środa, 3 grudnia 2014

Nienawiść

Michał Zygmunt znalazł sprytny sposób na opisanie teraźniejszości: oto w roku 2084 policja na miejscu zbrodni znajduje rękopis sprzed 70 lat. Na kartach tajemniczego dokumentu sfrustrowany autor (lub autorzy) rejestruje wydarzenia z własnego życia, odsłaniając przy okazji szersze tło czyli współczesną nam, czytelnikom „Nienawiści”, Polskę. Czytanie z przyszłościowej perspektywy o tym, co nas zewsząd atakuje (rasizm, nacjonalizm, biologizm itp.) i co powoli staje się normą, robi duże wrażenie.


Rzeczywistość AD 2084 nie została wyssana z palca, jest tylko konsekwencją obecnych trendów: W świecie wysoko rozwiniętej nauki i zaawansowanych technologii uczucia są anachronizmem, czysty rozum i miłość kupuje się w formie tabletek, natomiast rodzinę otrzymuje z przydziału po latach oczekiwania. Wiekowi obywatele i bezrobotni ropniem na owrzodzonym ciele miasta, a najmłodsze pokolenia wychowywane są w duchu przydatności, siły i wytrwałości, ponieważ liczy się przede wszystkim szeroko pojęta funkcjonalność. Najciekawsza w tej pesymistycznej wizji jest realność – scenariusz Zygmunta z dużym prawdopodobieństwem może się kiedyś ziścić, kto wie, czy nie przed rokiem 2084.

Czytając „Nienawiść” nie sposób uciec od skojarzeń z pomysłami Huxleya i Orwella, na szczęście polski autor wymyślił odrębny, oryginalny system. I choć jego chłód i agresja odpychają, ten najlepszy z możliwych światów – jak uporczywie twierdzi główny bohater – niezmiernie fascynuje. Sama powieść jest dynamiczna i mięsista, do pewnego stopnia także dowcipna. Jestem pozytywnie zaskoczona, a świetną okładką Katarzyny Błahuty wręcz wniebowzięta.;)

_______________________________________________________________________
Michał Zygmunt "Nienawiść", Wydawnictwo Krytyki Politycznej, Warszawa 2014



10 komentarzy:

  1. A co to takiego ten biologizm? Chciałabym wiedzieć, bo jestem biologiem ;)

    Nie wiem, czy można się wypowiadać o książce, której się nie czytało, ale czy ona przypadkiem nie jest trochę obłudna? Na pewno stwierdzenie, że rasizm, czy nacjonalizm stają się normą, jest sporym nadużyciem, bo od wielu dziesięcioleci nasze społeczeństwo staje się coraz mniej rasistowskie i nacjonalistyczne. Pewien zwrot, który obserwujemy w ostatnim czasie, wynika z tego, że rozsądna i zrównoważona większość odpuściła zupełnie takie pojęcia jak "naród" i "ojczyzna", więc zostają one zawłaszczane przez grupki fanatyków. W tym sensie zagrożeniem jest właśnie brak ideologii, a nie nadmiar.
    A w ogóle to już od dawna jesteśmy społeczeństwem proli.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Biologizm: http://sjp.pwn.pl/sjp/biologizm;2552222.html W książce jest grupa starików czyli przedstawicieli zupełnie innego niż mile widziany "gatunek" obywateli. Akcent kładzie się bardziej na wiek, ale to niby jeden z elementów większej ideologii.
      Nie wiem, nie wiem.;( Osobiście często spotykam się z uwagami świadczącymi o dużej nietolerancji względem osób innej rasy, narodowości i orientacji seksualnej, na dodatek z ust wykształconych osób. Narodowcy mnie przerażają, niby poparcie mieli słabe, ale stanowczo zbyt wiele uchodzi im na sucho, tylko niewielka część społeczeństwa uważa ich hasła (nie mówię o burdach) za niepokojące.
      Moim zdaniem książka nie jest obłudna. Np. część rozdziałów pisana jest "językiem nienawiści" i to jest wypisz wymaluj to, co na forach (zwłaszcza politycznych) można przeczytać.;( Lepiej zajrzeć do powieści i się przekonać osobiście, do czego gorąco zachęcam.;)

      Usuń
    2. Aha, dziękuję za wyjaśnienie :). Sądziłam, że pod hasłem "biologizm", które zestawiłaś z rasizmem i nacjonalizmem rozumiesz coś w rodzaju dyskryminacji ze względu na... coś związanego z biologią. A ponieważ większość cech, które mogą być przedmiotem dyskryminacji (czy to kolor skóry, czy posiadanie macicy, czy orientacja seksualna) ma podłoże czysto biologiczne, taki termin byłby bardzo nieprecyzyjny. Jeżeli jednak przez "biologizm" rozumiemy «tłumaczenie indywidualnych i społecznych zachowań ludzi czynnikami biologicznymi» to ja to właśnie uprawiam (obecnie nie naukowo, tylko na własny użytek), ale ani nikogo nie atakuję, ani nikomu nie zagrażam. Po prostu takie są fakty: zachowania ludzi i procesy zachodzące w społeczeństwach można tłumaczyć na gruncie biologii.

