poniedziałek, 2 listopada 2015

Carol

„Carol” Patricii Highsmith nie jest kryminałem, ale dostarcza równie silnych emocji. Nie inaczej było z pewnością na początku lat 50. ubiegłego wieku, kiedy pisarka próbowała wydać książkę*: historia o wyraźnym zabarwieniu homoerotycznym mogła przecież bulwersować. W rzeczywistości jednocześnie bulwersowała i cieszyła się dużą popularnością.

okładka zastępcza

Dzisiaj powieść pokazuje znakomicie dwie rzeczy: amerykańską obyczajowość oraz kryzys tożsamości głównej bohaterki. Oba tematy zostały zgrabnie zarysowane już w pierwszym rozdziale, który nadaje ton całości. Sporo tu scen symbolicznych i filmowych, widać też, że Highsmith docenia rolę szczegółów w budowaniu postaci i atmosfery. Fabuła wciąga: z zainteresowaniem obserwujemy początek znajomości skromnej sprzedawczyni z zamożną Carol, podglądamy próby zaprzyjaźnienia się i z niecierpliwością czekamy na rozwój wypadków. Ognistego romansu nie należy się spodziewać, autorka lubi bowiem sytuacje nieoczywiste, co tylko podsyca ciekawość czytelnika.

Uwikłanie bohaterek w konwenanse i układy personalne przedstawione zostało pierwszorzędnie, podobnie jak kolejny ważny wątek w powieści tj. emancypacja głównej bohaterki. Teresa jest początkującą scenografką, pracy ekspedientki podejmuje się z braku innych ofert, dość szybko stwierdza jednak, że nie chce być taka jak jej starsze koleżanki z domu towarowego: rozczarowane i zmęczone życiem. Jej droga ku „wyzwoleniu” będzie wyboista i podwójnie owocna – głównie dlatego, że doprowadzi przy okazji do samopoznania. I choć moim zdaniem przesłanie książki jest zbyt optymistyczne, biorę poprawkę na fakt, że sześć dekad temu „Carol” stanowiła i pod tym względem precedens.

Powieść nie jest doskonała, ale ewentualne braki wynagrodziły mi smaczki w postaci wątków autobiograficznych oraz świetnie oddanego klimatu lat 50. Lektura była na tyle atrakcyjna, że za jakiś czas chętnie przyjrzę się dla odmiany panu Ripleyowi. A wcześniej może doczekam się premiery ekranizacji „Carol” z Cate Blanchett w roli tytułowej – aktorka wydaje się do niej stworzona.

*) Autorka wydała tę książkę w 1952 r. pod pseudonimem Claire Morgan oraz pod tytułem The Price of Salt.

________________________________
Patricia Highsmith Carol
przeł. Mirosława Czarnecka
Kantor Wydawniczy SAWW, Poznań 1994

12 komentarzy:

  1. Lata pięćdziesiąte uwielbiam i w filmie i w literaturze, a jeśli są tłem takiej opowieści o jakiej mówisz, to od razu uznaję, że to książka dla mnie. A dlaczego na zdjęciu okładka zastępcza? Czy ta "prawdziwa" jest inna?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Myślę, że Tobie ta powieść też może się spodobać.;) Piękne suknie, futra, papierosy palone absolutnie wszędzie, drinki spożywane od godzin porannych - to część tej scenerii.;)
      Polska okładka jest moim zdaniem fatalna, do obejrzenia TU.

      Usuń
  2. O, zachęciłaś mnie. Higsmith kojarzona jest głównie jako autorka kryminałów, ale napisała też wiele powieści, które kryminałami nie są, choć zawierają wątek kryminalny - "Krzyk sowy", "Słodka choroba" czy "Znajomi z pociągu", na podstawie których Hitchcock nakręcił swój słynny film. Tych książek nie czyta się po to, by dowiedzieć się, kto zabił, tylko dlaczego zabił i jak morderca się czuł, zabijając. Trzeba przyznać, że P.H. zwracała dużą uwagę na psychologię postaci i umiała pokazać, jak skomplikowane mogą być relacje międzyludzkie. Mnie ta autorka ujęła "Księgą zemsty dla miłośników zwierząt". Jako wielka miłośniczka zwierząt z przyjemnością czytałam o tym, jak mszczą się one na swoich oprawcach :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Teraz to Ty mnie zaintrygowałaś "Księgą zemsty...".;)))
      Psychologia postaci jest dopracowana także w "Carol", więc poczułam się zachęcona do poznania innych powieści PH. "Znajomym z pociągu" nawet się przyglądałam, pewnie kiedyś do nich dotrę. Ciekawie zapowiadają się także jej opowiadania.

      Usuń
  3. Highsmith mnie również wydała się nieco zbyt optymistyczna; ten optymizm mnie nieco zaskoczył, ale z drugiej strony to dobrze, że autorce udało się zaskoczyć ;)
    poza "Carol" czytałam tylko pierwszą książkę z Ripleyem, bardzo mi podeszła, ale następne podobno nie są już takie fajne. może sprawdzę któryś z tytułów zasugerowanych przez koczowniczkę?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mnie zaskoczyła przede wszystkim atmosferą - ta książka miała dla mnie posmak kryminału.;)
      Mam nadzieję, że "Utalentowany..." jest lepszy od ekranizacji, bo mimo dobrej obsady nie zrobiła na mnie większego wrażenia.
      Sprawdź, sprawdź, a potem daj znać.;)

      Usuń
  4. oj tak, książka jest o niebo lepsza od ekranizacji! po przeczytaniu książki postanowiłam obejrzeć film i po prostu nie dałam rady, i wcale nie dlatego, że były pewne odstępstwa od opisanych wydarzeń, ale dlatego, że to był zupełnie inny pan Ripley, zupełnie inna osoba.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Chyba trudno przekazać całą psychologię na ekranie?
      Pocieszyłaś mnie, może przyspieszę lekturę.;)

      Usuń
    2. właśnie, trudno jest pokazać całą psychologię na ekranie, ale twórcom filmu udało się w nim zmieścić więcej psychologii niż Higsmith w książce... miałam wrażenie, że przeczytali oni zupełnie inną powieść!

      Usuń
    3. Hm, w takim razie może wezmę się jednak najpierw za Ripleya a nie opowiadania.;)
      W W-wie wystawiono go niedawno jako sztukę teatralną, podobno też z marnym skutkiem.

      Usuń
  5. Wydaje mi się, że widziałem już gdzieś okładkę tej książki. A klimat lat 50-tych w USA bardzo, bardzo lubię. Powieść najbardziej zachęca mnie uwikłaniem bohaterek w konwenanse i relacje personalne - utwór ciekawi mnie tym bardziej, że twórczość autorki jest mi kompletnie obca.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dla mnie to była pierwsza Highsmith i wiem już, że nie ostatnia.;)
      Jeśli lubisz klimat lat 50-tych w USA, to powieść może Ci spodobać. Jest w niej co najmniej kilka ciekawych wątków, także kwestia pochodzenia Teresy (dziecko emigrantów). Styl pisarki też godny uwagi.

      Usuń