środa, 5 czerwca 2013

Na głęboką wodę

Krystian Piwowarski wrzuca czytelnika na głęboką wodę. Potrzeba dobrych kilku chwil, żeby na podstawie urywków rozmów wyrobić sobie rozeznanie w sytuacji. Całkowitej pewności co do miejsca i czasu akcji nigdy zresztą nie ma, można tylko snuć domysły. Łatwiej, choć też nie natychmiast, powiedzieć coś o bohaterach opowiadań: o żołnierzach dokonujących egzekucji na Żydach, pracowniku krematorium, oficerze z Majdanka, szabrownikach czy konwojencie transportu do obozu koncentracyjnego.


W „Więcej gazu, Kameraden!” Holocaust oglądamy z perspektywy oprawców i nieco rzadziej - biernych świadków. Na dobrą sprawę trudno tu mówić o oglądaniu, bo czytelnik ma do czynienia zaledwie z przebłyskami, ze strzępami informacji. Wiadomo, że mowa o masowym zabijaniu, jednak autor nie epatuje brutalnością czy drastycznością. Wręcz przeciwnie – ofiary są tu bezosobowym i bezkształtnym tworem, traktowanym przez innych z obojętnością. O rozstrzeliwaniu i paleniu więźniów mówi się w kategoriach fabrycznego procesu produkcyjnego, o katach jak o szeregowych pracownikach, którzy wykonują rutynowe obowiązki.

O ile opowiadania są świetnie napisane, ich treść wprawia w konsternację – z jednej strony obserwujemy totalne odczłowieczenie ofiar, z drugiej beznamiętne, systematyczne zabijanie. Jest coś niezdrowego, niemal obscenicznego w sposobie, w jaki autor opisuje Zagładę. Takiego wrażenia nie dają np. obozowe opowiadania Borowskiego czy „Łaskawe” Littella, które o Holocauście opowiadają z podobnej perspektywy. Wygląda na to, że Piwowarski się zagalopował, więc na koniec aż ciśnie się na usta: Więcej umiaru, autorze.

_____________________________________________________________

Krystian Piwowarski „Więcej gazu, Kameraden!”, WAB, Warszawa, 2012
_____________________________________________________________



17 komentarzy:

  1. Książka bardzo mnie zaciekawiła, zwłaszcza motyw Majdanka, ale odstręczające wrażenie robi na mnie tytuł, który od razu skojarzył mi się z opowiadaniem Borowskiego. Może się mylę, ale mam wrażenie, że autorowi chodziło głównie o prowokacyjne wywołanie dreszczyku sensacji, a to mi się jakoś kiepsko komponuje z tą tematyką.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tytuł na pewno jest aluzją do opowiadań Borowskiego. Mam nadzieję, że autorowi nie chodziło o sensację, na okładce "mówi" tak:
      Holocaust ostro odcina się od tego, co go poprzedzało, i tego, co nastąpiło po nim. Nie da się go z niczym porównać i dlatego wielu z nas na myśl o nim odczuwa bezradność. Niektórzy czują lęk. Inni przerażenie. Jeszcze innych, choć są niewinni, nie opuszcza poczucie winy. Ja przeszedłem wszystkie stadia i dlatego napisałem te opowiadania.
      Mam b. mieszane wrażenia po lekturze.

      Usuń
    2. Tutaj znalazłam jedno z opowiadań i szczerze mówiąc, nie jestem zachwycona.
      A propos cytatu z okładki według mnie lęk i przerażenie to prawie to samo.

      Usuń
    3. To opowiadanie otwierające zbiór i przyznam, że czułam się niekomfortowo podczas lektury.
      O tym samym pomyślałam przepisując cytat: różnica między lękiem a przerażeniem nie jest duża.;( Zresztą tłumaczenie autora zupełnie mnie mnie przekonało w kontekście jego opowiadań.

      Usuń
  2. Zaciekawiłaś mnie i skonfundowałaś jednocześnie. Nie mogę się wypowiedzieć, bo książki nie czytałam, ale pytania cisną mi się na klawiaturę tak, że muszę je powstrzymywać opuszkami palców...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ależ pytaj, może Twoje pytania naprowadzą mnie na nowy trop.;)

      Usuń
    2. Oceniłam, że jednak muszę najpierw przeczytać, bo to jednak jest pewne, że przeczytam.

