wtorek, 12 grudnia 2017

Jak on to robi

Książka Davida Caya Johnstona ukazała się w Stanach Zjednoczonych latem ubiegłego roku, a więc jeszcze w czasie trwania kampanii wyborczej. Zakładam, że prezentując ten udokumentowany i wyważony zarys kariery Donalda Trumpa, dziennikarz chciał uświadomić potencjalnym wyborcom, co tak naprawdę kryje się za sukcesem milionera poważanego przez miliony Amerykanów (i nie tylko Amerykanów). 


Johnston materiału miał w bród, jako że poczynania Trumpa śledzi od blisko 30 lat. Gdyby na podstawie zebranych informacji powstała powieść, głównego bohatera uznałabym za postać papierową – to przecież niemożliwe, żeby jedna osoba miała na koncie tyle niechlubnych spraw. Malwersacje finansowe, powiązania z mafią, dyskryminacja rasowa, oszukiwanie pracowników oraz kontrahentów to tylko niektóre z nich, nagłaśniane również w Polsce. Dla mnie najciekawszy był wątek notorycznego mijania się z prawdą – od chwalenia się wymyślonymi przyjaciółmi i kochankami przez przypisywanie sobie rzekomych zasług aż po kłamstwa dyskredytujące przeciwnika. To śmieszne i zarazem żenujące, że „poważny” biznesmen dzwoni do radia, podszywając się za własnego rzecznika albo szczyci się nagrodami i tytułami, które sam sobie przyznał.

Podobnych historii w publikacji Johnstona jest więcej i choć trupów brak, czyta się je prawie jak kryminał. Pozostaje się dziwić, że mimo tak licznych wykroczeń opisywanych regularnie w amerykańskiej prasie Trump okazał się skuteczny i został w końcu prezydentem supermocarstwa. Człowiek, którego wielu znawców polityki nie traktowało poważnie.

________________________________________________
David Cay Johnston, Donald Trump. Jak on to zrobił?
tłum. Aleksandra Paszkowska
Wyd. Krytyki Politycznej, Warszawa 2017

12 komentarzy:

  1. Dla mnie Trump to trochę postać jak z Jeffreya Archera, ale chyba nawet Archer by go bardziej stonował.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie czytałam Archera, więc nie porównam.;) Dla mnie to facet nie z tej ziemi, ciekawi mnie co jeszcze wymyśli. Nie ma tygodnia, żeby czegoś nie palnął.

      Usuń
    2. To taki typek jak z Kane i Abel, u Archera często występują milionerzy, którzy się nachapali w podejrzanych okolicznościach. Mnie zadziwia, że Amerykanie to wytrzymują i jakoś nie słychać głosów, żeby faceta zdjąć z urzedu.

      Usuń
    3. To jest dla mnie największy fenomen - jak można było wybrać kogoś takiego. Niby pojawiły się plotki o niepoczytalności i wniosku o impeachment, ale to chyba były pojedyncze głosy.

      Usuń
    4. No właśnie, niepojęte. Miałem nadzieję, że tym impeachmentem będzie mocniej grzmiało, ale on chyba idealnie się wpisuje w mentalność sporej części Amerykanów, już nie mówiąc o imponowaniu im majątkiem.

      Usuń
    5. Wiadomo, sam się nie wybrał.;( Chciałabym teraz przeczytać książkę o tym, dlaczego i kto na niego głosował. Ale pewnie powody były takie jak w Polsce podczas ostatnich wyborów parlamentarnych.

      Usuń
    6. Na pewno ktoś już to pisze, kwestia czasu :)

      Usuń
  2. Trump to uosobienie frazy "larger than life" w ekstremalnie negatywnym wydaniu. Przerażająco fascynująca postać.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jest tak jak piszesz - to przerażająco fascynująca postać. Tomy można o nim pisać.

      Usuń
  3. Ludzie w różnych zakątkach naszego globu i w różnych czasach, co rusz dziwią się, jakim cudem do władzy doszli osobnicy pokroju Trumpa. Hitler (porównanie przytoczone tylko z uwagi na sam mechanizm wyboru, nie ze względu na podobieństwo obu panów) przecież też był wyszydzany i nie traktowano go poważnie. Ale ktoś tych przywódców wybiera i należy głośno stwierdzić, że na ogół mocno przyczyniają się do tego nieudolni poprzednicy.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Masz rację - wyborcy rozczarowani władzą wybierają czasem coś zupełnie odmiennego w nadziei na odmianę. Mimo to dziwię się, że na głowę państwa można wybrać osobę o tak niechlubnej przeszłości. To nie świadczy dobrze o wyborcach.

      Usuń