piątek, 17 sierpnia 2012

Kolacja à la Kingsley Amis

Niedawno pisałam o śniadaniu à la Klas Östergren, dzisiaj kolacja à la Kingsley Amis. Fragment pochodzi z powieści "Gruby Anglik", która za tydzień będzie przedmiotem dyskusji w Klubie Czytelniczym. Zapraszam do lektury, najlepiej całej książki:


Roger zaczął jeść. Na stole, blisko niego stał koszyk przykryty serwetką. Jego zawartość stanowiły kawałki włoskiego pieczywa przesiąkniętego masłem czosnkowym. Roger zdecydował, że tego jeść nie będzie w momencie, gdy zachłannie je pożerał. Nie udało mu się też wytrwać w postanowieniu, by zjeść tylko jeden kawałek. Na stół spłynął podany przez czarną służącą kurczak smażony na sposób południowy. Wraz z kurczakiem pojawiła się rzepa, świeża cebula - nie było sensu odmawiać jej sobie po zjedzeniu czosnku - kukurydza z masłem. Nożyk do obierania kolb kukurydzy i pędzelek do smarowania masłem podawane były z ręki do ręki. Roger używał ich często.

Kiedy Ernst i Pargeter uświadomili mu już, jakie straszne kursy dostępne są w Budweiser, Roger mógł skoncentrować się na jedzeniu. Gdy czekał na nałożenie sobie naleśników z jagodami ze świeżą śmietaną i cheddarem Wisconsin, myśl o diecie musnęła delikatnie jego umysł jak stary wyrzut sumienia. Wiedział, że ograniczenie się w jedzeniu tego, na co miał akurat ochotę, prędzej czy później przyniosłoby mu sukcesy w sprawach seksualnych. Ta myśl przyszła mu do głowy rok temu na balu wydawców, gdzie czyjaś sekretarka stwierdziła, że to, czego od niej chce Roger, ona jest w stanie zaakceptować pod warunkiem, że Roger przyniesie ze sobą blok do podnoszenia ciężarów i wyciąg. Pięć dni później, pijąc pół filiżanki herbaty bez cukru i mleka kończącej lunch złożony z jajek na miękko bez soli, pozbawionej węglowodanów bułki przypominającej puszysty plastyk i małego jabłka, uznał, że gdyby do tego doszło, mógłby również z łatwością wprowadzić rygor w kwestii bankietów i onanizmu. Teraz zamierzał zjeść dużą porcję naleśników, połykając przedtem trzy czekoladowe miętówki. Na zewnątrz każdego grubasa tkwi jeszcze większy grubas, który próbuje schudnąć.
*)


Przepis na kurczaka smażonego na sposób południowy znajduje się tutaj.


(*) Kingsley Amis "Gruby Anglik" przeł. Marta Strzałko, Dom Wydawniczy Rebis, Poznań 1995, s. 40-41

71 komentarzy:

  1. No wiesz Ty co? Wczoraj wieczorem czytałam ten właśnie fragment i oznaczyłam go skrzętnie karteczką. Czytałam go z pięć razy, a kurczak smażony na sposób południowy szczególnie zapadł mi w pamięć (a Ty jak zwykle niezawodna, o dzięki Ci!). Jestem w połowie i jak na razie żaden z dalszych opisów nie wywarł na mnie aż tak dużego wrażenia:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jeśli idzie o kulinaria, to owszem, śledzę.;)
      Mniej więcej w połowie będzie jeszcze opis sutego śniadania, ale nie chciałam się powtarzać. Z innych opisów ciekawy był ten dotyczący sklepiku jednej z bohaterek.

      Usuń
    2. Do śniadania doszłam, ale kolacja (obiadokolacja?)zdecydowanie lepsza:)
      Sklepik niczego sobie; nie wiem co lepsze - osoby tam się znajdujące (widziane oczami głównego bohatera), czy wystawione na sprzedaż towary?

      Usuń
    3. Kolacja u Amisa jest bardziej urozmaicona, fakt. Kukurydzę chętnie bym skonsumowała.;)
      Mnie się sklepik podobał, a że oglądałam go oczami Rogera, to pomyślałam, że mógł oferować b. ciekawy towar.;)

      Usuń
    4. Ha! A my w niedzielę planujemy plenerowe urodziny męża z grillowaną kukurydzą i masełkiem w roli głównej. Może wpadniesz?

