "Rozmowy w Katedrze" nie jest już dziś... staroświecki?

      W tym samym czasie Fuentes coraz bardziej się plącze, pisze rzeczy na granicy literackiej przyswajalności. Dziś obaj piszą proste książeczki. Dlaczego?

      [ten punkt to luźna refleksja]

      6 Włoska powieść nie jest taka zła! "Lampart", mimo wszystko Eco, niby kryminałki Camilleriego i... ekhem, no dobra, może nie jest zbyt dobrze;)

      Ja myślę, że Calvino by raczej nie był w stanie rozwinąć żadnego ze swoim pomysłów w pełnoprawną powieść, która by była tak dobra jak "Jeśli podróżny".

      Usuń
    11. Adas

      1. Zanotowałam sugestie, jednak chyba zacznę od "Żaluzji";) Mimo że inni też są zdania, że "Dżina" lepszy. Przyjdzie i na niego pora.
      Myślę, że nowa powieść to może być - jak piszesz - lit. średnia, bo o nazwiskach z tego nurtu dzisiaj raczej nie słychać.

      2. Świerzy to raktycznie jest fenomen i dlatego myślę, że golizna na okładce Calvino jest przemyślana i nie wynikała z chęci zwabienia czytelnika.
      Niezła ta okładka Themersona (autora wpisuję na listę do obadania;). Osobiście mile wspominam "Śniadanie mistrzów" Vonneguta.

      5. Llosy nie uważam za eksperymentatora, podałam go jako przykład książki, która mnie zaskoczyła - takie było Twoje pytanie.;)
      Myślę, że poziomu "Rozmowy w katedrze" Llosa już później nie przekroczył, niemniej zaznaczam, że ostatnich 3 powieści nie czytałam. Może "Marzenie Celta" mnie zaskoczy, choć raczej nie.

      6. Lampart vel Gepard - tak, ale to stary tytuł.;) Obawiam się, że nie słychać obecnie o nowych wybitnych pisarzach włoskich. Szkoda.;(

      Usuń
  5. 1.
    Oszołomienie, zaskoczenie, zachwyt, oczarowanie, chwilami irytacja. Podziw dla wiedzy, wyobraźni i poczucia humoru autora, które miałam okazję już poznać w „Niewidzialnych miastach”. A przede wszystkim ogromny żal, że czytałam tę powieść wtedy, gdy nie mogłam jej poświęcić tyle czasu, ile bym chciała. To nie jest książka do czytania „hurtem”. Warto niespiesznie ją smakować miesiącami, strona po stronie i ja tak właśnie mam zamiar zrobić oprócz tej tradycyjnej lektury, która już za mną.
    Jestem wniebowzięta nie tylko jako czytelniczka, ale też jako miłośniczka książek o książkach, bo „Jeśli zimową nocą podróżny” to przewrotny hymn o miłości do literatury.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Lirael

      Widzę, że miałyśmy niemal identyczne odczucia.
      Jak najbardziej książka do wielokrotnego użytku i powolnego odkrywania. Nie sposób ogarnąć wszystkich (a może nawet połowy) smaczków za pierwszym podejściem.
      Właśnie - to książka o miłości do książek, też tak to widzę.

      Usuń
    2. "To nie jest książka do czytania „hurtem”. Warto niespiesznie ją smakować miesiącami, strona po stronie" - dokładnie tak. Zresztą po przeczytaniu całości, wracam teraz do fragmentów :)

      Usuń
  6. 2.
    Wybitność jest pojęciem względnym, ale radość, która towarzyszyła mi w czasie czytania i natychmiastowa chęć ponownej lektury sugerują, że dla mnie na pewno to nie jest tylko eksperyment. Bo po przybyciu do portu (Jaki port może dać ci pewniejsze schronienie niż obszerna biblioteka?), miałam natychmiast ochotę wyruszyć w ponowną podróż tym samym szlakiem. :)
    A skoro mowa o wybitności, wielkie wrażenie zrobił na mnie genialny przekład Anny Wasilewskiej. Która notabene chyba świetnie się bawiła tłumacząc tę książkę, w każdym razie odniosłam takie wrażenie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Lirael

      Przyznam, że również miałam odruch przeczytania całości po raz drugi dla lepszego zrozumienia całości. Z braku czasu skończyło się na fragmentach. Na pewno jest to książka, którą chciałabym mieć na własność. Może trafi się wznowienie, bo przecież ten eksperyment nie zestarzał się;)
      Zgadzam się co do tłumaczenia, umiejętności Wasilewskiej miałam okazję śledzić w "Pierrot Mon Ami" - to raczej tłumacz kochający literaturę;)

      Usuń
    2. To ja Ci się przyznam, że kupiłam książkę Już po przeczytaniu kilku stron wiedziałam, że bez tego się nie obejdzie. :) Zaznaczam, że była znacznie tańsza niż pamiętne "Niewidzialne miasta". :)
      Nie wiem, czy czytałam jakiś przekład Wasilewskiej, zaraz sprawdzę w BN. Calvino to była przypuszczalnie kaszka z mleczkiem w porównaniu z Queneau. :)

      Usuń
    3. Czytałam tłumaczonego przez nią "Ravela" Echenoza.

