wtorek, 9 stycznia 2018

Iłła

Zdarzyło mi się opuścić kilka zebrań, m.in. jedno zebranie PEN-Clubu, jedynie dlatego, że mówcy zwracali się do sali: „proszę panów", jakby wykluczając obecne panie spomiędzy słuchaczy. A jakże byliby sami dotknięci, gdyby, będąc dajmy na to w dziesięciu panów na zebraniu, gdzie by w większości były kobiety, usłyszeli od mówców: „proszę pań", zamiast: „proszę państwa".

To cytat ze wspomnień Kazimiery Iłłakowiczówny - z jednej strony autorki lirycznych i nostalgicznych wierszy, z drugiej – kobiety niezwykle praktycznej, zasadniczej i upartej. Ba, w ocenie Marii Dąbrowskiej była wręcz niemiła, kapryśna i nieszczera (choć znakomita poetka). Sympatyczna lub nie, autorka Ikarowych lotów  miała z pewnością silną osobowość, co wyraźnie pokazuje biografia Joanny Kuciel –Frydryszak.


Co uderzyło mnie w tej opowieści, a wcześniej podczas lektury Wspomnień i reportaży Iłłakowiczówny, to jej swego rodzaju światowość. Jako nastolatka kształciła się m.in. w Petersburgu, Genewie i Oxfordzie, gdzie przy okazji szlifowała rosyjski, niemiecki, francuski i angielski. W latach 30. podróżowała po Europie z recytacjami i odczytami o Polsce, świetnie odnajdując się w bardzo różnych kręgach słuchaczy. Poetka niejednokrotnie była chwalona za wysoką kulturę osobistą i elegancję, podobno zresztą lubiła celebrę i etykietę (fascynujący jest jej opis przebierania się stosownie do okazji).

Znajomości zawarte zagranicą przydały się Iłłakowiczównie podczas wojny spędzonej w Rumunii, z kolei dzięki językom obcym mogła utrzymywać się w socjalistycznej Polsce. Bo trzeba podkreślić, że pani Kazimiera była niezwykle przedsiębiorcza i zaradna, nawet w sytuacjach krytycznych starała się trzymać fason. Tak było, gdy uciekła spod kurateli przybranej matki aż do Rosji, gdy pracowała w mało przyjaznym męskim środowisku w ministerstwie i gdy usilnie starała się o jakąkolwiek posadę w powojennej Polsce. A że poetka (notabene KI uważała się przede wszystkim za urzędniczkę) charakteryzowała się również pryncypialnością, bywała dla otoczenia po prostu uciążliwa.

Książka Kuciel –Frydryszak nie pozostawia wątpliwości, że jej bohaterka była postacią złożoną, a przez to niezwykle interesującą. Twórczość Iłłakowiczówny pozostaje na drugim planie, co nie dziwi, bo publikacja przeznaczona jest dla szerokiego grona odbiorców. Podczas lektury brakowało mi jednak dokładnego źródła cytatów i indeksu osób – te przydają się nawet laikom. Biografia zdecydowanie warta uwagi, choćby dla rozdziału o powstawaniu przekładu Anny Kareniny pióra Iłły.

_______________________________________________________________
Joanna Kuciel-Frydryszak Iłła. Opowieść o Kazimierze Iłłakowiczównie
Wyd. Marginesy, Warszawa 2017


45 komentarzy:

  1. Kuciel-Frydryszak zebrała od kilku osób słabe opinie za biografię Słonimskiego (którą podobno ratują tylko cytaty z pism bohatera). Z Iłłą jest lepiej?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie mam porównania, bo Słonimskiego nie czytałam. Iłła to po prostu sprawnie napisana biografia i tyle. Żadnej rewolucji tu nie ma.;)

      Usuń
    2. No ponoć właśnie Słonimski nie był zbyt sprawnie napisany. Ale jak się nieźle czyta, to już coś, ja nie wymagam rewolucji.

      Usuń
    3. Tak nieźle się czyta, choć w kilku miejscach można redakcję na pewno poprawić.
      Jedno jest pewne: po lekturze IK przestaje kojarzyć się wyłącznie z panią o romantycznym wyrazie twarzy.;)

      Usuń
    4. Ona mi się nigdy romantycznie nie kojarzyła, bo dawno wyczytałem, że wolała być urzędniczką :) Przeboje z Iłłą wspomina Szymańska, a z kolei listy Iłły (powojenne) są potwornie smutne momentami.

      Usuń
    5. Niech będzie zatem liryczno-smutnie, bo tak ją odbierałam.
      Tu jest m.in. wymiana listów z Hertzem a propos tłumaczenia oraz z siostrą a propos kupowania kaszy. Wnioskuję, że była trudna w kontaktach.;( Niemniej tej siostrzanej korespondencji uszczknęłabym więcej.

      Usuń
    6. Jej powojenne życie na pewno nie było łatwe, szczególnie po utracie wzroku. Ja w ogóle domagałbym się jakiegoś tomu listów Iłły, bo znam tylko kilka, które poszły na Płaszczu dawno temu.

      Usuń
    7. Powiedziałabym, że od chwili wybuchu wojny było jej b. trudno.
      Chyba w Poznaniu wydano listy do siostry, nie wiem tylko, czy coś jeszcze z tego nakładu zostało.;(

      Usuń
    8. Te listy do siostry brzmią nieźle, bywają na allegro, chyba się zaczaję.

      Usuń
    9. Jest jakaś pociecha.
      Chyba żadna biblioteka stołeczna nie zakupiła tego tomu.

