wtorek, 18 lutego 2014

Wrócił i ma się dobrze

Śmiać się czy się nie śmiać – oto jest pytanie. Reaktywowany Hitler, który na początku XXI wieku głosi swoje dawne poglądy, jest w powieści Vermesa bezsprzecznie zabawny. Nieświadom nowych realiów mówi to, co myśli, a myśli nieustannie. Po blitz-rozpoznaniu w Berlinie AD 2011 dostaje się wszystkim: mniejszościom narodowym, partiom politycznym, dziennikarzom, historykom, młodzieży i kobietom, dostaje się nawet „kanclerce” i Żydom. Jest i straszno (bo jak tu się śmiać z haseł propagujących czystość rasy), i śmieszno (na przykład gdy Hitler odwiedza siedzibę Narodowodemokratycznej Partii Niemiec).


Nie przypadkiem Vermes czyni ze swojego bohatera gwiazdę telewizji, w końcu to idealne miejsce na zrobienie blitz-kariery i pozyskanie rzeszy zwolenników. Sam Hitler nie robi nic nowego, stosuje wypróbowane metody propagandy sprzed 70 lat oraz nowoczesne technologie komunikacyjne (nie trzeba chyba dodawać, że jest zafascynowany ich możliwościami;). To, co widzowie biorą za fantastyczną kreację komika, jest w istocie konsekwentnie realizowanym planem mającym na celu uzdrowienie Niemiec. I podobnie jak przed wojną, „program” Führera zyskuje coraz większą sympatię.

„On wrócił” z jednej strony pokazuje, jak łatwo zrobić karierę polityczną i jak bardzo podatne na hasła nacjonalistyczne jest społeczeństwo, z drugiej strony obnaża jego ogłupienie i ogólną bylejakość życia. Nietrudno zauważyć, że książka jest uniwersalna i fabułę z powodzeniem dałoby się przenieść na polski grunt. Pojawia się pytanie, czy mamy wystarczająco duże poczucie humoru i ożywienie np. Dmowskiego nie wywołałoby oburzenia, a karykatury znanych osób - procesów o zniesławienie.

Na szczęście przy całej swojej bezczelności Vermes nie posuwa się w żartach za daleko. Na tyle zwinnie omija rafy niepoprawności politycznej, że nawet wyjątkowo delikatny i drażliwy wątek Holokaustu traktuje z dużym wyczuciem. „On wrócił” jest bardzo udaną satyrą na świat mediów, show biznesu i polityki, jest również bezlitosnym lustrem podstawionym zwykłemu obywatelowi. Bardzo świeża i błyskotliwa powieść, choć mimo ogromnej dawki humoru dość gorzka w wymowie.

_______________________________________________________

Timur Vermes „On wrócił” tłum. Eliza Borg, WAB, Warszawa 2014
_______________________________________________________


29 komentarzy:

  1. Pomysł ciekawy i jesteś kolejną osobą, która zachwala. A stylistycznie i fabularnie autor idzie w eksperyment, czy pisze po ludzku? :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pisze po ludzku, tak bardzo, że czterysta stron pochłania się w okamgnieniu.;)

      Usuń
    2. O proszę, a mógł iść w strumienie świadomości bez przecinków:)

      Usuń
    3. No coś Ty, Adolf jest poukładany i myśli linearnie.;) Narracja pierwszoosobowa daje niesamowity efekt, chętnie obejrzałabym ekranizację, o ile kiedyś powstanie.

      Usuń
    4. Adolf poukładany? To bardzo ciekawa koncepcja autorska:)) Nie wiem, czy ktoś się odważy zekranizować książkę o Hitlerze, tym bardziej że skojarzenia z Chaplinem będą automatyczne.

      Usuń
    5. Poukładany, bo świetnie analizuje sytuację, ma konkretny plan działania i zmierza prosto do celu.;)
      Tak, porównań z Chaplinem nie da się uniknąć, ale realia XXI w. robią swoje. Te komputery, internec (jak mawia AH) i inne bajery...

      Usuń
    6. Autor musiał zmartwychpowstać Hitlera sprzed 45 roku, skoro myśli trzeźwo:) W filmie obawiałbym się nadmiaru gadżeciarstwa właśnie.

      Usuń
    7. Bez YT, komórek, bulwarówek trudno zaistnieć jakiemukolwiek celebrycie, więc podstawowe narzędzia pracy muszą być.;) Na szczęście Adolf udaje się też w różne miejsca np. na Oktoberfest, na zakupy do Rossmana itp.

      Usuń
    8. Do Rossmana? To mi przypomina, że muszę kotu jedzenie kupić:P Szkoda, że właśnie zrobiłem zakupy książkowe, bo dopisałbym książkę do zamówienia.

