poniedziałek, 8 lipca 2013

Nauka gotowania z Trumanem Capote

Spędzała teraz całe popołudnia jak przykładna pani domu, miotając się po maleńkiej kuchni.
- Jose twierdzi, że gotuję lepiej, niż zawodowy kucharz. Kto by przypuszczał, że mam do tego taki talent? Miesiąc temu nie potrafiłam nawet usmażyć jajecznicy.
Nadal zresztą nie potrafiła. Proste dania, takie jak stek, czy sałatka, były ponad jej możliwości. Karmiła natomiast Jose (a czasem także i mnie) zupą kolonialną (rosół z czarnego żółwia skropiony brandy i podany w wydrążonej połówce awokado), przysmakami w stylu uczty Trymalchiona (pieczony bażant nadziewany granatami i daktylami) oraz innymi dziwacznymi wynalazkami (kurczak z ryżem, przyprawiony szafranem i sosem czekoladowym: „To klasyka kuchni Indii Wschodnich, mój skarbie!”). Ze względu na wojnę i reglamentację cukru oraz śmietany trudno jej było rozwinąć skrzydła w dziedzinie deserów, jednakże wyprodukowała coś o nazwie tytoniowa tapioka; jednak lepiej będzie spuścić na to zasłonę milczenia. [...]

                                                                                              Truman Capote „Śniadanie u Tiffany’ego” tłum. Rafał Śmietana


Z racji swobodnego mieszania przepisów, dania serwowane przez Holly Golightly mogłyby dzisiaj uchodzić za tzw. kuchnię fusion i kto wie, czy nie znalazłaby wielbicieli.;) Klasyka kuchni Indii Wschodnich nie przewiduje sosu czekoladowego (bliżej mu do Meksyku) i zapewne na początek lepiej wypróbować podstawową wersję potrawy wspomnianej w powieści. Jest prosta i szybka w przygotowaniu, walory smakowe – nie do wzgardzenia.;)

Pilaw z kurczaka z szafranem

1 szklanka długoziarnistego ryżu
2 łyżki sklarowanego masła
1 cebula pokrojona w kostkę
4 rozgniecione ziarna kardamonu
4 goździki
pół łyżeczki cynamonu (niektórzy używają całej tj. niezmielonej laski)
szczypta grubo utłuczonego czarnego pieprzu
duża szczypta szafranu
2 szklanki wywaru warzywnego
2 łyżki rodzynek
3 łyżki uprażonych orzechów nerkowca lub migdałów

Sposób przygotowania:

Szafran namoczyć w 2 łyżkach ciepłego bulionu. Ryż dokładnie opłukać i osączyć. Na rozgrzanym maśle zeszklić cebulę, dodać suche przyprawy. Po chwili smażenia dodać ryż, smażyć, aż cały się natłuści, mieszać. Dodać szafran. Wlać gorący wywar (półtorej szklanki), zamieszać, żeby nic nie przywarło, zagotować, zmniejszyć ogień. Gotować pod przykryciem na małym ogniu 20 minut. Na suchej powierzchni ryżu powinny powstać małe dziurki. Spróbować, czy jest ugotowany i dość słony. Odstawić z ognia, wzruszyć ryż widelcem i dodać rodzynki, ewentualnie dosolić. Nakryć garnek ręcznikiem i zamknąć przykrywką. Po 5 minutach podawać posypany orzechami lub migdałami.


27 komentarzy:

  1. Ciekawe, że z powodu wojny cukru nie było, ale czarnych żółwi na zupę obfitość :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Myślę, że większość chętniej "jadała" cukier niż żółwie, tak więc statystycznie rzecz biorąc spożycie cukry na pewno było większe.;)

      Usuń
    2. Przypuszczalnie. Ale od razu widać, że Amerykanie nie nawykli do trudności w zaopatrzeniu. U nas w razie reglamentacji od razu pojawiają się przepisy na tort z dyni bez jajek i cukru :P

      Usuń
    3. O, tak, my jesteśmy mistrzami w kryzysowym gotowaniu i zastępowaniu produktów trudno dostępnych przeróżnymi substancjami.
      Amerykanie i trudności w zaopatrzeniu to prawie oksymoron.;)

      Usuń
    4. Dobrobyt im w głowach poprzewracał, kapitalistom jednym:P

      Usuń
    5. Właśnie, jak to z tym dobrobytem wtedy w Stanach było? Bohaterowie "Śniadania..." powinni jeszcze pamiętać czasy Wielkiego Kryzysu.