      Oczywiście nie żyjemy w świecie idealnym i mnie tez wiele rzeczy niepokoi, ale jednak jeżeli przyjrzymy się długofalowym trendom, to tolerancja i zrozumienie dla osób "innych" wzrasta, a nie spada. Nie wiem właściwie, jaki mam problem z tą książką, ale przeczytałam na blogach już parę notek o niej, i jakoś mnie nie przekonują. Może to nachalne nawiązanie do Orwella (rok 2084) mi się nie podoba. Oczywiście masz rację, najlepiej byłoby się przekonać osobiście, ale za własne pieniądze nie kupię, a do naszej biblioteki też na pewno nie trafi. Po pierwsze dlatego, że bibliotekarki nie wiedzą o istnieniu tej książki, po drugie z braku funduszy, a gdyby nawet ani jedno, ani drugie nie było prawdą, to podejrzewam, że Wydawnictwo Krytyki Politycznej nie ma wstępu do naszej lokalnej biblioteki (mieszkam w południowej Małopolsce). I tak, masz rację, to o czymś świadczy, ale optymistycznie powiem, że NIE żyjemy w najlepszym z możliwych światów ;)

      Usuń
    3. Nie wiem, czy jako biolog zgodzisz się z biologizmem pojmowanym tak, jak robią to bohaterowie Zygmunta, ale sami używali tego hasła, użyłam go i ja.;) Może kiedyś skusisz się na powieść i sprawdzisz, co autor miał na myśli?;)

      Nawiązanie do Orwella nachalne jest tylko w dacie, zapewniam. Książka jest b. polska, bo osadzona niby w stolicy, i to jest w niej dobre. Poza tym jest dość złożona i zagadkowa, więc daje duże pole do przemyśleń. Ją się nawet powinno czytać kilka razy.
      Wydawnictwo KP nie ma wstępu do Twojej biblioteki? Zabrzmiało intrygująco. Domyślam się, że nie wszędzie ich publikacje są traktowane z zainteresowaniem, ale aż tak?:)
      Co do najlepszego ze światów, chyba żaden taki nie będzie.;( Z grubsza zgadzam się, zachodzą pozytywne zmiany, bo nagłaśnia się pewne problemy i tylko ludzie tak wolną się przekonują.;)

      Usuń
    4. Jak mi wpadnie w ręce, na pewno przeczytam, ale nie wiem, kiedy to może nastąpić ;)
      Co do biblioteki, to zapewne przesadziłam, choć faktem jest, że nie mają niestety nic Wydawnictwa Krytyki Politycznej - o przyczynach mogę tylko spekulować. Ale na podstawie ulotek i plakatów, które pojawiały się przy ostatnich wyborach wnoszę, że panuje u nas system jednopartyjny, więc te spekulacje idą w pewną stronę...

      Usuń
    5. Może być i tak jak piszesz.;( U mnie w okolicy nie jest najgorzej z obecnością WKP w bibliotekach, czasem jestem bardzo pozytywnie zaskoczona. Ale tu się po prostu zamawia to, o co proszą wypożyczający - luksus!;)

      Usuń
  2. Widziałem, widziałem już kiedyś tę okładkę i przykuła ona moją uwagę, a teraz z kolei widzę, że warto sięgnąć po książkę, która się pod nią skrywa. Lektura wydaje się niezwykle fascynująca - rzeczywiście do mózgu niemal samoistnie cisną się porównania do sławetnych wizji nowych, wspaniałych światów. Narobiłaś mi ogromną ochotę, by tę wizję eksplorować samodzielnie :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jeśli narobiłam ochoty, to cieszę się.;) Książka warta grzechu, chwilami trochę zagmatwana, ale tym lepiej smakuje i na dłużej zostaje w pamięci. Jak dla mnie kilkokrotnego użytku, po zakończeniu z przyjemnością przejrzałam początkowe rozdziały.

      Usuń
  3. Przez tyle wieków ludzie kierowali się uczuciami, a do roku 2084 uczucia miałyby zaniknąć? Jaką przerażającą wizję nie tak dalekiej przyszłości tworzy autor tej książki. Mam nadzieję, że ta wizja się nie ziści. I rodzina otrzymywana z przydziału, brrr. Kojarzy mi się z czekaniem na mieszkanie z przydziału :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ta rodzina jest w ogóle dość dziwna, jakby z plastiku.;( Wszystko wyrachowane, sterowane. Pocieszające jest, że człowiek AD 2084 odczuwa jeszcze potrzebę bliższego kontaktu z bliźnim, ale to chyba również anachronizm.;(

      Usuń