piątek, 7 października 2016

Poeta w Nowym Jorku

Mam słabość do poetek i poetów próbujących sił w prozie, ponieważ efekty tych prób są zazwyczaj bardzo udane. Bezbronna kreska Tadeusza Dąbrowskiego przede wszystkim mnie zdezorientowała: z jednej strony ogromnie spodobała mi się metaforyka i zgrabne odniesienia do dzieł znanych artystów (Malewicz, Warhol, Abramović, Serra), z drugiej drażniła mnie fabuła. Ale opowieść o dwójce nieznośnych bohaterów nie mogła być przecież gładka.


On – polski poeta promujący w Stanach swoją twórczość, ona – architektka z Kanady, zafascynowana tworzeniem koncepcji przestrzennych bez praktycznego zastosowania. Z ich przypadkowego spotkania w nowojorskim metrze nie wyniknie przyjaźń ani romans, co najwyżej irytująca zabawa w kotka i myszkę. Czytelnik musi uwierzyć w wersję Tada, który z potrzeby zemsty i zapomnienia (sic) postanawia opisać znajomość z Megan. W zacietrzewieniu wypada chwilami z roli i daje się ponieść tworzonej przez siebie fikcji, a biedny czytelnik zaczyna się już z lekka zżymać. Kończąc lekturę, mruczy już tylko: chłopie, dobrze ci tak!

Bezbronna kreska jest dość pokrętna i trudno jednoznacznie stwierdzić, ile w tym celowości, a ile przekombinowania. Powieść jest niewątpliwie bardzo współczesna w treści i w formie, językowo wręcz wyśmienita, niemniej podczas lektury można poczuć się całkowicie bezbronnym wobec „kreski” Dąbrowskiego. Mnie to odczucie nie opuszczało nawet przy powtórnym czytaniu.

_________________________________________________________
Tadeusz Dąbrowski, Bezbronna kreska, Biuro Literackie, 2016

6 komentarzy:

  1. Też lubię sięgać po powieści napisane przez poetów. Zwykle są to powieści bardzo zwięźle napisane; widać, że autory zastanawiali się nad każdym słowem. I to mi się podoba.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pełna zgoda.;) Dąbrowski też jest zwięzły, książka ma ok. 130 stron. Zachęcam do lektury mimo mieszanych wrażeń.;)

      Usuń
  2. Brzmi interesująco. Tym bardziej, że jak dotąd nie obcowałem zbyt wiele z prozą płodzoną przez poetów (przypominam sobie tylko James'a Schuylera i jego interesującą powieść "Co na kolację?)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Może czytałeś opowiadania Różewicza? Też interesujące. Bo Iwaszkiewicza czytałeś na pewno.;)
      A propos Schuylera - PIW niedługo wyda jego kolejną powieść. Już się cieszę.;)

      Usuń
    2. Iwaszkiewicza owszem, Różewicza jeszcze nie. Ale z pewnością sięgnę. O Schuylerze słyszałem i również jestem rad :)

      Usuń
    3. Iwaszkiewicz kojarzył mi się co prawda głównie z prozą, ale od niedawna przeglądam jego wiersze i są całkiem-całkiem.;)

      Usuń