      Usuń
  7. 3.
    Według mnie eksperymenty literackie są jak sushi. Raz na jakiś czas jak najbardziej, ale na co dzień to już niekoniecznie.
    Śmiałe eksperymentowanie i poszukiwanie nowych dróg to cenne zjawiska, przy założeniu, że autor ma coś do przekazania światu, a z tym, niestety, bywa różnie. Nie znoszę bełkotliwych książek, w których wyrafinowana, kunsztowna forma maskuje próżnię.
    Oprócz wymienionych pozycji polecam „Twarz muśniętą smutkiem” Gisèle Prassinos.
    Dużo dobrego słyszałam o powieściach Jaspera Fforde, który ponoć zręcznie żongluje motywami literackimi, ale jeszcze nic nie czytałam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Lirael

      O Prassinos zupełnie nic nie słyszałam, Fforde kojarzę. Do zbadania;)
      Przychodzą mi na myśl również kaligramy Apollinaire'a, ale to raczej ciekawostka literacka niż pełnokrwisty eksperyment.

      Usuń
    2. Kaligramy jak najbardziej bym zaliczyła.
      To ciekawe, że wśród eksperymentatorów jest tylu Francuzów. :)

      Usuń
    3. Lirael

      Ja także zwróciłam uwagę na kreatywność Francuzów.;) To chyba wrodzony pęd ku finezji;)

      Usuń
    4. To prawda. I do tego piękny i melodyjny język, który aż się prosi, żeby wykorzystać twórczo jego muzyczne i literackie walory. podobnie jak włoski,który jest jeszcze bardziej "muzyczny". :)

      Usuń
    5. Trudno się z Tobą nie zgodzić. Z całą moją sympatią do niemieckiego przyznaję, że nie da się o nim powiedzieć tego samego.;(

      Usuń
    6. Ale z drugiej strony ich proza i poezja rzucają na kolana, więc są świadomi uroków swojego języka.

      Usuń
    7. Na pewno. osobiście uważam, że język oddaje charakter nacji, a niemiecki wymaga np. dość rygorystycznego porządku zdania i w ogóle jest taki "poukładany", że świetnie wpisuje się w pruski dryl.;)

      Usuń
    8. Ale jest też melodyjny. Wiele wierszy romantycznych posłużyło jako słowa pieśni. Szkoda, że nam się wciąż nie najlepiej kojarzy.

      Usuń
    9. Dla mnie jest melodyjny i źle mi się nie kojarzy. Mimo że Raus i Hande hoch były w moim dzieciństwie na porządku dziennym.;)

      Usuń
  8. ja muszę się pokajać i przyznać że mimo obietnic nie tknęłam tym razem lektury mimo iż zakupiłam ja specjalnie na tę okazję. Mogę Wam tylko powiedzieć, że po Waszych komentarzach mam na nią jeszcze większą ochotę. Pamiętam, że Anka mówiła o bardzo mieszanych uczuciach podczas czytania, od zaśmiewania się do irytacji. Widzę, że i Lirael ma podobne wrażenie.
    Tym bardziej jestem zaciekawiona i zaintrygowana, wziąwszy jeszcze pod uwagę, że wiem, co Calvino jest w stanie zaserwować

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jeśli jesteś zaintrygowana, to już dobrze rokuje.;) Wierzę, że kiedyś przeczytasz i skrobniesz choć parę słów.;)
      Moja znajomość z Calvino dopiero się zaczyna, ale po "Jeśli..." chyba już nie może zaskoczyć?

      Usuń
    2. Deo, w pełni zgadzam się z Anią. Pamiętam, że podobały Ci się "Niewidzialne miasta", więc szanse na to, że oczaruje Cię "Jeśli zimową nocą podróżny" są spore, choć rzeczywiście przygotuj się na chwile, kiedy będziesz miała ochotę powieść Calvino cisnąć w kąt. :)
      W porównaniu z "Niewidzialnymi miastami": mniej poetycko, ale znacznie zabawniej. :)

      Usuń
    3. O tak, odruch ciskania w kąt również odnotowałam;) Teraz się zastanawiam, czy sięgnąć po "Niewidzialne miasta" czy "Barona...".;)

      Usuń
    4. Aniu, "Barona..." jeszcze nie znam, ale na "Niewidzialne miasta" bardzo Cię namawiam! :)

      Usuń
    5. Hm, "Niewidzialne miasta" nawet mam, więc pewnie na nie trafi.;)

      Usuń
    6. Nie będziesz miała ochoty wrócić z tej podróży. :)

      Usuń
    7. A propos podróży - coraz bardziej lubię wątek pociągów w literaturze;) Najpierw Tołstoj, teraz - szczątkowo Calvino...