      Usuń
    5. Kusicielka!;) Z powodu wypadu do Trójmiasta niestety nie dam rady, będę musiała (?) zadowolić się rybą. Ale dzięki za zaproszenie.;)

      Usuń
  2. Rany, Ty litości nie masz:((( Teraz będą mnie nawiedzały rozmaite obsesyjne obrazy kulinarne.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A tu do obiadu nawet daleko.;(

      Usuń
    2. U mnie w zasadzie jeszcze nie, bo co to jest kawa i gruszka.:) Pora na coś treściwego.

      Usuń
    3. E tam, akurat to było pod ręką. Plus wafelki śmietankowe, o których już zapomniałam.;(

      Usuń
    4. Wafelki chrupkie i słodkie, palce lizać.;)

      Usuń
    5. I nad sobą samą też przestaję, bo ślinianki zaczęły szaleć.;(

      Usuń
  3. och, naleśniki! z jagodami i śmietaną! już wiem, co zrobię w sobotę, może nie na kolację, ale na śniadanie :)
    grubego anglika jeszcze nie zaczęłam, ale myślę, że zdążę przed następnym piątkiem!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Będziesz robić naleśniki czy raczej amerykańskie pancakes? Główny bohater objadał się chyba tymi drugimi, bo miało to miejsce w Pensylwanii. Różnica znacząca według mnie.;)

      Usuń
    2. Z tego co pamiętam z wczorajszej lektury, to te naleśniki były z dodatkiem jakiegoś wstrząsającego sera. Cheddara? Ja nie wiem, czy to brytyjskie, czy amerykańskie, ale na pewno niejadalne.

      Usuń
    3. No i ujawniłam cały swój intelekt. Pardon, a tak się starałam zamaskować. Oczywiście, że z cheddarem, przecież napisałaś...

      Usuń
    4. Mnie też zaskoczył ten ser, bo ww. naleśniki ewidentnie zrobiono na słodko. Takie rzeczy - tylko w Ameryce.;)

      Usuń
    5. och, nie tylko ;) w Anglii jedzą kanapki z serem żółtym i dżemem :) więc naleśniki też można!
      mam przepis i na takie amerykańskie naleśniki, i na takie babcine - ale te babcine też są takie duuuuże i grubiutkie :) mniam! ale nie wiem jeszcze, na które się zdecyduję...

      Usuń
    6. Takie kanapki to nawet w Polsce się jadało, zwłaszcza na koloniach w czasach PRL-u.;)
      Chyba Cię poproszę o przepis na te babcine, u mnie wszyscy robią cienkie.;)

      Usuń
    7. Ja też nie wierzyłam własnym oczom, kiedy przeczytałam o serze w kontekście jagodowych naleśników. :) Cheddar Wisconsin jest chyba synonimem luksusu, właśnie się dowiedziałam, że kilogram kosztuje około 60 dolarów.
      Kolacja à la Kingsley Amis wyśmienita. :)

      Usuń
    8. Jakoś nie mogę się przekonać do takiego wariantu naleśników.;) Kolacja na pewno suta, bardzo amerykańska, powiedziałabym.;)

      Usuń
    9. Przy okazji sprawdzę, ale z cheddarem w bardziej przaśnej wersji. :)

      Usuń
    10. A ja muszę zajrzeć do oryginału, bo ten ser zaczyna mnie niepokoić.;)

      Usuń
    11. Zajrzyj i donieś, choć myślę że jakby śmietana była kwaśna, a naleśniki słone to może i ten cheddar by przeszedł? A jagody, hm, skoro może być kurczak z ananasem, to czemu nie jagody z cheddarem?

