niedziela, 22 maja 2016

Noc poślubna

Każde duże miasto ma swój charakterystyczny zapach.
Budapeszt ma zapach kawy zbożowej, Wiedeń - ciastek, Berlin - dymu, Warszawa - palonego cukru, Madryt - czekolady, Bruksela - wanilii, Londyn - łoju, Paryż natomiast miał zapach topionego masła. Tego nie cierpiał
. [s. 257]

Lubię przewrotność Dezső Kosztolányiego. Dała się już zauważyć w Ptaszynie, a w opowiadaniach ze zbioru Noc poślubna widać ją jeszcze wyraźniej. Trzeba być małym złośliwcem, żeby panu młodemu zakłócić weselną zabawę bólem zęba albo oszczędnemu studentowi kazać ćwiczyć francuski podczas rozmów z subiektem ze sklepu pasmanteryjnego. Trzeba lubić dokuczać bliźnim, żeby zakpić z damy domagającej się recenzji jej wypieszczonego rękopisu albo żądnego wrażeń Węgra skazywać w Paryżu wyłącznie na rozczarowania.


Kosztolányi czasem posuwa się jeszcze dalej – jest nadal przewrotny, ale przybiera poważną minę i bez cienia uśmiechu pastwi się nad swoimi bohaterami. Biedaków pozbawia nadziei na poprawę losu, wrażliwców doświadcza szaleństwem, dzieci straszy śmiercią. Robi się ponuro i paskudnie, tymczasem po kilku stronach autor funduje czytelnikowi następną niespodziankę, znowu niekoniecznie wesołą. Ta zmienność nastrojów i tematów jest niewątpliwie dużą zaletą zbioru, będącego autorskim wyborem tłumaczy.

Najciekawsze były dla mnie opowiadania, w których autor odziera bohaterów ze złudzeń i pokazuje, że spełnione marzenia nie zawsze satysfakcjonują. Przeciwnie, sprawiają zawód. I jakkolwiek w Nocy poślubnej nie znajdziemy wielkiej psychologii, można wnioskować, że Kosztolányi wiele w życiu widział i słyszał. Inna możliwość jest taka, że po prostu miał dryg do pisania krótkich i zajmujących historyjek. Są przyjemnie staroświeckie.

______________________________________________
Dezső Kosztolányi Noc poślubna
przeł. Magdalena Schweinitz-Kulisiewicz, Tomasz Kulisiewicz
Czytelnik, Warszawa 1989


8 komentarzy:

  1. Skoro są przyjemnie staroświeckie, to jestem zainteresowana :) A czy te opowiadania zostały napisane wcześniej niż „Ptaszyna”?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Trudno powiedzieć, bo nie znalazłam informacji, z jakich zbiorów dokonano wyboru. Są np. opowiadania o Kornelu Esti, które są prawdopodobnie fragmentami powieści "Cudowna powieść Kornela Esti". Ale to nie przeszkadza w lekturze, mogę tylko zachęcać.;)

      Usuń
  2. Kojarzę nazwisko tego pana właśnie za sprawą wspomnianej przez Ciebie "Ptaszyny". Powieści jeszcze nie czytałem, ale cały czas mam ją na uwadze. Prezentowany zbiorek zapowiada się całkiem interesująco, chociaż drobny niesmak wywołuje fakt, że autor jest tak bezwzględny dla swoich bohaterów :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bezwzględny to za dużo powiedziane, w końcu opisuje tylko życie.;)
      Dodam, że Kosztolanyi jest jednym z wielu pisarzy sportretowanych przez Maraia w "Sindbad powraca".

      Usuń
  3. Nie wiedziałam że jeszcze coś oprócz Ptaszyny (którą dobrze wspominam) można coś Kosztolanyi'ego u nas znaleźć. Dzięki za cenna informację :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ależ proszę bardzo.;) Kornel Esti zapowiada się szczególnie ciekawie.

      Usuń
  4. Muszę ten zbiór dostać w swoje ręce, bo "Ptaszyna" to był zachwyt totalny. Już sprawdziłam, jest w bibliotece - co prawda tylko w jednej, ale jest!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. "Ptaszyna" miała coś w sobie, fakt.;) Pozostaje mi tylko życzyć Ci dobrej lektury.

      Usuń