Świerzb to bodaj pierwsza książka islandzka, jaką miałam okazję przeczytać. O samej Islandii czytałam, utworu tłumaczonego z języka islandzkiego raczej nie. Zapewne pod wpływem stereotypowych migawek z wyspy nastawiłam się, że u Fríðy Ísberg będzie zimno, wietrznie i surowo, tymczasem spotkało mnie pozytywne zaskoczenie: poszczególne historie są tak uniwersalne, że mogłyby przytrafić się wszędzie.