      Usuń
    12. To mogłyby być super naleśniki. Może nawet takie były, teraz złapałam się na tym, że mowa jest po prostu o świeżej śmietanie, nie bitej, więc może być tak, jak sugerujesz. A jeszcze jak tłumaczka pomyliła jagody z żurawiną, to mamy całkiem znośną potrawę.;)

      Usuń
    13. och, nie wiem jak tam u Amerykanów z kwaśną śmietaną, chyba kiepsko ;)
      ja chyba spróbuję z jakimś mocniejszym cheddarem, sprawdzę co mam w lodówce, doniosę o wynikach!
      aniu, przepisem służę, tylko skonsultuję z mamą :)

      Usuń
    14. Naleśniki z duszonym porem i zapieczone w żółtym serze są świetne, polecam (tak mi się przypomniało).
      Absolutnie donoście o wariantach amisowych naleśników, w końcu nie samym czytaniem człowiek żyje.;)

      @ bezszmer

      Nie ma sprawy, zaczekam.;)

      Usuń
    15. Litości, jest 13 z minutami, ja zjadłam już wszystko co wzięłam do pracy, a w domu będę po 17.00!:((

      Usuń
    16. O, pardon. Uprasza się o wybaczenie.;)

      Usuń
    17. Wybaczam. W akcie desperacji przegrzebałam torebkę i znalazłam taką małą, tyciutką papierówkę. Uff!

      Usuń
    18. Mam jeszcze jedną dorodną gruszkę, mogę Ci odstąpić.;)

      Usuń
    19. "Naleśniki z duszonym porem i zapieczone w żółtym serze" - to już jest brutalny sadyzm!!! Uwielbiam duszonego pora.
      W odruchu patriotycznym proponuję zastąpić ekskluzywny ser Cheddar Wisconsin swojskim oscypkiem. :)

      Usuń
    20. I teraz mój właśnie ugotowany obiad już na pewno nie będzie mi smakować...

      Usuń
    21. Sadyzm, zgadza się.;) Śmietanę się bije, warzywa dusi, surowe mięso tłucze....
      Oscypek zapiekany też dobry, i takie urocze dźwięki w paszczy wydaje.;)
      Momarta nas zabije.;(

      Usuń
    22. Zależy gdzie oscypek kupiony. W większości miejsc z uwagi na cenę też jest towarem ekskluzywnym :(
      Wirtualna kukurydza za wirtualną gruszkę - i możemy zaczynać od początku:))

      Usuń
    23. Nie zabiję, bo naprawdę znalazłam tę papierówkę i chwilowo soki żołądkowe przestały szaleć.
      Dźwięki w paszczy... Nigdy nie myślałam w ten sposób o oscypku...

      Usuń
    24. @ Karolina

      A co przygotowałaś?;)

      @ momarta

      Jaki by nie był ten oscypek, będzie raczej polski.;)

      Usuń
    25. @momarta

      Niech będzie: w mojej paszczy.;) Trochę skrzypi, inaczej tego nie nazwę. A może to ja już skrzypię?:)

      Usuń
    26. Oscypek nie skrzypi, tylko tak leciutko kląska. :)

      Usuń
    27. To ja idę pokląskać gdzie indziej:)) Zajrzę po obiedzie.

      Usuń
    28. Jakiekolwiek wydaje dźwięki, chyba wiecie, co miałam na myśli.;)

      Usuń
    29. uzupełnienie

      Dzięki Patrycji (bezszmer) wiem już, że naleśniki były i z jagodami i z serem cheddar. Cały fragment w oryginale brzmi:

      Roger began eating. There was a roll-basket on the table near him, its contents hidden by a napkin. Underneath this were lenghts of hot Italian bread soaked in garlic butter. He decided he would not eat this, and then suddenly found he had started to. His decison to eat only one piece went the same way. By the time the Southern fried chicken arrived from the gloved hand of the Negro maid it was plain to him that he might as well be hung to a fat-tailed sheep as a lamb. With the chicken there were turnips, spring onions - no point in refusing them after the garlic - and corn on the cob with more butter. A razorblade embedded in a wooden handle for slicing the cobs and a paintbrush affair for spreading the melted butter on them were passed from hand to hand. Roger used the both instruments a lot.

      While Ernst and Pargeter, who was sitting opposite, filled him in on what terrible courses of study were available at Budweiser, Roger concentrated on his food. It was the least he could do for something that was bringing his coronary nearer at such a clip, that was already, he sensed, sliding irremovably into his paunch and his neck and his bosom. Let it. As he waited for his helping of blueberry pancakes with fresh cream and Wisconsin cheddar, the thought of dieting brushed feebly at his mind like an old remorse.


