piątek, 9 sierpnia 2013

Berlin

O Dorocie Danielewicz nie wiedziałam nic przed lekturą jej książki o Berlinie, tymczasem już w trakcie czytania miałam wrażenie, że spotykam dobrą znajomą. Jest coś ujmującego w jej sposobie pisania; coś, co pozwala poczuć się swojsko nie tylko w stolicy naszych sąsiadów, ale i w historii autorki. „Berlin” nie jest bowiem przewodnikiem w ścisłym znaczeniu tego słowa, to raczej dość osobista opowieść o mieście, w którym Danielewicz mieszka od ponad 30 lat.


Trafiła tu jako nastolatka krótko przed stanem wojennym i już została. Opowiadając o emigracyjnych początkach w obcym świecie, oprowadza czytelnika po bliskich sobie miejscach, które nie zawsze są tymi najbardziej znanymi. I dobrze, bo dzięki temu można lepiej poznać atmosferę miasta. Na przykład pod kasztanowcami na placu św. Marka, gdzie co roku na festynie odbywają się tańce, w Paris Barze, odwiedzanym niegdyś przez znanych aktorów, albo w Domu Literackim na wykładzie lub spotkaniu autorskim. Literatury jest zresztą sporo w tej książce, jako że Danielewicz zajmuje się nią także zawodowo, i najwyraźniej po prostu ją lubi. Niejednokrotnie pojawi się w jej opowieści Adam Zagajewski, na dłużej zagości Gombrowicz i Kertesz, na pocztówce znad jeziora Wannsee mignie Miłosz i Herling-Grudziński.

Literatura literaturą, ale Berlin byłby zapewne mniej interesujący, gdyby nie jego związki z filmem i muzyką. Przy każdej wzmiance o „Niebie nad Berlinem” Wendersa robiło mi się ciepło na duszy, a tu autorka pisze jeszcze o „Błękitnym Aniele” i „Kabarecie”. Gdzie indziej o znanym studiu nagraniowym, koncertach Tangerine Dream i Nicka Cave’a. To wszystko, wraz z rozdziałami o kluczowych wydarzeniach z życia miasta, o berlińskich znajomych autorki oraz o miejscach, których już nie ma, układa się w fascynującą mozaikę. Nieszablonową, a zarazem urokliwą. Pora pomyśleć o podróży.

P.S. Uwaga do wydawcy: książce przydałaby się staranniejsza korekta - nie wszystkie imiona i nazwiska zostały podane prawidłowo.

________________________________________________________________________________

Dorota Danielewicz „Berlin. Przewodnik po duszy miasta“, Wydawnictwo W.A.B, Warszawa 2013
________________________________________________________________________________

17 komentarzy:

  1. ha! miałam ogromną ochotę na tę książkę, ale nieco się bałam, że rozczaruje, a tu mi rozwiałaś wątpliwości! bo bilet do Berlina jest, teraz tylko jakiegoś przewodnika brakuje :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Gorąco zachęcam do lektury, na pewno sprawi dużo radości także po podróży. Sama będę do niej wracać jeszcze niejednokrotnie. I może wreszcie kupię bilet do Berlina.;)

      Usuń
  2. Hehe Zabawnie się złożyło, właśnie pisałem recenzję "Dojczlandu" Stasiuka.
    Co do książki... Również słyszałem, że jest bardzo interesująca. Będę ją musiał kiedyś przeczytać. Na razie poczekam, aż biblioteka, albo jakiś znajomy zdecyduje się na jej zakup. ;b

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zabawnie do kwadratu, bo właśnie zamówiłam "Dojczland" w bibliotece.;)
      Książka zdecydowanie warta uwagi, moje oczekiwania spełniła.

      Usuń
    2. "Dojczland"! że też o tym nie pomyslałam, już biegnę i dokładam do swojej kupki książek okołoberlińskich :)

      Usuń
    3. A co powiesz na "Berlin. Szalone lata dwudzieste, nocne życie i sztuka" Iwony Lubej?;) B. ciekawa pozycja.

      Usuń
    4. bardzo ciekawa, faktycznie, ale poza moim zasięgiem w tym momencie, niestety...

      Usuń
    5. A znasz może "Obwód głowy" Nowaka? Dla mnie świetna książka, od lat w pierwszej piątce reportaży Czarnego.;)

      Usuń
    6. tak, znam, czytałam i zgadzam się, że świetna książka :) chyba też wsadziłabym ją do pierwszej piątki!

      Usuń
    7. Miło mi to czytać.;) Reportaż "Mój warszawski szał" chyba najbardziej zapadł mi w pamięć.

      Usuń
    8. oj, tak! mnie jeszcze ten o dzieciach wywożonych do Niemiec.

      Usuń
    9. 'Obwód głowy' dodany ;b

      Usuń
    10. @ bezszmer

      O tak, ten też zrobił na mnie duże wrażenie.

      @ nvs

      Gdybyś chciał go mieć na własność, jest w promocji weltbildu.

      Usuń
  3. Biorę! Berlin jest moim wyrzutem sumienia - mieszkam tak blisko, a w ogóle go nie znam. Co roku obiecuję sobie, że to już, teraz, zaraz się zmieni i figa.
    Gdybyś więc kupowała ten bilet, to po pierwsze: daj znać, po drugie: uwzględnij nocleg w Szczecinie:))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Może do Szczecina wybiorę się przy innej okazji?:) Na pewno zasługuje na osobną podróż.
      Ale dam znać, na pewno.

      Usuń
  4. Miałam przyjemność zobaczyć Berlin na żywo kilka lat temu i do tej pory jestem pod wrażeniem. Bardzo polecam. Książkę Danielewicz widziałam w zapowiedziach, ale nota wydawcy mnie nie przekonała, natomiast Twoja recenzja tak. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W Berlinie dawno nie byłam, ale wybieram się. Miasto mile wspominam, spotkały mnie tam wyłącznie dobre rzeczy.
      Hm, ciekawe, bo mnie akurat notka wydawcy o książce zaintrygowała.;) Plus okładka. Ale dziękuję za miłe słowa.

      Usuń