      Usuń
    3. Próbka tu:
      http://cgk.czestochowa.pl/zaprasowane/krystian-piwowarski-kobiety-na-lace-i-ja/

      Usuń
  3. Ostrożnie podchodzę do "nowych" opowieści o Holokauście. Bo albo czytelnik dostanie spłyconą opowiastkę, albo coś idącego w drugą stronę, tak jak Ty o tym piszesz, że autor przeholował z tą chęcią zszokowania czytelnika.
    Chyba zostanę przy klasykach gatunku.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Moim zdaniem Piwowarski przesadził, ale nie z szokowaniem. Kiedy pisze o Polakach, którzy otarli się o Holocaust, jest to dla mnie do przyjęcia. Dziwnie natomiast czyta się o Niemcach i Ukraińcach czyli oprawcach. Miałam wrażenie, że autor pisząc tak, a nie inaczej, zdeprecjonował śmierć tysięcy Żydów. Ale to moje b. subiektywne odczucie.
      Po takich książkach myślę, że lepiej czytać rzeczy napisane przez świadków wydarzeń.

      Usuń
  4. No, prosze, a ja mam ten tytul w planach, a zadna moja biblioteka go nie kupila... po Twojej recenzji tak bardzo spieszyc sie nie bede, ale w ogole przeczytac to bardzo bym chciala.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Przeczytaj, proszę, bo chętnie bym porozmawiała z kimś na temat tej książki. To nie jest zła pozycja (od strony formalnej jest świetna), ale niepokoi w niej coś, co moim zdaniem, nie powinno. Ciekawi mnie, jak inni to widzą.

      Usuń
  5. Dzięki za recenzję. Zastanawiałem się jakiś czas temu, czy z biblioteki nie wypożyczyć. Zwykle unikam takiej literatury - o holokauście. Czytałem tego trochę i chyba osiągnąłem pewną granicę - przesyt. Nie chodzi mi o to, że dużo drastycznych opisów. Często sięgam po reportaże, gdzie przedstawiane są przeróżne przypadki ludzkiego bestialstwa, czasami gorszego niż te z okresu hitleryzmu, wielokrotnie opisujące nie historię, ale rzeczywistość. Mimo wszystko odnoszę wrażenie, że w Polsce zbyt wiele książek powstaje na temat holokaustu. Filmów zresztą też. Tylko po nieliczne faktycznie warto sięgnąć. Z tego co napisałaś wnioskuję, że "Więcej gazu, Kameraden" do tej wyjątkowej grupy nie należy.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja właśnie nie wiem, czy jest sens rozgrzebywać jeszcze stare rany. Pamiętać o holokauście należy, ale pisać w taki sposób jak Piwowarski - nie jest pewna. Niemniej gdybyś miał chwilę, to zajrzyj proszę do opowiadania zalinkowanego przez Lirael:
      http://cgk.czestochowa.pl/zaprasowane/krystian-piwowarski-kobiety-na-lace-i-ja/
      i podziel się wrażeniami.

      Usuń
    2. Tak jak przypuszczałem. Zupełnie do mnie nie przemawia. Czasami zastanawiam się jaki jest sens wydawania tego typu książek. Ok, tekst może ma szokować swoim "holokaustowym" naturalizmem, ale jest to opisywanie tego, co już było. Tylko, że w tym wypadku forma należy do tych bardziej... hmmm... powiedzmy obrazowych i pokazuje demoralizację z innej perspektywy, ponieważ jedynie pozycja opisującego się zmienia.

      Usuń
    3. Do mnie przemawia tylko na poziomie emocji czyli odstręcza mnie.;( Bo nic nowego do tematu, ani mojej wiedzy nie wnosi.

      Usuń
  6. Genialna recenzja tak trudnej pozycji! Recenzja "Więcej gazu, Kameraden!" na portalu Beit Kultura http://www.beitkultura.pl/index.php/literatura/item/365-bolesnie-i-kontrowersyjnie-o-holocauscie. Zapraszamy!

    OdpowiedzUsuń