      Usuń
    8. Domyślam się, że kolejne potencjalne lektury klubowe to "Pociągi pod specjalnym nadzorem" lub "Nocny pociąg do Lizbony". :)

      Usuń
    9. :) Oraz: Morderstwo w Orient Ekspresie, Pociąg widmo do Gwiazdy Wschodu, Śmietankowy pociąg;) To tylko wstęp;) Nie kuś losu;)

      Usuń
    10. Trochę by się tego nazbierało. :) Może małe wyzwanie czytelnicze? Już chyba nawet mam nazwę: Pociąg do literatury. :)

      Usuń
    11. I nawet jest zbiór szkiców pod takim tytułem;) A tak na serio: zacznę notować tytuły książek, w których pociągi odgrywają ważną rolę.;)

      Usuń
    12. I jest książka "Pociąg do podróży" Andrzeja Barta. :)
      No i nie możemy zapomnieć o "Lalce", o której ostatnio bardzo często myślę. To znaczy chcę ją ponownie przeczytać.
      Prześledzenie motywu pociągu w filmach też dostarczyłoby nam niezapomnianych wrażeń. :)

      Usuń
    13. I "Pociąg do opowiastek" Viana.
      Zawsze mnie intrygowała okładka ww. wspomnianej książki Barta;)
      Również myślę o "Lalce", przy okrągłej rocznicy śmierci Prusa wręcz wypadałoby coś przeczytać.;)
      Tak, pociąg to nośny wątek.

      Usuń
    14. Na zachętę autentyczna okładka audiobooka. Uprzedzam, że wrażenia będą silne: http://img07.allegroimg.pl/photos/oryginal/20/40/26/41/2040264179
      :D

      Usuń
    15. Zgroza! Zgroza!;)
      Który to Wokulski?;)

      Usuń
    16. Chyba ten pan w czarnym ubranku. :) Zastanawiam się nad symboliką latarni (?) majaczącej za głową Izabeli. :)

      Usuń
    17. Dopiero teraz do mnie dotarło, że ten androgyniczny stwór w bieli to Izabela.;) Latarnia chyba miała sugerować klimat vintage, że się tak wyrażę.;)

      Usuń
  9. 4.
    Jako miłośniczka tematyki orientalnej w pierwszym rzędzie sięgnęłabym po Na dywan z liści w poświacie księżyca Takakumi Ikoki. :) Aż dziwne, że w tytule nie pojawiła się kwitnąca wiśnia lub śliwa. :) Podobała mi się też bardzo część z Amarantą. Dzięki Marquezowi pokochałam to imię.
    Pozostałe powieści też bardzo chętnie przeczytałabym w całości!

    5.
    W dawnych czasach opowieści przekazywane były ustnie, każdy dodawał jakieś szczegóły, modyfikował je według własnego widzimisię i czynił się pośrednio jej autorem. W przypadku napisanych i wydanych historii to wszystko nie jest już takie płynne. Związek autora z dziełem jest znacznie silniejszy.

    6.
    Ta refleksja kończy wywody trzeciego czytelnika o tym, że czytając tę samą książkę wielokrotnie, za każdym razem robimy to inaczej. To nasze wrażenia, nastroje, okoliczności zewnętrzne ją zmieniają, choć sama książka pozostaje taka sama. Moja tegoroczna przygoda z Panią Bovary świadczy o tym, że jest w tym stwierdzeniu sporo prawdy: kiedyś czytałam tę powieść skupiając się przede wszystkim na fabule, a teraz miałam więcej czasu na to, żeby zauważyć rzeczy, które poprzednio umknęły mojej uwadze. Nie da się jednak ukryć, że bez książek to wszystko nie miałoby sensu, więc nie sprowadzałabym ich do roli filaru czy pretekstu. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Lirael

      4. Dla mnie rozdział japoński był najzabawniejszy.;)
      Co do imion - Calvino miał fantazję także i tutaj. Profesor Utzi Tutzi, na przykład. Pękałam ze śmiechu;)

      5. Zasadniczo masz rację. Może to kwestia czasu i dzisiaj nam się tak wydaje. Zastanawiam się, co dzisiaj zmieniłoby odkrycie, że Hamleta nie napisał Szekspir, tylko Marlowe? Jaki wpływ miałoby to na nasz odbiór?