      Usuń
    6. Dziećmi wtedy byli. A może te wyszukane potrawy to właśnie reakcja po głodowym dzieciństwie.

      Usuń
    7. Zakładam i taką możliwość. Niektórzy mają potrzebę odbić sobie braki czy straty. Poza tym takiemu narzeczonemu jak Jose nie mogła zaproponować zwykłej jajecznicy.;)

      Usuń
  2. I jak tu użyć jeszcze sosu czekoladowego w tym przepisie. Czyżby zakochani faceci wszystko przełknęli?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Może fakt, że dania przyrządzała Holly, wystarczał?:) Umiała oczarować chyba wszystkich mężczyzn.

      Usuń
    2. To prawda. Zdarzają się takie kobiety, pokroju Holly dla których mężczyźni oddali by wiele, i wokół których kręcą się jak komety.
      Holly miała to coś co sprawiało, że cokolwiek by zrobiła faceci to akceptowali.

      Usuń
    3. Zgadza się, uroku miała wiele, nie sposób było jej się oprzeć. Wcale nie dziwię się mężczyznom.;)

      Usuń
  3. Wygląda smacznie, ciekawe, czy tak samo smakuje?

    OdpowiedzUsuń
  4. Yyy... z dań przygotowywanych przez Holly poproszę jajecznicę (dosmażę ją sobie ukradkiem...)
    OK, pilaw na przystawkę, a co będzie na obiad?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pilaw jest sycący, może wystarczy za danie główne.:) A co powiesz na filety kurczęce (zamiast bażanta) nadziewane granatami i daktylami? Brzmi nieźle jak na mój gust.;)

      Usuń
    2. Ja bym jednak wybrała pilaw tylko, że bez sosu. Ten pilaw coraz bardziej mi przypada do gustu.

      Usuń
    3. Zachęcam do spróbowania, pilaw z przepisu jak wyżej jest naprawdę niezły.

      Usuń
    4. Kurczaczek z granatami jak najbardziej, ale bez daktyli poproszę. Ewentualnie z mniejszą ich zawartością :-)

      Usuń
    5. Mam tylko nadzieję, że nie będzie doprawiony curry?

      Usuń
    6. O curry nie było tu mowy.;) Osobiście b. lubię.;)

      Usuń
  5. Jak widać Holly była prekursorka nie tylko w dziedzinie mody i wystroju wnętrz ;). Przy takiej okazji muszę zapytać: czy czytałaś już niedawno wydana "literaturę od kuchni"?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Holly zaskakiwała na każdym kroku.;)
      "Literaturę od kuchni" znam z fragmentów zamieszczanych na dwutygodnik.com, z zakupem wstrzymam się do czasu promocji/przeceny. A ty czytałaś ją albo oglądałaś?

      Usuń
  6. Dla mnie Holly będzie zawsze miała twarz Odrey, uroczej i zwariowanej. Literaturę od kuchni tylko otworzyłam w kilku miejscach i nie przypominam sobie żebym się jakoś zachwyciła. Może za krótko przeglądałam?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja też nie jestem w stanie wyobrazić sobie innej twarzy.;( Capote tymczasem optował za Monroe, niestety (?) wytwórnie filmowe nie zgodziły się na ten wybór.
      "Literatura od kuchni" nie zachwyciła, powiadasz. U mnie też nie było szału lekturze fragmentów, będę musiała kiedyś przysiąść z egzemplarzem w jakiejś klubokawiarni.;)

      Usuń
    2. Ja też nie widzę w roli Holly Marilyn. Audrey faktycznie była idealna do tej roli, eteryczna i mająca to coś czego jednak bym nie utożsamiała z seksapilem jakim emanowała by Marilyn.)

      Usuń
    3. Ona miała być chłopięca, tak widział ją ponoć sam autor, a przecież MM miała bujne kształty.;) Mnie kiedyś zaskoczyła opinia kolegi, który stwierdził, że AH jest dla niego aseksualna. Coś w tym niestety jest.

      Usuń