      Usuń
    10. Po co komuś listy zapomnianej poetki, doprawdy.

      Usuń
    11. Pewnie takie przekonanie pokutuje.
      Nie miała szczęścia Iłła i tak pewnie pozostanie.

      Usuń
    12. No nie miała. Czas chyba poczytać Kareninę :)

      Usuń
    13. To właśnie zrobiłam (fragmentarycznie) po lekturze biografii.;)

      Usuń
  2. Do listy dodaję, bo zawsze warto poczytać o ludziach nieidealnych i nieidealizowanych :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O tak, IK jest fantastycznie nieidealna. W zasadzie miała jedną główną przywarę: była uciążliwa dla innych.;)

      Usuń
  3. Mam zamiar przeczytac, teraz nawet bardziej jak mówisz, że niezła 😊

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Przyzwoicie napisana, tak można powiedzieć.;) Na pewno daje dość pełny obraz postaci.

      Usuń
  4. Biografią Iłły jestem zachwycona, JFK odkryła ją dla mnie, że tak powiem, pokazała z różnych perspektyw, ciekawy wręcz pasjonujący życiorys, na serial materiał ( jeno, aby nie zepsuli ;-) )

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Życiorys pasjonujący, masz rację. Zwłaszcza wczesne lata wydają się interesujące. A serial mógłby być niezły, pod warunkiem, że nie byłby zrobiony na patriotyczną nutę.:)

      Usuń
  5. Po biografie sięgam stosunkowo rzadko, chociaż ta wydaje się ciekawa z uwagi na osobowość KI. Ostatnio czytam więcej książek napisanych przez kobiety i idąc tym tropem, może warto byłoby się zapoznać z kilkoma życiorysami co ważniejszych artystek :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To ja bym Ci polecał Halinę Mikołajską pióra Joanny Krakowskiej. To jest majstersztyk :)

      Usuń
    2. @Ambrose

      Biografie są czasem dobrym uzupełnieniem twórczości artysty, czasem wręcz kluczem i dlatego lubię od czasu do czasu pogrzebać w jakimś życiorysie. Zachęcam, a Iłła jest ciekawa, bo poetka chyba skazana jest na zapomnienie.;(

      Usuń
    3. @Piotr

      Aż taka świetna? Pamiętam, że o niej pisałeś. Nawet mnie interesował, tylko wtedy droga była, może teraz znajdzie się tani egzemplarz.

      Usuń
    4. Znakomita, na dodatek genderowa, bardzo ciekawy punkt widzenia np. na KOR. Od wydania książka zdążyła już trafić na przecenę, a i ukazała się w kioskowej serii PWN w dwóch tomach, więc za góra dwie dychy można kupić.

      Usuń
    5. Skoro do dziś tak ją dobrze wspominasz, to musi być faktycznie dobra. Rozpoczynam poszukiwania.;)

      Usuń
    6. Tak, a niektóre momenty uważam za bardzo odkrywcze.

      Usuń
    7. Tak. Bo to powinien być hit, a nie książka, której nikt nie przeczytał.

      Usuń
    8. No coś ty, trochę się o niej mówiło.

      Usuń
    9. Dla młodszych pokoleń Mikołajska raczej nie jest ciekawą postaci (o ile w ogóle znaną), nawet dla średnich też raczej takie sobie.
      Sama za nią nie przepadałam.;(

      Usuń
    10. Postać postacią, ale moim zdaniem Krakowska wprowadziła zupełnie nowy standard pisania biografii :)

      Usuń
    11. I to mnie przekonuje do lektury.;)

      Usuń
    12. W dedalusie za 16 zł można kupić. To lubię.;)

      Usuń
    13. Zatem ja również się rozpatrzę. Dedalus to dobra rzecz :)

      Usuń
  6. Ostatnio pokochałam biografie :) Być może sięgnę po tę :)
    Pozdrawiam! Dolina Książek

    OdpowiedzUsuń
  7. A to ciekawe... Byłem właśnie w takiej sytuacji, jak we wstępnym cytacie. Byłem męskim rodzynkiem w kobiecej grupie na filologii angielskiej i regularnie zdarzało się, że prowadzący zajęcia zwracali się do grupy w formie żeńskiej. Za pierwszym razem może nieco zapiekło, ale w sumie szybko się przyzwyczaiłem i z humorem podchodziłem. W końcu sam język jest mało fair w tym aspekcie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Znam takie sytuacje, przy czym prelegenci/wykładowcy zawsze się poprawiali.;)
      Iłłakowiczówna była jednak w innej sytuacji, podobno panowie w ministerstwie nie szanowali jej stosownie do stanowiska, głównie dlatego, że kobiety były tam rzadkością.

      Usuń
  8. W przeciwieństwie do Ambrose bardzo lubię biografie, podobnie, jak listy czy dzienniki, a skoro piszesz, że niezła to notuję. Tym bardziej, że o poetce (urzędniczce- no proszę, coś nas łączy, przy czym ja nie uważam się za urzędniczkę) niewiele wiem. Z wiekiem prawdziwe historie wydają mi się o wiele ciekawsze niż te fikcyjne, choć oczywiście są wyjątki i to nie takie rzadkie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Też mam wrażenie, że prawdziwe historie i lit. faktu zaczyna doceniać się z wiekiem.;) Obserwuję to u starszych członków rodziny, u siebie już też.
      A życie bywa czasem bardziej wymyślne niż fabuła powieści.;)

      Usuń