Anna Świrszczyńska
Czternastoletnia sanitariuszka myśli zasypiając
Żeby wszystkie kule na świecie
trafiły we mnie,
toby już nie mogły trafić w nikogo.
I żebym umarła tyle razy,
ile jest ludzi na świecie,
żeby oni nie musieli już umierać,
nawet Niemcy.
I żeby ludzie wcale nie wiedzieli,
że ja umarłam za nich,
żeby nie było im smutno.
***
Budując barykadę
Baliśmy się budując pod ostrzałem
barykadę
Knajpiarz, kochanka jubilera, fryzjer,
wszystko tchórze.
Upadła na ziemię służąca
dźwigając kamień z bruku, baliśmy się bardzo,
wszystko tchórze -
dozorca, straganiarka, emeryt.
Upadł na ziemię aptekarz
wlokąc drzwi od ubikacji,
baliśmy się jeszcze bardziej, szmuglerka,
krawcowa, tramwajarz,
wszystko tchórze.
Upadł chłopak z poprawczaka
wlokąc worek z piaskiem,
więc baliśmy się
naprawdę.
Choć nikt nas nie zmuszał,
zbudowaliśmy barykadę
pod ostrzałem.
***
Po pijanemu
Po pijanemu
wlazł na barykadę pod ostrzałem.
Szedł, zataczał się,
krzyczał: Jeszcze Polska.
Trafili go
w połowie drogi.
Czterech klnąc czołgało się na brzuchu,
wlekli ciało
pod ostrzałem.
Powiedzieli matce:
zginął jak bohater
Niekonwencjonalna ta Świrszczyńska. Żadne tam "niebo złote ci otworzę", tylko "po pijanemu wlazł", podoba mi się. Kiedy powstały te wiersze?
OdpowiedzUsuńDobre pytanie. Wiersze wybrałam ze zbioru "Kona ostatni człowiek" Biura Literackiego z tego rok, na okładce jest informacja, że wyboru dokonano z trzech tomików: "Czarne słowa" (1967), "Jestem baba" (1972) i "Budowałam barykadę" (1974). To może oznaczać, że wiersze powstały długo po wojnie. Debiutowała w 1958 r.
UsuńIm więcej Świrszczyńskiej czytam, tym bardziej mi się podoba. Pisze wprost nie tylko o historii, o kobiecości, miłości również.
Ja pamiętam z dzieciństwa jej Farfurkę królowej Bony:) Natomiast te wiersze powstańcze bliższe klimatem "Pamiętnikowi" Białoszewskiego, który zresztą bym sobie powtórzył. Może by tak klubowo? To niegrube chyba.
UsuńNiegrube i sama chętnie bym przeczytała. Myślisz, że sierpień 2014 będzie dobrym terminem na dyskusję?:) Pierwszy nawet w piątek wypada.
UsuńOkazuje się, że Świrszczyńska dla dzieci napisała b. dużo, po sprawdzeniu tytułów wiem, że niektóre były u mnie nawet w domu. "Farfurkę..." na pewno czytałam, takiego słowa się nie zapomina.;)
Aż rok czekać? W sumie można, nic pilnego, szczególnie że data taka ładna:)
UsuńFarfurka równie ładna jak robrona (to z Kichusia majstra Lepigliny z kolei:P).
Też kojarzę Świrszczyńską przede wszystkim jako autorkę bajek dla dzieci w rodzaju "O wesołej Ludwiczce" ale mam wrażenie, że trochę została do nich zepchnięta bo nie należała do koniunkturalistów po wojnie, no i pewnie potem jakoś samo tak zostało.
Usuń@ ZWL
UsuńData wyjątkowo ładna. Jeśli będziecie chcieli wcześniej, może być i za miesiąc.
Robrona? To od robronu?:)
@ Marlow
UsuńObawiam się, że mogło być tak jak piszesz. Taka poezja na pewno nie była wygodna dla "zarządców" ds. twórczości.
Od robronu. Najładniej wygląda noszona z pieskiem: http://pl.wikipedia.org/wiki/Plik:Queen_Sophie_Dorothea_of_Prussia.jpg
UsuńNie pali się z Białoszewskim, może być 2014 :)
Przyznam, że robrony od zawsze mają dla mnie niezwykły urok.;) Na takiej konstrukcji pewnie nie tylko piesek się utrzyma.;)
UsuńUrok to one pewnie mają na portretach, bo ponoć niewygodne to było jak nieszczęście :)
UsuńAbsolutnie! Usiąść w tym zgrabnie to zapewne sztuka.
UsuńUsiąść to ponoć wcale, przez drzwi przejść się nie dało. Ale dla urody mus było cierpieć :)
UsuńALe co tam można było pod spodem zmieścić.;)
UsuńFakt, robron to jeden z najmniej praktycznych wynalazków modowych.
Kochanków pod spódnicą ukrywać :D
UsuńOtóż to. Kłania się Grass i babka Koljaczkowa ze spódnicami.;)
UsuńNo widzisz, a ja właśnie tych wierszy Świrszczyńskiej nie lubię. ;) Omawiałam je niedawno na polskim, ale nie zrobiły na mnie zbyt wielkiego wrażenia. Zdecydowanie bardziej wolę motyw ucieczki od ciała, widoczny w "Jestem baba" (o czym jakiś czas temu pisałam u siebie). Mam wrażenie, że z nim poetka lepiej sobie radzi.
OdpowiedzUsuńŚwirszczyńską znam głównie z wojennych wierszy, do innych dopiero się przygotowuję. Jak dotąd bardzo mi się podobają, bo są szczere, niczego nie udają. Zaraz poczytam sobie Twoją notkę.
UsuńPrzeczytałam i mam ciarki na ciele. Od wczoraj zdarza mi się co rusz takie coś. Albo ryczę oglądając Panoramę i relacje powstańca, który wspominając poległych przyjaciół płaczę, a jeszcze wcześniej godzina W jak co roku mały ryk ze wzruszenia.
OdpowiedzUsuńMnie też co roku wzruszenie chwyta za gardło. Nawet na widok zdjęć warszawiaków stojących na ulicach o godz. 17.00. Do tego świadomość, że jest jeszcze spora grupa osób, które brały udział w Powstaniu. To niezwykłe. Wzrusza mnie też, że rocznicę przeżywają i obchodzą również ludzie spoza Warszawy.
Usuń