      6. Zgadzam się - daną książkę można czytać na wiele sposobów, za każdym razem odkrywając coś nowego. Po sobie jednak widzę, że w przypadku beletrystyki najważniejsza jest dla mnie sama przyjemność czytania - nie tylko przyziemna chęć zatopienia się w opowieści (na tej samej zasadzie inni oglądają seriale, jak sądzę), ale i cała otoczka czyli obcowanie z książką jako przedmiotem, który ma też walory estetyczne. Że o herbacie pod ręką nie wspomnę;)

      Usuń
    2. 4.
      Wprawdzie nie w tytule, ale w japońskiej opowieści jednak występuje kwiat (kamelii). :)
      Co do imion niezła była też Lotaria i Corinna-Gertruda-Alfonsina. :)
      5.
      Myślę, że odbioru nie zmieniłoby to odkrycie zupełnie. Choć być może są czytelnicy, którzy lubują się w lekturze wyłącznie dzieł najsławniejszych pisarzy.
      Wydawcy byliby zachwyceni, bo wszyscy kupowaliby "Hamleta" w nowych okładkach. :)
      6.
      Herbata - element konieczny! :)
      Dla mnie też ta otoczka jest ogromnie ważna i dlatego kompletnie nie wyobrażam sobie siebie z czytnikiem zamiast książki. :)

      Usuń
    3. Lirael

      Ja też nie jestem zwolennikiem czytników elektronicznych, ale się nie zarzekam. Technika rozwija się w tak nieprzewidywalny sposób, że może za 20 lat dam się skusić;)

      Usuń
    4. Ja tylko wtedy, gdy na rynku pojawią się rozpylacze z zapachem książek w wersji: "nowiuteńkie", "kredowany papier", "stare i pożółkłe", "pobiblioteczne", etc. :)

      Usuń
    5. Czytasz w moich myślach;) Ale takie feelies opisywane przez Huxleya "Nowym wspaniałym świecie" już w kinach są (4D), więc wszystko jest możliwe, to tylko (sic) kwestia czasu.;)

      Usuń
    6. :D To jeszcze obowiązkowo do kompletu płyta z szelestem różnych rodzajów papieru. :)

      Usuń
  10. Jeszcze dorzucę, że Sting wykorzystał książkę Calvino nadając swojej zimowej płycie tytuł If On A Winter's Night. :)
    I zapomniałam potwierdzić, że język powieści jest naprawdę olśniewający. Jeden z moich ulubionych fragmentów: Mity i tajemnice utworzone są z ziarenek równie nieuchwytnych jak pyłek na łapkach motyli.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak! W powieści trafiają się zdania wyjątkowej urody, też sobie kilka wypisałam;)
      O Stingu wiedziałam, choć płyty nie znam, jakoś nigdy mnie nie skusiła;(

      Usuń
    2. Mnie się podoba, choć ortodoksyjni fani byli zawiedzeni. :)

      Usuń
    3. Lirael

      Tak też właśnie słyszałam i dlatego nie dałam jej nawet szansy przesłuchania.;(

      Usuń
    4. Co do zdań perełek - mnie zachwyciło takie:

      Stronice książki są zamglone jak okna starego pociągu, na zdania kładzie się obłok dymu. str. 15

      Usuń
    5. Rewelacja! Takich skarbów jest tam o wiele więcej.
      Na przykład:
      "Te strony, które piszę, powinny emanować zimną świetlistością gabinetu luster".

      Usuń
    6. Lirael

      Aż mnie dreszcz przebiegł od tego chłodu;)

      Usuń
    7. To ja wolę nie myśleć, co się będzie działo przy lekturze "Pałacu lodowego". :D

      Usuń
    8. Sama herbata może nie wystarczyć;)

      Usuń
    9. To prawda. Trzeba będzie zdobyć przepisy na norweskie napoje energetyzujące. :D
      A propos w wersji audio "Pałac lodowy" czyta Karolina Gruszka. Na panów jej głos może podziałać rozgrzewająco. :)

      Usuń
    10. Liczyłam na ten audiobook w bibliotece, ale niestety brak. Sama jestem go b. ciekawa, Gruszka faktycznie wnosi ciepło;)

      Usuń
    11. Niestety, ja też nie mam. :( Ciekawe, czy Gruszka szczęka zębami przy szczególnie mroźnych fragmentach. :)

      Usuń
  11. Z innej beczki: na stronie PIW-u w odniesieniu do "Jeśli..." użyto określenia powieściowy rebus . Ładnie, tylko jakie jest rozwiązanie????;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Przypuszczam, że tyle rozwiązań, ilu czytelników. A założywszy, że niektórzy czytelnicy przeczytają powieść kilkakrotnie - nie trzeba daleko szukać :) - i za każdym razem rozwiążą rebus inaczej, jest ich naprawdę mnóstwo. :)

      Usuń
    2. Lirael

      Dla mnie to książka, którą można czytać całe życie i jej nie poznać;)

      Usuń
    3. Na pewno są obszerne opracowania i traktaty, objaśniające poszczególne fragmenty, ale obawiam się, że ich lektura trochę zepsułaby przyjemność z zanurzenia w magii tej powieści.

