wtorek, 3 czerwca 2014

Masłowska dzieciom

Dla uściślenia – „Jak zostałam wiedźmą” Dorota Masłowska napisała, a Agnieszka Glińska wystawiła w warszawskim Teatrze Studio. Powstała bardzo nowoczesna bajka, piętnująca konsumpcjonizm i gadżetomanię, równie nowocześnie podana: z wykorzystaniem multimediów, z efektami świetlnymi oraz wymyślnymi rekwizytami. I tylko do dzisiaj się zastanawiam, do kogo tak naprawdę skierowany jest spektakl: do dzieci, czy do ich rodziców.

Mirosław Zbrojewicz, Kinga Preis, Marcin Bosak (źródło zdjęcia)

Moja pierwsza wątpliwość dotyczy zamierzonego przekazu, który dla młodych widzów może być nieczytelny. Trudno znaleźć jasną odpowiedź na tytułowe pytanie, brakuje też klarownego wytłumaczenia, dlaczego czarownica poluje przede wszystkim na chłopca objadającego się chipsami (na pewno nie z powodu ewentualnej otyłości;)). W finale wiadomo będzie, że wszystko dobrze się kończy, nie zaznaczono jednak wyraźnie, na czym polega przewaga dziewczynki oraz co jest dobre/właściwe, a co nie. O dziwo, według autorek przedstawienia w porządku jest np. siłowe rozstrzyganie sporów, najlepiej przy pomocy taekwondo.

Paweł Wawrzecki i Dominika Ostałowska (źródło zdjęcia)

Po drugie, mam duży kłopot z językiem sztuki. Dobrze, że tekst podany jest wierszem bez rymów częstochowskich, za to w oryginalnym stylu Masłowskiej. Być może oryginalną frazę i błyskotliwe skojarzenia docenią wyłącznie dorośli, niemniej warto zapoznawać najmłodszych ze stylistyką odmienną od tej promowanej w szkole. Niestety nie najlepiej brzmiało słownictwo biznesowe (spółka z o.o., faktura, zamówienie itp.), jeszcze bardziej raził nadmiar nazw znanych sieci handlowych (choć żadne lidle, statoile, ani castoramy nie są sponsorem przedstawienia). Młodsi ironii nie wyczuli, mnie powtarzalność niektórych żartów zaczęła po prostu nużyć.

Monika Krzywkowska i Łukasz Simlat (źródło zdjęcia)

Po trzecie, w przedstawieniu szwankuje reżyseria. Całość trwa zaledwie 75 minut, tymczasem napięcie kilkakrotnie spada, głównie za sprawą dłuższych, nieciekawych monologów. Kiedy po około 40 minutach usłyszałam za plecami zniecierpliwiony chłopięcy głos: „Mamo, ja się nudzę!”, mogłam się tylko uśmiechnąć.;) Urozmaiceniem spektaklu jest muzyka Wojciecha Waglewskiego oraz piosenki, mimo że te ostatnie niezbyt wpadają w ucho. W ucho wpada natomiast powtarzające się słowo „bachorołap”, wywołując za każdym razem lekką konsternację.

Monika Obara, Dominika Ostałowska, Kinga Preis (źródło zdjęcia)

Na duży plus „Wiedźmy” można niewątpliwie zaliczyć aktorstwo, kostiumy i scenografię – nie są zbyt dosłowne, co w spektaklach dla dzieci nieczęsto się spotyka. Wizyta w Teatrze Studio była dobrze i raczej przyjemnie spędzonym czasem, dającym możliwość na wyjście rodzinne i kontakt ze sztuką. Olśnień nie było, ale nawet średnio udane przedstawienie dla dzieci stawiam wyżej niż  godziny spędzane bezmyślnie przed telewizorem lub monitorem komputera, z chipsami w ręce lub bez.



*****************************************************
Dorota Masłowska Jak zostałam wiedźmą

Teatr Studio w Warszawie

reżyseria: Agnieszka Glińska

muzyka: Wojciech Waglewski

obsada: Kinga Preis, Monika Krzywkowska, Dorota Landowska, Monika Obara, Dominika Ostałowska, Marcin Bosak, Marcin Januszkiewicz, Modest Ruciński , Łukasz Simlat, Paweł Wawrzecki, Mirosław Zbrojewicz

Premiera: 28 maja 2014 roku

Więcej zdjęć i informacji na stronie Teatru Studio




8 komentarzy:

  1. O proszę, ja dopiero niedawno dowiedziałem się o tej książce, a tymczasem są już wystawiane sztuki teatralne na niej bazujące. Masłowską kojarzę za sprawą "Kochanie, zabiłam nasze koty". Lektura całkiem, całkiem, b. charakterystyczny styl, chociaż na jego podstawie trudno mi sobie wyobrazić Masłowską piszącą dla dzieci. Ciekawi mnie ta bajka, która w mojej opinii może okazać się bajką dla dorosłych :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Podobno tekst powstał na zamówienie reżyserki, wydanie książkowe powstało pewnie "do pary".
      W zasadzie "Koty" można potraktować jak bajkę dla dorosłych, albo zapis snu, z czym mamy także do czynienia w "Wiedźmie" - interesująca paralela.;) Osobiście wolę wcześniejsze rzeczy Masłowskiej, z dramatami włącznie.;)
      Za to książka podobno świetnie wydana, muszę obejrzeć.

      Usuń
  2. A tak najpierw narobiłam sobie smaczku na to przedstawienie, a potem taki zimny prysznic.. Długie monologi? Nie, nie, na razie nie, starczy mi na jakiś czas. A szkoda. Za to jednak chętnie sięgnę po tekst Masłowskiej.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kasiu, monologi bywają długie dla dzieci, Ty je zniesiesz bez trudu.;) Poza tym Ty możesz zupełnie inaczej odebrać ten spektakl, więc może daj mu szansę?
      Za jakiś czas na pewno sięgnę i po książkę, może jest bardziej klarowna.;)

      Usuń
    2. Wiesz, że jeśli chodzi o spektakle, to jestem łatwa.. ;-) Pewnie dam mu szansę, tylko za jakiś czas. Przeczytam sobie tekst, a potem obejrzę :-) Przeczytałam własnie "Kochanie, zabiłam nasze koty" i przyznaję, że Masłowska nieodmiennie mnie intryguje. Od "Wojny.." mam poczucie, że ona sobie nieustannie kpi zarówno z czytelnika, jak i z rzeczywistości. Problem w tym, że kpi sobie w nietuzinkowy sposób.. ;)

      Usuń
    3. Kpi, owszem, chociaż moim zdaniem głównie z utartych ścieżek (a może to jest to samo?:)). Podoba mi się, że nie stoi w miejscu i wciąż się rozwija. Może te próby nie są zawsze udane ("Koty..." nie uwiodły mnie niestety), ale nie tkwi w miejscu, zachowując przy tym konsekwentnie swój oryginalny styl. Ciekawe, czym jeszcze zaskoczy.;)
      Kpina kpiną, ale oglądając "Między nami dobrze jest", miałam chwilami ściśnięte gardło.;)

      Usuń
  3. Chętnie się wybiorę, dawno nie odwiedzałem teatru.

    OdpowiedzUsuń