sobota, 18 października 2014

W powietrzu

Za bohaterką najnowszej powieści Ingi Iwasiów trudno nadążyć – co rozdział to nowy kochanek lub kochanka, czasem nawet kilkoro jednocześnie. Gdyby miała stworzyć miłosne cv, pod względem różnorodnych doświadczeń i długości stażu byłoby imponujące. Warto zaznaczyć, że nie jest ślicznotką ani nimfomanką; ot, ma ponadprzeciętne potrzeby, a i okazji do ich realizowania też jakby więcej. Pora uwierzyć, że instytut (uniwersytecki?) oraz redakcja czasopisma literackiego mogą być ekscytującymi miejscami.;)


Bezimienna narratorka „W powietrzu” nie ma w sobie nic ze stereotypu, co jest pierwszym dużym plusem książki. Jeszcze większą zaletą jest wszechobecna erotyka: soczysta, bezpruderyjna i jednocześnie pozbawiona wulgaryzmów. Okazuje się, że można pisać o orgazmach, nie używając dosadnych słów lub – dla odmiany – eufemizmów, i nie wprowadzać czytelnika w zakłopotanie. Iwasiów pisze zresztą jakby od niechcenia i bez zadęcia, w opowieść o dojrzewaniu seksualnym bohaterki zgrabnie wplatając przebitki z obyczajowości polskiej z przestrzeni trzech dekad. Wszystko tu jest akuratne, napisane z ikrą i delikatną ironią.

Kto będzie szukał w powieści Iwasiów serioznego portretu sfrustrowanej i zmęczonej życiem Polki, może poczuć się zawiedziony. „W powietrzu” to spotkanie z kobietą inteligentną i niesamowicie wolną, poszukującą spełnienia, które mylnie można brać wyłącznie za spełnienie seksualne. Bohaterka książki jest znacznie bardziej złożoną postacią i nie daje się łatwo zaszufladkować. Na szczęście dla czytelnika, bo nie musiał brnąć przez oczywistości. Dobra robota.

__________________________________________________________
Inga Iwasiów „W powietrzu”, Wyd. Wielka Litera, Warszawa 2014 

38 komentarzy:

  1. Chciałabym umieć tak zwięźle, a mądrze pisać ;-)
    Też uważam, że ta książka to dobra, a nawet świetna, robota. Taka inna od wszystkich i bohaterka i cała powieść.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Prawda, że inna? Na poziomie i może trafić do bardzo szerokiego grona czytelników. Nie wiem, jak dla Ciebie (Twojej recenzji nie czytałam przed skończeniem własnej, żeby się nie sugerować;)), ale dla mnie jest na dodatek optymistyczna.;)
      Dziękuję za komplement, jeśli na pewno mnie dotyczy.;)

      Usuń
  2. Nie znam jeszcze prozy pani Iwasiów, ale po takiej rekomendacji niechybnie mam ochotę sięgnąć po któreś z jej dzieł, szczególnie omawiana powieść "W powietrzu" wydaje się kusząca. Portret kobiety, która nie jest umęczoną matką-Polką wydaje się bardzo interesujący.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie jest umęczoną matką Polką i w ogóle dostarcza dużo tematów do omówienia. Bardzo ciekawa postać, a i pisarstwo Iwasiów na bardzo dobrym poziomie. Ciekawie, czy akurat ta książka będzie podobać się również panom.:)

      Usuń
  3. O tym, że redakcje pism literackich są ekscytującymi miejscami od niedawna wiemy wszyscy :) Natomiast dobrze napisane sceny erotyczne to rzadkość, więc faktycznie może to być dobra rzecz.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Masz rację, redakcje mogą posłużyć za świetną scenerię.;)
      Szukam w pamięci i nie znajduję równie udanych opisów scen erotycznych, u Iwasiów absolutnie nic mi nie zgrzyta. No i ta lekkość pisania... Mogę tylko zachęcać do lektury.

      Usuń
    2. Już Boy wieki temu narzekał, że Polacy nie umieją pisać scen erotycznych, a tu proszę, ktoś się jednak nauczył :) Mam wyrzuty sumienia z powodu Bambino, które oddałem nieczytane do biblioteki, więc prędzej czy później po którąś Iwasiów sięgnę.