      Usuń
    4. Lirael

      Mnie już plan zajęć na italianistyce dał dużo do myślenia:

      1. Rodzaje, odmiany, gatunki literackie (?), do ktorych nawiązuje IC w poszczególnych rozdziałach powiesci (patrz tytuły dziesieciu rozdzialow, ktore na koniec ukladaja sie w jedno dlugie zdanie).
      2. Rodzaj narratora i typ narracji. Problemy i korzysci wyplywajace z zastosowania narracji drugoosobowej. Strategie narracyjne w "Jesli".
      3. Bohaterowie: Czytelnik, Czytelniczka, czytelnicy... odmiany i charakterystyka.
      4. Pisarz (S.Flannery) przezywajacy kryzys i jego perypetie w tekście.
      5. Instytucje zwiazane z pisarstwem, lektura, literatura w ogole, ukazane w "Jesli".
      6. Postmodernistyczne cechy powiesci (np. hiperpowiesc, interekstualnosc, konwencja zabawy, cytatowosc, tekstowy świat, motyw bibioteki, labiryntu...)
      7. Ujawniony w tekscie powiescie stosunek IC do post-strukturalistycznych teorii literatury (np. smierci autora, erotyzacja lektury, itp.).
      8. Nawiazania miedzytekstowe, "mowiace imiona" bohaterow, motyw przepisywania na nowo starych tesktow...
      9. "Jesli" jako punkt zwrotny w refleksji autora nad literatura, nad relacja literatury i swiata.
      10. Przyklady meta-narracji w teksie "Jesli".
      11. Powiesc na tle aktualnej sytuacji kulturalnej Wloch lat 70. (i obowiazujacych wowczas poetyk, stylow, tematow tekstow literackich).

      Usuń
    5. Zaniemówiłam...!!!
      To ja teraz dostałam lodowatych dreszczy. :)
      Przypuszczalnie po takim cyklu zajęć studenci italianistyki na widok "Jeśli zimową nocą podróżny" dostają drgawek i uciekają ze skowytem.
      O ironio, wydaje mi się, że Calvino właśnie z takiego podejścia odrobinę kpi w swojej powieści, poprzez liczne "objaśnienia". :)

      Usuń
    6. Mnie też się wydaje, że nie o taką lekturę Calvino chodziło;)
      Z drugiej strony pytania pokazują, że tę książkę można chyba omawiać przez cały semestr.;)

      Usuń
    7. A może nawet rok, gdyby omawiać detalicznie. :)

      Usuń
    8. No proszę Cię, toć można Calvino nawet zagorzałym fanom obrzydzić.;)

      Usuń
  12. Przylatuję spóźniony i niedoczytany:) Do eksperymentów literackich mam wewnętrzne fuj, bo lubię takie klasyczne powieści z fabułą linearną. Spodziewałem się czegoś gorszego, ale autor mnie kupił opisem księgarni na początku i swoim poczuciem humoru w ogóle. Jest w książce kilka ciekawych obserwacji dotyczących pisania, pisarzy i czytelników, jest kilka ciekawych początków powieściowych (Malbork się zapowiadał najlepiej:)), ale moim zdaniem to nie jest arcydzieło, traktowałbym to raczej w kategorii literackiej ekwilibrystyki, jaką czasem uprawia też Eco: "Patrzcie, jaki jestem zdolny (a może: jaką mam wiedzę teoretyczną) i umiem napisać książkę w dowolnym stylu i nastroju". Błyskotliwe, ale chyba niewiele więcej.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zacofany.w.lekturze

      W zasadzie na początku też uważałam, że to przereklamowana książka, ale kiedy zaczęłam wracać do fragmentów, uznałam, że to jednak ważne w dorobku lit. światowej. Ale przyjmuję z pokorą Twoją opinię;)
      Opis księgarni był cudny, podobnie jak opis przystępowania do lektury.;)

      Usuń
    2. Nie napisałem, że przereklamowana, świetnie się czyta i wciąż chcę się dowiedzieć, do czego to wszystko dąży:) Niestety czytam w trybie informacyjnym, więc pewnie masa niuansów mi umyka, a nie zaznaczam sobie na marginesach, to i perły wszelakie przepadają:P Cofam "chyba niewiele więcej":P Skłonny jestem uznać, że autor nie tyle popisywał się ekwilibrystyką, ile wybrał karkołomną formę, żeby przekazać kilka ważnych myśli i obserwacji, zapewne czerpanych z własnego doświadczenia i obserwacji.

