wtorek, 2 maja 2017

Motylek

Koło książki z taką okładka jak Ćma nie sposób przejść obojętnie – czerń w połączeniu z kwiatami i szkieletem intryguje. Na dodatek setna rocznica uzyskania niepodległości przez Finlandię skłoniła mnie do przejrzenia bibliotecznych półek z literaturą tego kraju. Oględnie mówiąc, jest skromnie, szczególnie jeśli mowa o prozie najnowszej; Katja Kettu jest wyjątkiem, bo doczekała się przekładu aż (sic) dwóch książek.


W jej Ćmie Finlandii jest niewiele, ponieważ główna bohaterka już w pierwszym rozdziale ucieka do Związku Radzieckiego. Jest rok 1937 r., toteż młodziutka Irga zostaje uznana za szpiega i skazana na 25 lat więzienia w jednym z obozów Workuty. Równolegle do jej historii śledzimy losy innej Finki, Verny, która w 2015 r. w zupełnie innych okolicznościach trafia z niezbyt przyjemną misją do wioski w republice Mari El. Wątki pozornie bardzo odległe, u Kettu zaczną się zgrabnie zazębiać. Będzie dramatycznie, romantycznie, sensacyjnie i szamańsko – mieszanka wprost wybuchowa, dosłownie i w przenośni.

Ćma jest bardzo sprawnie napisaną powieścią z ambicjami, niestety nadmiar „atrakcji” całości zaszkodził, a zabrakło najważniejszego: głębi. Nie pomogły ani plastyczne opisy surowej przyrody, ani egzotyczna obrzędowość Maryjczyków, zgrzytało również zakończenie w iście amerykańskim stylu. Nie wątpię, że książka będzie cieszyła się dużym powodzeniem, osobiście wolę jednak bardziej wyważoną prozę.

______________________________________________________________
Kettu Katja, Ćma, tłum. Bożena Kojro, Świat Książki, Warszawa 2017

9 komentarzy:

  1. Okładka faktycznie zachęca, by zbadać, co też się skrywa na znajdujących się pod nią stronicach. A skoro książka jest taka wybuchowa i tyle w niej atrakcji, to może wkrótce doczeka się ekranizacji :) Ja, podobnie jak Ty, nie jestem fanem takich pozycji - zdecydowanie bardziej preferuję mniejsze dawki adrenaliny oraz solidne ilości rozważań.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A wiesz, że ekranizacja to całkiem realny pomysł? Amerykanie mogliby tym się zająć.;)
      Adrenalina może być, ale - jak piszesz - podana z umiarem, i może przy pomocy innych środków np. umiejętnie budowanego napięcia.

      Usuń
    2. Heh, będąc jakiś czas temu w jednym z marketów trafiłem na tę książkę. Po okładce skojarzyłem, że kiedyś o niej pisałaś, ale nie pamiętałem, w jakim tonie utrzymana była recenzja. Nie sprawdziłem, powieść kupiłem, w końcu przeczytałem i widzę, że powinienem poprzestać na Twoich wrażeniach, bo moje są niemal takie same :) Plus za obozowe realia i maryjskie wierzenia, ale fabuła hollywoodzko nużąca.

      Usuń
    3. Otóż to, wątki maryjskie mają bez wątpienia walor poznawczy, ale reszta nie zadowala. Jak dla mnie całość mogła by być osadzona w latach 30. i 40., to było ciekawsze.

      Usuń
  2. A ja nieodmiennie podziwiam konsekwencję z jaką eksplorujesz nieznane lądy literackie. U mnie nie tylko Finlandia to ziemia wciąż nieodkryta.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To chyba wynika z potrzeby doświadczenia innych realiów.;)
      Ja z kolei podziwiam Twoją fascynację Włochami (podzielam) i Francją, i widzę tu konsekwencję.;) Czyli - każdemu według potrzeb.

      Usuń
  3. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  4. Jestem bardzo ciekawa tej książki :)
    mam nadzieje ze w najbliższej przyszłości uda mi się ją przeczytać.
    Zapraszam do mnie http://mybooksharmony.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Książka w sumie jest ciekawa i wciągająca, może Ci się spodoba.
      Dziękuję za zaproszenie.;)

      Usuń