środa, 20 stycznia 2016

Cyrograf na własnej skórze

W sierpniu ub. roku minęła 80. rocznica śmierci Stanisławy Przybyszewskiej. Po cichu, bez wzmianek w mediach. Nieco uwagi poświęcił wydarzeniu Gdańsk, miasto bliskie artystce. Niedocenionej za życia (trwającego zaledwie 34 lata), po latach wspominanej głównie przy okazji adaptacji Sprawy Dantona lub Thermidora. A przecież pozostawiła po sobie obszerną korespondencje, powieści oraz opowiadania, których skromny wybór właśnie opublikowano.


Cyrograf na własnej skórze obejmuje siedem tekstów: długich i krótkich, nie zawsze dokończonych i nie zawsze znakomitych, ale podobno reprezentatywnych dla autorki. Z pewnością jest to proza erudycyjna i sugestywna, co jednak ma konsekwencje dla czytelnika: atmosfera i tematyka już po kilku stronach wywołuje lekki dyskomfort. W świecie Przybyszewskiej dominuje bowiem bieda, okrucieństwo i samotność, a jaśniejsze chwile zdarzają się sporadycznie. Widać w tych opowiadaniach wyczulenie na niesprawiedliwość i nierówność społeczną, daje też o sobie znać fascynacja pisarki Wielką Rewolucją i terrorem. Na osobną uwagę zasługują postaci kobiece: na swój sposób odważne i wolne, nawet jeśli sytuacja je przerasta.

Cyrograf... nabiera szczególnej wymowy w konfrontacji z biografią autorki, która niejednokrotnie przekuwała własne doświadczenia w literaturę – chropowatą, surową i przejmującą. Pozostaje mieć nadzieję, że zbiór jest wstępem do poważniejszych badań nad spuścizną Przybyszewskiej, której sława wykracza poza granice Polski – książkę o niej planowała jakiś czas temu Hilary Mantel.

_________________________________________________________________
Stanisława Przybyszewska, Cyrograf na własnej skórze i inne opowiadania
Wyd. słowo/obraz terytoria, Gdańsk 2015

16 komentarzy:

  1. Przybyszewska ma energicznie prowadzoną stronę na fejsbuku, gdzie regularnie piszą o rozmaitych faktach z życia i wydarzeniach, w tym skromnych obchodach rocznicowych. O dziwo, o tym tomie chyba nie wspominali. Jej dramaty jakoś mnie nie pociągają, ale te opowiadania wyglądają nieźle.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zgadza się, ma.;) Podglądam ją regularnie, sporo ciekawych rzeczy można się dowiedzieć (np. że SP przestała być w ub. roku patronką ośrodka kultury). I chyba masz rację co do braku wzmianki o tej publikacji.
      "Sprawa Dantona" w reż. Klaty b. mi się podobała, ale to jest luźna adaptacja.

      Usuń
    2. Akurat odebranie jej patronatu to przykre było. Chociaż w Gdańsku należałoby jej się nieco pamięci, skoro już i tak zaorano tam wszystkie miejsca z nią związane. Czy czytałaś jakąś biografię Przybyszewskiej? Mam Kolińskiej i nie wiem, czy warto to czytać.

      Usuń
    3. Bardzo przykre, zwłaszcza tłumaczenie: nie jest rozpoznawalna.
      Biografii jeszcze nie czytałam, zaopatrzyłam się w "Dramat intelektu". Nawet wczoraj podczytywałam - rzeczowa.

      Usuń
    4. Skoro nikt nie zadbał o rozpoznawalność, to trudno się dziwić :(
      Boję się, że Kolińska może być plotkarska, ale w końcu się skuszę. Tylko najpierw mam biografię tatusia i Dagny. Na wszelki wypadek zapamiętam sobie też Lewandowskiego.

      Usuń
    5. Nie zadbał, a przecież to jest świetna (marketingowo i nie tylko) postać.
      Kolińska w połączeniu z Lewandowskim może dać ciekawy obraz.
      O, biografię ojca i Dagny też kiedyś chętnie przeczytam.

      Usuń
    6. O ojcu to się naczytałem u Boya, ale to po pierwsze wyznawca, po drugie szedł głównie w malownicze anegdoty. Mam Stachu, jego kobiety... też Kolińskiej, i Dagny napisaną przez Ewę Kossak.

      Usuń
    7. No tak, klasyka książek o Przybyszewskim. Tak jak powstał serial "Z biegiem lat...", tak o nim samym pewnie dałoby się skroić kilka odcinków. Facet nie z tej ziemi.;)

      Usuń
    8. Kawał egoisty, egotyka i egocentryka :)

      Usuń
    9. Czyli artysta z krwi i kości.;)

      Usuń
  2. O proszę, ja jeszcze zanim przeczytałem Twój tekst zaliczałem się do grona osób, którym nazwisko Przybyszewska nic nie mówiło. A czuję się mocno zaintrygowany - szczególnie kusi mnie owa chropowatość i surowość oraz wyczulenie na niesprawiedliwość i społeczną krzywdę. Spróbuję rozejrzeć się za tą autorką przy najbliższej wizycie w bibliotece :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Przybyszewską socjaliści mogliby wziąć na patronkę.;)
      Mnie intryguje jej fascynacja Rewolucją, nie kojarzę polskiego literata, który wykorzystałby ten wątek.
      Nazwisko na pewno warto zapamiętać, mam nadzieję, że doczeka się szerszej uwagi.

      Usuń
  3. Mam wyrzuty sumienia dotyczące tego, że miałam w rękach tom listów Przybyszewskiej, który mógł być mój, ale zrezygnowałam z niego, bo uznałam, że w bliższym i dalszym czasie nie miała czasu na jego lekturę ani miejsca w pokoju na jego przechowywanie i postanowiłam zostawić go innym. Żałuję tego tym bardziej, że uwielbiam czytać korespondencję ciekawych osób, a Przybyszewska naturalnie się do nich zalicza.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Żałuję razem z Tobą.;( To może być b. ciekawa korespondencja, bo Przybyszewska faktycznie była nietuzinkową postacią. Obiecałam sobie, że tez kiedyś do tych listów dotrę, na szczęście są do zdobycia.

      Usuń