      Usuń
    3. Ja też mam, zwłaszcza że cała szczecińska trylogia leży w domu. Dochodzę do wniosku, że Iwasiów jest b. wszechstronna - i powieść erotyczną, i funeralną stworzyła, niezłe opowiadania (choć trudno mi się je czytało), do tego "Bambino" i reszta. Najciekawsze jest to, że za każdym razem dobrze pisze. Chyba jest za mało doceniona.

      Usuń
    4. Znasz mój stosunek do współczesnej literatury polskiej, trudno uwierzyć, że może być tak dobrze. Ale sprawdzę.

      Usuń
    5. Znam.;) Na szczęście cuda zdarzają się od czasu do czasu także w polskiej literaturze.;)

      Usuń
    6. Cud to nie jest właściwe pojęcie w odniesieniu do literatury :P Wolałbym więcej talentów :)

      Usuń
    7. Kilka talentów na pewno się znajdzie, tylko nie zawsze na pierwszych pozycjach list bestsellerów. Pilch, Varga, Rudnicki, Masłowska, Witkowski to dla mnie te nazwiska.

      Usuń
    8. Varga tak, na pewno jako eseista. Masłowska i Witkowski niekoniecznie, choć coś w nich jest.

      Usuń
    9. Według mnie wszyscy ww. dopracowali się własnego stylu, a to już dużo.

      Usuń
    10. No jeśli tak na to spojrzeć, to faktycznie.

      Usuń
    11. Jest w tym jakaś iskra boża, to "coś".;) Ale też wszystko zależy od subiektywnego spojrzenia.

      Usuń
  4. Już w "Umarł mi" Iwasiów pisze, że chciałaby napisać powieść erotyczną.Pisze jak użyczała książki ojcu i tych (homo)erotycznych nie zdzierżył. Zresztą wątek czytelniczy jest dosyć ciekawy. U mnie w pudłach jest gdzieś "Gender dla średnio zaawansowanych", ale nie dotknęłam. Co do "Powietrza" nie wiem, nie wiem. Boy to było zjawisko nie tylko Dwudziestolecia, jeśli rzeczywiście sceny erotyczne są dobrze napisane, to długo przyszło nam czekać.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wątek czytelniczy na pewno jest ciekawy, podobnie jak redakcyjny w "Powietrzu". Cóż, ojcu się nie dziwię, mało który rodzic starszego pokolenia przyklasnąłby homoerotycznym fragmentom.;)

      Usuń
  5. Ostatnio żyję w świecie absolutnie pozaliterackim, więc właśnie się dowiedziałam, że Iwasiów wydała nową książkę. Erotyczną? O rety, trudno mi to sobie wyobrazić. W odróżnieniu od Ciebie nie uważam, że wszystko, co wychodzi spod jej pióra jest dobre, ale może i się skuszę. Kiedyś, w nowym, lepszym życiu:(
    PS. Dawno mnie tu nie było, ale to białe tło jest zdecydowanie bardziej przyjazne wzrokowi niż poprzednie!:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie wiem, czy wszystko, co wychodzi spod pióra Iwasiów jest dobre, bo wszystkiego nie czytałam. To, co dotąd czytałam, było dobre. Nie wybitne, ale na stale dobrym poziomie. Bardzo odpowiada mi jej eksperymentowanie z gatunkami; widać, że literacko rozwija się. Spodziewam się dużo dobrego po "Bambino".
      Tak, biały jest przyjaźniejszy dla oka niż szarzyzny.;)

      Usuń
    2. Wszystko lepsze niż ten nadęty profesorskogenderowy styl, który niekiedy prezentuje. A "Bambino" znakomite, sama mam ochotę na powtórkę.

      Usuń
    3. Masz na myśli jej wypowiedzi na blogu i w Tyg. Powszechynm?

      Usuń
    4. Owszem, te właśnie. Z tym że zaznaczam, że na bloga dawno nie zaglądałam, zirytowana właśnie stylem niektórych postów, a i TP czytam ostatnio bardzo nieregularnie (ale kupiłam np. dzisiejszy numer, z uwagi na "Książki w Tygodniku":))

      Usuń
    5. Widzę, że wiele mnie ominęło.;) Po długiej przewie zajrzałam dzisiaj na bloga II - fakt, trochę sztywny. TP prawie nie czytam (chyba że Pilch jest na okładce i w środku;)), ale mam jakieś dwa wakacyjne numery i przyjrzę się artykułom Iwasiów, bo akurat są. Może jest lepszą pisarką niż felietonistką/eseistką itp.

