czwartek, 30 maja 2013

Do szpiku kości

- Czyli że mam raka, pani doktor?
- To nie jest żaden rak.
- Jak to?
- Tylko nowotwór.
(Nowotwór? Kurwa, a co to za różnica?)
["Dlaczego dociekliwość" s. 17]

***

Kiedyś napisałem w jednym z wierszy, że "chciałbym być chory na raka albo inne nieuleczalne świństwo". Wnioski: marzenia się spełniają. Chciałbym móc wrócić do tej chwili, ujrzeć siebie wtedy, dwudziestodwuletniego skurwiela, spojrzeć w ten nadęty, pierdolony ryj i powiedzieć: - Na drugi raz, zastanów się, zanim coś napiszesz, chuju tępy. Tyczy się to również i tej książki. Przegiąłeś i teraz dopiero będziesz miał przejebane. ["Dlaczego podróż w czasie" s. 130]

***

Boże niekończących się korytarzy. Módl się za nami. Boże wkurwionych
na cały świat. Módl się za nami. Boże niemych i ślepych
bądź też nadwzrocznych i nadmiernie gadatliwych. Módl się za
nami. Boże wkurwiających pozostałych w kolejce nieustannymi,
bezsensownymi pytaniami w stylu dlaczego pani doktor dzisiaj
nie przyjmuje, a jeśli przyjmuje, to gdzie, ale jak przyjmuje, skoro
nie przyjmuje, nie przyjmuje, to kiedy będzie przyjmować, i gdzie
iść z nogą, ale jaką nogą, kiedy nie ma gdzie iść, bo nie przyjmuje,
czyli, że nie przyjmuje, tak, nie przyjmuje, a co ja powiedziałam,
no to czy nie można się zapisać na następny termin, nie, nie
można się zapisać na następny termin, a dlaczego nie można się
zapisać na następny termin, bo nie przyjmuje, nie, bo jeszcze nie
ma kalendarzy na nowy rok, czyli, że dzisiaj nie przyjmuje, nie
przyjmuje, i tak w kółko! po niezliczoną ilość razy dziennie! Myślę,
że tak będzie wyglądać piekło. Módl się za nami.
Módl się za nami grzesznymi.
["Dlaczego jedynie żarliwa modlitwa s. 42]


Zajrzałam do książki Jaworskiego tylko na chwilę i wsiąkłam w nią całkowicie. "Do szpiku kości" czyta się na wdechu, aż do ostatniej strony. A potem zaczyna się od początku, już na spokojnie. I perwersyjnie delektuje się lekturą. Perwersyjnie, bo przecież czytanie o chorowaniu, zwłaszcza na nowotwór, satysfakcji dawać nie powinno. Wzbudzać żal, współczucie, empatię, litość – tak, ale nie satysfakcję.

Z tą książką jest jednak inaczej. Strzępy rozmów, krótkie scenki, wiersze i luźne uwagi są napisane z pazurem i bez taryfy ulgowej. Buzują od jadu, żółci i adrenaliny, choć można się domyślać, że skrywają zwykłą bezradność. Ta naturalnie od czasu do czasu się pojawia, ale szybko jest zagłuszana przez gniew i sarkazm. Bohater Jaworskiego rozbraja szczerością i mówieniem wprost na tematy niewygodne. Nad nim się nie biadoli, jego się cierpliwie słucha i - czasem niechętnie, fakt - przyznaje mu rację.

"Do szpiku kości" to efektowna mieszanka wybuchowa także od strony formalnej. Zaskakuje różnorodnością gatunków literackich i swobodą, z jaką autor nimi się posługuje. Jest w tym wszystkim jakaś niewymuszona naturalność, a zarazem niezwykła precyzyjność przekazu. Przede wszystkim jest jednak człowiek: żywy i prawdziwy, aż do bólu.

__________________________________________________________

Krzysztof Jaworski "Do szpiku kości", Biuro Literackie, Wrocław, 2013
__________________________________________________________

18 komentarzy:

  1. No i po samych cytatach stwierdzam, że muszę mieć tę książkę. Recenzja mnie w tym utwierdza.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zdecydowanie warto. Można czytać na wyrywki, albo w całości i za każdym razem książka robi mocne wrażenie.

      Usuń
    2. Ja czasami tak mam, że zobaczę cytat, opis czy coś i po prostu wiem, że to jest TA książka :) I tak właśnie w tym przypadku mam.

      Usuń
    3. Rzeczywiście czasami tak się zdarza.;) Ta książka jest w całości utrzymana w stylu jak wyżej, więc ma duże szanse być TĄ książką.;)

      Usuń
  2. Naprawdę polecam! Czytałem, potwierdzam, książka rozkłada na łopatki, miażdży!

    OdpowiedzUsuń
  3. Książka przykuwa uwagę. Oczywiście, że język, forma, ton etc może być mechanizmem obronnym. Ale ad vocem, litość tak to popularne zjawisko w naszym ukochanym kraju, tyle, że litość dostaje się za darmo, a na wszystko inne trzeba zapracować. Właśnie również dlatego jest ona tak powszechna. Amen.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Litość dostaje się za darmo, bo to coś odruchowego, b. prostego. Na dodatek dla wielu jest upokarzająca.

      Usuń
  4. Uważam, że w ogóle jest upokarzająca.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Właśnie tak się nad tym zastanawiałam po opublikowaniu komentarza i doszłam do wniosku, że niektórzy lubią, kiedy się inni nad nim użalają. Ale może to nie to samo co litość.

      Usuń
  5. Myślę, że jedno nie wyklucza drugiego. To tylko, albo aż, kwestia świadomości, sposobu życia, etc

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Czyli należy rozsądzić kwestię we własnym sumieniu.;)

      Usuń
    2. Nie miałam tego na myśli pisząc. Fakt, że jesteśmy uczeni dawania litości, ale nie przeceniałabym tutaj znaczenia mechanizmów socjalizacyjnych. A co do rozsądzania, to fakt, jak zawsze rozlicza(j)my się przed Sobą...

      Usuń
    3. Ja bym powiedziała, że nie uczy się nas litości, ale że jest to odruch. Co innego taka empatia, która wymaga wczucia się w sytuację drugiej osoby.

      Usuń
  6. Kurcze, pozycja warta uwagi. Będę musiał przeczytać. Dzięki za recenzję. ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie ma za co, książka zdecydowanie zasługuje na uwagę.

      Usuń
  7. Zwykle alergicznie reaguję na przekleństwa w literaturze, nie trawię ich i już, zresztą w moim otoczeniu nikt się takim językiem nie posługuje - a tu niespodzianka, od przytoczonych przez Ciebie cytatów nie mogłam się oderwać. Jeśli książka wpadnie mi w ręce, to na pewno przeczytam, bardzo spodobała mi się siła przekazu. A w tej modlitwie jest coś niesamowitego.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Z tą książką właśnie tak jest - nie można się od niej oderwać. Akurat w tym przypadku przekleństwa dają efekt prawdziwości. Mnie też one w ogóle nie przeszkadzały.

      Usuń