      Usuń
    3. OK, dokonałam nadinterpretacji Twojej wypowiedzi.;)
      Kto wie, może się i popisywał? Tak czy owak, jego doświadczenia i obserwacje musiały być ogromne. Coraz bardziej podoba mi się określenie "powieściowy rebus."
      Mnie zakończenie mile zaskoczyło.

      Usuń
    4. Popisywał się w pozytywnym tego słowa znaczeniu, chyba forma nie była dla niego rzeczą nadrzędną. Ciekawe, co robiliby literaturoznawcy ze swoją intertekstualnością, hipertekstami i metajęzykiem, gdyby nie tacy autorzy. Czasem mam wrażenie, że pisarze złośliwie tworzą takie książki, żeby obserwować interpretacyjne głupoty literaturoznawców:))

      Usuń
    5. Otóż to - czasem myślę, że artyści śmieją się w kułak na te piąte dna, których doszukują się krytycy czy zwykli odbiorcy sztuki.

      Dobre pytanie: czy w przypadku "Jeśli..." forma jest nadrzędna wobec treści?

      Usuń
    6. Eco się zrobił nudziarzem, albo może po prostu wydawcy wyszarpują mu każdy strzęp zapisanej serwetki, więc nie są to już takie perły jak w pierwszych zapiskach na pudełku zapałek:)
      Co do artystów i krytyków, to zawsze podejrzewałem awangardowych malarzy, że umierają ze śmiechu czytając wypociny krytyków o swych dziełach. Facet maluje żółty trójkąt na tle koła, a krytyk mu sugeruje, że zawarł w tym istotę wszechświata:)
      U Calvino forma nie jest nadrzędna wobec treści, ale została doskonale wybrana, żeby tę treść wyrazić.

      Usuń
    7. Domyślam się, że to jest Twoje zdanie co do podrzędności formy, a nie obowiązująca wersja?;)

      Usuń
    8. Czyżbym kiedykolwiek wyraził opinię, która nie była wyłącznie moją? Nie zostałem jeszcze:P ogłoszony literacką wyrocznią:PP

      Usuń
    9. Piję do tego, jak autorytarnie wyrażają się mężczyźni. Zaznaczenie "moim zdaniem" to rzadkość.;) I niech mi tu nikt nie pisze, że to kwestia pośpiechu w wyrażaniu myśli.;)

      Usuń
    10. UUU, jakimś seksizmem powiało:P Wydaje mi się, że każdy z nas wypowiada własne zdanie i podkreślanie tego za każdym razem byłoby przesadną drobiazgowością. Ale skoro sobie życzysz, to proszę uprzejmie, będę podkreślał:P

      Usuń
    11. Powiało, nawet zadęło.;) Nic nie poradzę, kiedyś zajmowałam się aktami mownymi i nawyk obserwacji pozostał. Dzisiaj chyba wypada ten dzień, kiedy reaguję zaczepnie.;)
      Podkreślanie nie jest konieczne, choć znając Twoją kreatywność to mogłoby być ciekawe;) Zdaję sobie sprawę z czego wynika takie wyrażanie poglądów u mężczyzn.

      Usuń
    12. Zechciej, bardzo Cię proszę, rozwinąć ten wątek "Zdaję sobie sprawę z czego wynika takie wyrażanie poglądów u mężczyzn", chętnie się dowiem czego nowego (chyba że takie wyrażanie poglądów ma utwierdzać samczą dominację i tego rodzaju tłumaczenia, to wtedy nie rozwijaj wątku:D).

      Usuń
    13. Samcza dominacja to chyba obecnie już mit.;)
      Ogólnie mówiąc: mężczyźni mają więcej pewności siebie, to widać także w sposobie przedstawiania własnych racji.
      A co do seksizmu: przy jakiejś okazji zgodziliśmy się oboje, że mężczyzna i kobieta to jednak zupełnie inne istoty.;)

      Usuń
    14. Hm, ciekawe z tą większą pewnością siebie:) Czy nawet nieśmiały facet ma jej więcej niż obdarzona tupetem kobieta?:)) Proszę mnie nie prowokować feministycznie, genderowo i temu podobnie:D

      Usuń
    15. Swoje twierdzenie bazuję na obserwacjach (nie tylko własnych) wypowiedzi w mediach, i podczas rozmów kwalifikacyjnych. Wskaźnik nieśmiałości trudny do określenia.;)

      Usuń
    16. Co ja Ci będę truć, najlepiej sam zwróć uwagę na sposób wyrażania opinii.;)

      Usuń
    17. Nie chce mi się forum na Onecie czytać:P A w blogosferci kochanej to raczej wiele pań wyraża opinie zdecydowane i nieznoszące sprzeciwu:P