      Usuń
  6. robiłam trzy podejścia do jej poprzednich książek i dałam sobie spokój. Jakoś nie iskrzy między mną a Iwasiów, ale może to i lepiej, jedna autorka do czytania mniej ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cóż, jeśli nie iskrzy to trudno, w końcu nie wszyscy muszą ją lubić. Polskich autorek na szczęście mamy pod dostatkiem.;)

      Usuń
    2. W moim przypadku to pierwsze dopiero podejście, właśnie za sprawą tej recenzji (lepiej późno niż wcale ;) ), ale też jakoś nie zaiskrzyło. Nie ten nastrój może, nie ten wiek albo cóś.

      Usuń
    3. Tak, niektóre książki czekają na swój czas - sama nie mogłam np. nadgryźć "Piaskowej góry" Bator, a później poszło piorunem.;)
      Mnie u Iwasiów podoba się, że pisze inteligentnie, zawsze coś mi pozostaje po jej lekturze. Co oznacza, że może wreszcie powinnam poczytać "Bambino".;)

      Usuń
  7. "Bambino" bardzo dobre, zwłaszcza dla czytelników którzy mogą mówić o wspólnocie losów, "Umarł mi" rozczarowujące. Na razie w kolejce czeka kontynuacja "Bambina" - "Ku słońcu" przeczytamy - zobaczymy :-). Ci nowi kochankowie w każdym rozdziale, zważywszy na manifesty Iwasiów jak dla mnie jednak źle wróżą, i nie żebym był bardzo pruderyjny :-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A jakie miałeś oczekiwania wobec "Umarł mi"? Znam tylko kilkanaście stron, dobrze się zapowiadały.

      Usuń
    2. Spodziewałem się czego bardziej elegijnego, poświęconego w znacznie większym stopniu pamięci zmarłego ojca tymczasem, moim zdaniem, jest tam w bardzo dużym stopniu skoncentrowana na sobie, co zresztą odpowiada tytułowi, tyle że można odnieść wrażenie, że mi jest u Iwasiów ważniejsze niż umarł. To rzuciło mi się w oczy właśnie na tych pierwszych kilkunastu stronach.

      Usuń
    3. Zgadza się, to się rzuca w oczy. Mnie to akurat nie przeszkadza, każdy przeżywa żałobę na swój sposób. Biorę tez poprawkę na to, że wielu pisarzy najchętniej pisze o sobie.;)

      Usuń
    4. Tak, w przypadku Iwasiów to chyba rys charakterystyczny - nawet w "Gender dla średniozaawansowanych" nie obyło się bez tego :-)

      Usuń
    5. Oates w "Opowieści wdowy" też pisze głównie o sobie. Dla mnie zrozumiałe, trzeba sobie jakoś poukładać stratę ważnej osoby.

      Usuń
    6. Dla mnie też, tyle że u Iwasiów to skupienie się na własnej osobie jest "jakieś takie", zwłaszcza że odżegnuje się od tego "poukładania straty", czy też mówiąc wprost terapeutycznej strony swoich wyznań, tak jakby bała się przyznać, tak w gruncie rzeczy jestem słabą kobietą, którą boleśnie dotknęła utrata ukochanej osoby. Ja w tym dostrzegam, niestety, jakąś feministyczną pozę (jest twarda jak facet), którą mogła sobie akurat w tym przypadku darować.

      Usuń
    7. Skoro sobie nie darowała, to znaczy, że chyba nie mogła, nieprawdaż?:) Moża II tak po prostu ma?
      Cóz, wypowiem się, kiedy już przeczytam, bo na pewno wrócę do tej książki.

      Usuń
    8. To prawda - ona tak ma :-), bo bądźmy szczerzy: darować sobie mogła tylko nie chciała :-)

      Usuń
    9. Cóż, to są tylko domniemania. Wolę pisarzy/pisarki, którzy pozostają sobą, choć nigdy nie wiadomo ile w ich pisaniu autokreacji. A że ktoś nie chce się publicznie mazgaić? Tym lepiej!

      Usuń