      Usuń
    9. Prawda, że mają przednie?;)
      Książka jest inteligenta i zabawna, choć Vermesowi w kilku miejscach chyba zabrakło pomysłu i salwował się streszczeniem sytuacji. Mnie do tej pory nurtuje pytanie, jak zapłacił Turkowi za pranie munduru.;)

      Usuń
    10. Kotu smakuje, kieszeni nie dziurawi :D Nie wymagaj za dużo od autora, przy takich brawurowych pomysłach luki są do przewidzenia. Sue Townsend w "Królowa i ja" też sztukowała.

      Usuń
    11. Nie wymagam, dla mnie to było bardzo udane spotkanie z lit. niemiecką. Tego mi ostatnio brakowało.

      Usuń
    12. To dodatkowy plus, bo mnie jednak ostatnie spotkanie z lit. niemiecką nie nastroiło najlepiej. No ale "Południca" zabawna nie była.

      Usuń
    13. Z Niemcami jest ten problem, że mają przyciężkawy humor, mnie on rzadko odpowiada. Znasz "Aleję Słoneczną" Brussiga? To akurat pozytywny przykład.;)

      Usuń
    14. Nie znam, ale widzę, że mogłoby mi się podobać. Goodbye Lenin mi się podobało, a to wygląda na coś w podobnym stylu

      Usuń
    15. Na dodatek to biały kruk, ale już się zaopatrzyłem :P

      Usuń
    16. Serio? Jak dobrze mieć w domu chociaż jednego białego kruka.;) Książka cieszyła się dużym powodzeniem wśród moich znajomych (co niestety widać po stanie zużycia).

      Usuń
    17. Dwa egzemplarze na allegro, w tym jeden chyba w cenie wyższej niż okładkowa:) Na szczęście jakaś dobra dusza sprzedawała dużo taniej :)

      Usuń
    18. Pozostaje mi życzyć Ci owocnej lektury.;)

      Usuń
    19. Dzięki, chociaż wolałbym życzenia rychłej lektury ;)

      Usuń
    20. Niech będzie zatem rychła - zresztą wystarczy jeden dzionek i po lekturze.

      Usuń
    21. Wskoczy na czoło kolejki, bo mi potrzeba takich lektur.

      Usuń
    22. Wydaje mi się, że jest dobra na każdą porę.

      Usuń
  2. Ha, przedni pomysł na fabułę. Książka sprawia wrażenie bardzo wartościowej ze względu na to wnikliwe ukazanie mechanizmów, dzięki którym tacy szaleńcy dochodzą do władzy. Stopniowe zyskiwanie popularności na fali haseł nacjonalistycznych widoczne jest choćby dzisiaj, niemal w całej Europie. Dobrze wiedzieć, do czego takie rzeczy mogą prowadzić :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Moim zdaniem książka jest wartościowa. Po pierwsze, tak jak piszesz, pokazuje mechanizmy dochodzenia do władzy. Po drugie, okazuje także krótkowzroczność potencjalnych wyborców. Nie wiadomo, co groźniejsze.;( A na czasie bardzo, zgadzam się.

      Usuń
  3. Już wyszła u nas? Dopisuję do listy książkowych zakupów na marzec! Może wtedy będę miała więcej czasu na czytanie, bo luty jest pod tym względem dramatyczny:(
    I do czego to doszło, że zastanawiasz się, czy Polacy będą mieli wystarczająco duże poczucie humoru, by docenić książkę, która zachwyciła Niemców!:P
    A ta okładka jest genialna - jak to dobrze, że polski wydawca postanowił wykorzystać oryginalny pomysł, zamiast tworzyć własną kompozycję!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Całe szczęście, że po Polakach autor się prześlizgnął - może nikt się nie obrazi.;)
      Okładka fantastyczna, zgadzam się. Można zrobić jednak coś minimalistycznego i zarazem wyrazistego.

      Usuń
  4. Cieszę się, że ci się podobała. Moje spostrzeżenia są bardzo podobne do Twoich, ciekawa jestem bardzo tłumaczenia, podejrzewam, że był to kawał ciężkiej pracy. Choć internec nie nastawia mnie pozytywnie, po niemiecku to Internetz, AH po prostu tłumaczy angielskie słowo na niemiecki. O ile dobrze pamiętam, bo zaczynam mieć wątpliwości.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tłumaczenie jest niezłe, ale podglądałam wersję oryginalną i bez wątpienia brzmi lepiej. Ale to chyba naturalne.;) Przy okazji sprawdzę sprawę Internetzu.
      Zdziwiła mnie bardzo wypowiedź polskich krytyków w jednym z programów TVP, według których humor w tej książce koszarowy. Akurat tego tej powieści zarzucić nie można (sama obawiałam się właśnie niemieckiego, ciężkiego humoru). Jak uważasz?

      Usuń