      Usuń
    18. Bo też pań w blogosferze jest więcej, stąd może takie wrażenie? W moim odczuciu kobiety częściej piszą "podobała mi się" niż "jest świetna." No chyba, że ja po prostu takie blogi akurat czytam.;) Ale znam parę damskich alf i omeg, fakt.;)

      Usuń
    19. A to ja typowo samczo pisze, że "książka świetna":)Oczywiście rozumiejąc, że wszyscy czytelnicy pamiętają, że to wyłącznie moje zdanie:P

      Usuń
    20. I w ten oto sposób powstaje później milion prac nt. różnic genderowych i nawet przy okazji książki Calvino można o tym porozmawiać.;)

      Usuń
    21. Kiedyś różnicami między płciami zajmowała się siermiężna socjologia, a teraz proszę, dżendery, kłiry, bicie piany:P

      Usuń
    22. Pewni siebie mężczyźni i nieśmiałe kobietki to mit. Co uświadamiam sobie dobitnie na przykład, gdy patrzę na moich gimnazjalistów. Czy wiecie,że w tej chwili na porządku dziennym są bójki dziewczyn, a nawet tzw. "ustawki"? W bójkach uczestniczą bardzo dobre uczennice, a nie dzieci z półświatka.
      Uogólnienia są krzywdzące. Kojarzą mi się z chińskim horoskopem, według którego wszyscy ludzie urodzeni w tym samym roku są tacy sami. Nie są i to jest właśnie cudowne. :)

      Usuń
    23. Lirael

      Ja też nie lubię uogólnień, ale nie wyssałam z palcem ww. obserwacji. W fachowych opisach zjawisk (gdzież mi do nich;) również nie opisuje się poszczególnych przypadków.
      Masz rację - młode pokolenie jest inne, agresja wśród dziewcząt chyba nawet rośnie. Zgroza. O nieśmiałości była mowa raczej w odniesieniu do dorosłych osobników.;)

      Usuń
    24. Przypuszczam, że chińskie horoskopy też nie powstały z dnia na dzień, poparte są wieloletnimi obserwacjami. Jednak pomysł, że istnieje tylko dwanaście typów osobowości wydaje mi się absurdalny.
      Ludzie są istotami tak złożonymi i nieprzewidywalnymi, że opracowania i klasyfikacje wysiadają. :) Na szczęście.

      Usuń
    25. Mój polonista mawiał, że typowe to może być pudełko na zapałki.;)

      Usuń
    26. Może Chińczycy są bardziej zdyscyplinowani i dopasowują się do swojego horoskopu?:)

      Usuń
  13. Uważam, że Umberto Eco przechodzi sam siebie w tym erudycyjnym tokowaniu i jego ostatnie książki są według mnie po prostu nieznośnie nudne i niestrawne.
    Podobnie jak Wy nie nazwałabym powieści Calvino przereklamowaną. Nie spotkałam się z absolutnie żadnymi formami "nagłaśniania".
    Szkoda, że kompletnie nie widuje się jego książek na blogach.
    W kwestii ostatniego pytania: to jest książka o czytaniu i literaturze, więc forma odgrywa w niej wielką rolę, ale treść, warstwa fabularna jest również atrakcyjna i sprawia, że lektura tej powieści jest przyjemnością, a nie mordęgą. Poza drobnymi wyjątkami. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Lirael

      To może z tej przyczyny przestałam Eco czytać kilka lat temu?;)
      Osobiście na różnych forach często spotykam się z pochwałą, rekomendacjami Calvino, chyba tak właśnie wpadłam na jego trop lata temu.;) A że jest nieobecny na blogach? Jedną z przyczyn jest zapewne słaba dostępność, a drugą - pogoń za nowościami;)

      Nie chciałam wyskakiwać od razu z odpowiedzią, moim zdaniem forma jest chyba nawet ważniejsza w "Jeśli...".

      Usuń
  14. A teraz będę się kajał:) Skończyłem i dla rozdziału w bibliotece i ostatniego rozdziału w sypialni naprawdę było warto:D Co więcej, nabrałem ochoty, żeby przeczytać to jeszcze raz na spokojnie, ale z książki, nie z pliku wydruku bez paginacji, który mi się wciąż rozsypywał:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Też mi się wydawało, że zakończenie nie zawodzi. Wszystko pięknie się splata, a ostatni rozdział to kropka nad "i". Zgadzam się, warto było przebrnąć przez niektóre zawiłości.;)

