czwartek, 26 czerwca 2014

Jak błękit nieba

Śliczne oczy. Śliczne niebieskie oczy. Duże niebieskie śliczne oczy. Biegnij, Jip, biegnij. Jip biegnie. Alice biegnie. Alice ma niebieskie oczy. Jerry ma niebieskie oczy. Jerry biegnie. Alice biegnie. Biegną ze swoimi niebieskimi oczami. Dwie pary niebieskich oczu. Dwie pary ślicznych niebieskich oczu. Oczy jak błękit nieba. Oczy jak niebieska bluzka pani Forrest. Modre oczy. Niebieskie oczy prosto z czytanki o Alice i Jerrym.

Mała Pecola uwierzyła w sielankowy świat niebieskookich dzieci ze szkolnego podręcznika. Tak bardzo pragnęła spokoju i szczęścia dla swojej dysfunkcyjnej rodziny, że uroda wydała jej się podstawowym warunkiem lepszego życia. Rozumowanie naiwne, ale dobrze pokazuje szczerość intencji i desperację dziewczynki. W jej domu brakuje bowiem stabilizacji i miłości, jest za to bieda i przemoc. Poczucie samotności pogłębiają docinki i niewybredne żarty kolegów, wyśmiewających rzekomą brzydotę Pecoli.


Nie wiemy, czy dziewczynka jest ładna, czy nie, brzydka jest we własnym mniemaniu. W rzeczywistości pozbawiona jest co najwyżej blasku wewnętrznego: jest dzieckiem totalnie stłamszonym i zagubionym, idealnym popychadłem. Nie zaznawszy rodzicielskiej troski ani czułości, rozpaczliwie szuka akceptacji – najmniejszy odruch serca jest nie do przecenienia. Morrison nie stosuje tanich chwytów, niemniej jej główna bohaterka chwyta za serce.

Do pewnego stopnia podobnie odczucia wywołują również postaci drugoplanowe. Wszyscy dorośli mieli mało szczęścia w życiu, nikomu nie udało się spełnić skromnych marzeń. Może stąd bierze się surowość i zaciętość kobiet oraz słabe charaktery mężczyzn. Są odpychający, a jednocześnie wzbudzają współczucie, zwłaszcza gdy okaże się, że dzieciństwie byli niewiele różnili się od Pecoli i jej koleżanek. Nie bez powodu w powieści pojawia się wątek wysiewania nasion i doglądania rośliny.

„Najbardziej niebieskie oko” (1970) było debiutem przyszłej noblistki i choć nie ma siły rażenia „Umiłowanej”, świadczy o talencie literackim. Widać tu już elementy, które staną się charakterystyczne dla stylu Morrison: polifonia, rwana narracja i przede wszystkim chłodny sposób opowiadania, który nieoczekiwanie potrafi bardzo intensywnie zagrać na emocjach czytelnika. Dodajmy do tego duże możliwości interpretacyjne i mamy dobrą książkę. Do zachwytu czegoś mi zabrakło, ale historia Pecoli na długo pozostanie w mojej pamięci.

______________________________________
Toni Morrison Najbardziej niebieskie oko
przeł. Sławomir Studniarz
Wyd. Świat Książki, Warszawa 2014



12 komentarzy:

  1. Jeśli znajdę na nią chwilę, z pewnością się skuszę :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Czytam właśnie "Azyl" Faulknera i wydaje mi się, że jedna z bohaterek, kobieta o trudnej przeszłości, jest również bardzo zacięta i surowa.

    Książka sprawia wrażenie interesującej lektury - "niebieskie oczy" jako symbol tęsknoty za czymś lepszym, ale nieosiągalnym, warunek konieczny do osiągnięcia szczęścia, ale niemożliwy do spełnienia. I ten motyw podświadomego wpadania w schemat postępowania rodziców - trochę kojarzy mi się z "Granicą" naszej Nałkowskiej.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wydaje mi się, że kobiety Morrison często są dość surowe i zasadnicze, albo wręcz przeciwnie.;) Ale być może tak ukształtowało (i być może nadal kształtuje) je życie.
      Przyznam, że "Azyl" czytałam wieki temu i nic z niego nie pamiętam, ale chętnie go sobie powtórzę. Faulkner może dobrze smakować letnią porą.;)
      Pragnienie niebieskich oczu w powieści jest tym bardziej przejmujące, że pragnie ich czarna dziewczynka. Można się domyślać, że taka barwa oczu (podobnie jak włosy blond) mogłaby raczej pogłębić problem i dlatego Pecola wydaje mi się tak rozpaczliwa. Nikt jej nie wytłumaczył, co jest dobre/złe, jest osamotniona i zaniedbana.
      Co do wpadania w schemat - to takie ludzkie.;(

      Usuń
  3. Brzmi interesująco. Mnie akurat "Umiłowana" nie zachwyciła, o wiele bardziej poruszył mnie "Odruch serca".
    Skoro ta książka jest debiutem Morrison, dlaczego wydano ją u nas dopiero teraz? :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mnie "Odruch serca" podobał się bardziej niż "Umiłowana", ale uważam, że ta druga jest lepsza pod względem stylu. Czytało mi się ją opornie i do dzisiaj zastanawiam się, jak w ogóle można ją było dobrze przetłumaczyć.;)
      Mnie też to ciekawi, ale skoro nadrabiamy zaległości w wydawaniu książek Alice Munro (co zaczęło się jeszcze przed przyznaniem Nagrody Nobla), różne rzeczy są możliwe.;) Ciekawe, czy ukaże się u nas druga powieść Morrison "Sula".;)

      Usuń
  4. Zdaje się, że nie tylko czarnoskórym dziewczynkom wydaje się, że jeśli miałyby niebieskie oczy/duży biust/mały biust/wydatne usta/zadarty nos/prosty nos (niepotrzebne skreślić), to ich wszystkie problemy rozwiązałyby się jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki.
    Koniecznie do przeczytania! Ale zdecydowanie po urlopie. Teraz przyswajam tylko odmóżdżacze:(

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pecola trochę inaczej rozumuje, bo jej dotychczasowe oczy widziały paskudne rzeczy i liczy na to, że wraz z otrzymaniem nowych, niebieskich pamięć o tych okropieństwach wymaże się.
      Warto przeczytać, po odmóżdżaczach Morrison może być inspirującą odmianą.;)

      Usuń
    2. O rany, to tym bardziej przyswoję dopiero po urlopie! Morrison zdaje się być kolejną ważną pisarką, którą "odkryję" dzięki Tobie:)

      Usuń
    3. Wydawało mi się, że czytałaś ją jeszcze przed naszą dyskusją o "Odruchu serca".;)

      Usuń
  5. Książka przykuła moją uwagę, widzę, że koniecznie muszę ją przeczytać!

    OdpowiedzUsuń