      Jeszcze raz dziękuję za odszukanie fragmentu i przepisanie.;)

      Usuń
  4. no tak, ale za to obżarstwo płacił haracz w postaci problemów z innymi przyjemnościami ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Płacił, a jakże, jak większość obżarciuchów zresztą.;(
      Ciekawe, z czego wzięło się to obżarstwo. Czy pochłaniając takie duże ilości jedzenia Roger coś sobie rekompensował?;)

      Usuń
  5. Doszedłem do ćwierci komentarzy i zastanawiam się czy nie wtranżolić stojącego obok aloesa. Do tematu wrócę w domu, po obiedzie :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Sok z aloesu ma ponoć lecznicze właściwości, może wiele nie ryzykujesz.;) Oprócz ran kłutych, naturalnie.;)

      Usuń
    2. O, teraz, z talerzem kanapeczek, to w spokoju do końca dobrnąłem. Co prawda sandwicze przaśne, bo z salcesonikiem i pomidorkiem, ale ten pierwszy wyszedł Teściowi jak mało kiedy :)
      Aniu Ja poproszę przepis na te naleśniczki z porem. Może być tutaj, chyba, że to tajny przepis rodzinny :)

      Usuń
    3. Fajny teść.;)
      Naleśniki są banalnie proste w wykonaniu: zielone i białe części pora pocięte w paski dusimy na odrobinie tłuszczu. Warto dobrze doprawić nie tylko pieprzem, ale i gałką m. W wersji męskiej czyli bardziej treściwej proponuję dodać do pora podsmażony boczek. Farsz można zagęścić śmietaną, ale nie trzeba.;) Wkładamy do naleśników, zawijamy i podsmażamy/podpiekamy pod warstwą startego sera żółtego. Proste i niedrogie. Jeśli wypróbujesz, to daj znać, czy smakowało.;)

      Usuń
    4. Dodam tylko, że por powinien być po tym duszeniu mięciutki, aż trochę szklisty. To nie trwa długo. Wtedy smakuje zupełnie inaczej niż surowy, po prostu bajecznie. :P I niezgodnie z trendami proponuję usmażyć go na maśle.

      Usuń
    5. O tak, mój jest przeważnie powoli i długo duszony.;) ALe częściej robię właściwie zupę porową - podduszonego pora zalewam wodą, po zagotowaniu dodaję serek topiony i zajadam np. z grzankami. Jesienią jadam to często, bo zupę robi się błyskawicznie.

      Usuń
    6. Też na pewno pyszna! :P Serki topione nieźle też smakują roztopione w zupie pomidorowej. :P

      Usuń
    7. Mniam, mniam! :P
      Znowu komentarze zostaną uznane za dekoncentrujące, ślinkogenne i wysoce szkodliwe. :D

      Usuń
    8. Znakomity przepis na cebulową podaje Chmielewska w Książce poniekąd kucharskiej:)

      Usuń
    9. Ale czy nie z korzyścią dla gotujących?:)

      Usuń
    10. @ ZWL

      Znakomity czyli już przez Ciebie wypróbowany?

      Usuń
    11. Zatem w miarę możliwości podejrzę.

      Usuń
    12. Zdecydowanie z korzyścią dla gotujących! :)
      A cebulową Chmielewskiej też chetnie wypróbuję. :P

      Usuń
    13. To jak wrócę na łono swoich regałów, to zapodam:)

      Usuń
    14. Ślinotok jak ślinotok, ale jak te wszystkie serki przeliczę na cholesterol, to coś mi się wydaje, że znów minę 200 :)

      Usuń
    15. Panie kochany! A kto by tyle zup zniósł w krótkim czasie!;)

      Usuń
    16. Hehe, przypomniał mi się dowcip o ruskim wojsku i kaloriach :)

      Usuń
    17. Rozmawia rosyjski żołnierz z amerykańskim. Amerykanin chwali się jak to u nich jest dobrze w armii, że mają dobry sprzęt, że dobrze ich szkolą itp. Aż doszło do tematu "wyżywienie". Amerykanin mówi, że oni dostają dziennie równowartość 8 tys. kalorii. Na to Rosjanin:
      - Kłamiesz! Żaden człowiek nie zje dziennie 30 kilogramów ziemniaków!

      Usuń