      Usuń
  15. monia-w2:
    Właśnie skończyłam czytać "nową powieść Italo Calvino Jesli zimową nocą podróżny"...
    ad.1 i przyznam szczerze,że gdyby nie chęć uczestniczenia w dyskusji rzuciłabym tym wydrukiem o ścianę kilkukrotnie :> ale z drugiej strony w wielu miejscach - wydała mi się zabawna, w kilku potrafiła wciągnąć, a najbardziej podobał mi się opis księgarni na pierwszych stronach - cudowny, chyba go sobie wynotuję
    ad 2. dla mnie zdecydowanie eksperyment - nie zaryzykowałabym stwierdzenia że to "must have" dla szanujących się czytelników - raczej dla ludzi lubiących eksperymenty literackie lub zainteresowanych szukaniem różnych nurtów w literaturze
    ad 3. ja osobiście wolę bardziej przystępną konstrukcję powieści - lubię jak coś mnie zaskakuje, ale nie do końca w ten sposób
    ad 4. chętnie dokończyłabym powieść pierwszą, a także "o kotwicy" i z "butem trupa w worku"; zupełnie rozbawiła mnie powieść japońska :> a także zaciekawił rys opowiadania Flannery'ego o dwóch pisarzach
    ad 5. powinno być tak że jednak treść liczy się bardziej niż nazwisko autora. Jednak często też jest tak że znamy nazwiska autorów i co więcej zarys treści książek pomimo, że ich wcale nie czytaliśmy...
    ad 6. dla mnie jednak treść książki jest ważna - jej fabuła, historia którą opowiada; coś co w nas zostaje po przeczytaniu - choćby krótkotrwałe wrażenie; poza tym wolę gdy lektura sprawia przyjemność - to treść może "uwierać" być "niewygodna", skłaniać do przemyśleń, "nie wychodzić z głowy".
    Ale lubię książki o książkach, o czytaniu, o literaturze chociaż muszę przyznać, że "Jeśli..." jest najdziwniejszą z książek o tej tematyce jaką do tej pory czytałam (a wszystko to dzięki temu, że chciałam wziąć udział w tej dyskusji). Wiem że "książek o książkach" jest prawdopodobnie dużo - od literatury poważnej na tej najbardziej popularnej, ostatnio wydawanej, kończąc - może jednak uczestnicy dyskusji mają jakieś ciekawe propozycje do polecenia?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Moniu, tak na szybko przychodzi mi do głowy "Dom z papieru" Carlosa Marii Domingueza i "Miasto Śniących Książek" Waltera Moersa. Czytałam i miło wspominam. Jednak uprzedzam, że to nie są książki realistyczne. Cudowna jest antologia "Książki i ludzie: Rozmowy Barbary N. Łopieńskiej", ale bardzo trudna do zdobycia. Ja też przepadam za książkami o książkach.

      Usuń
    2. Jeszcze zapomniałam o książce "Ex libris: Wyznania czytelnika" Anne Fadiman, też bardzo polecam.

      Usuń
    3. Witaj ponownie, Monia-w2

      1. Widzę, że wrażenia mamy b. podobne.;) Cytatów było sporo do wynotowania, mój ulubiony jest trochę przekorny:
      Tak dobrze wyćwiczyłem się w nieczytaniu, że nie czytam nawet tego, co nasunie mi się przed oczy przypadkiem. Nie jest to łatwe: uczą nas czytać, kiedy jesteśmy dziećmi, i potem do końca życia pozostajemy niewolnikami całej tej pisaniny, którą nas zarzucają. Może na początku kosztowało mnie to trochę wysiłku, zanim nauczyłem się nie czytać, ale teraz przychodzi mi to w sposób zupełnie naturalny. Sekret polega na tym, aby nie odwracać wzroku od napisanych słów, przeciwnie, należy patrzeć na nie tak długo, aż znikną. [str. 51]

      2. Must have może nie, ale must read?;)

      5. Słuszna uwaga - czasem wiele wiadomo książce bez lektury. To tez jest cenne.

      6. Treść jest naturalnie ważna, ale obawiam się, że np. za 20 lat wiele z przeczytanych przeze mnie książek pozostanie mglistym wspomnieniem.;) Ale taki Calvino - raczej nie.;) Najlepiej zapamiętuję te książki, z którymi trzeba było się zmagać.;)

      Do listy Lirael dodam jeszcze "Historię miłości" Krauss - książka jest tu ważnym rekwizytem.

      Usuń
    4. monia-w2:
      dziękuję za propozycje dziewczyny: wszystko skrzętnie wynotowuję; "Historię miłości" mam już za sobą; a o Fadiman słyszałam same pozytywy - muszę zdobyć

      Usuń
    5. monia

      Nie ma za co.;) Znalazłam jeszcze taką listę:
      http://lubimyczytac.pl/dyskusja/69/891/ksiazki-o-ksiazkach

      Usuń
  16. Ten komentarz został usunięty przez administratora bloga.

    OdpowiedzUsuń