Rzadko sięgam po powieści, których akcja toczy się na morzu, bo woda nie jest moim ulubionym środowiskiem i dość szybko zaczynam odczuwać dyskomfort. Nie inaczej było w przypadku Sztormowych ptaków – już po trzech stronach zrobiło mi się zimno.;). Nic dziwnego, rzecz dotyczy bowiem islandzkich rybaków, którzy w lutym 1959 r. wyruszyli na połów karmazyna i w drodze powrotnej trafili na sztorm.
Powieść nie jest może wybitna, bez wątpienia jednak pozwala zanurzyć się w zupełnie innej rzeczywistości i posmakować grozy. U Kárasona bohaterowie desperacko walczą z żywiołem, a czytelnicy mocno trzymają za nich kciuki, jako że opis wydarzeń na trałowcu naprawdę działa na wyobraźnię. Najbardziej interesującym wątkiem okazały się zachowania człowieka w sytuacji zagrożenia życia. I tak jednych paraliżuje i przyprawia niemal o obłęd strach, u innych z kolei instynkt przetrwania okazuje się silniejszy niż chęć śmierci. Niby nic odkrywczego, ale ile w końcu wiemy o pracy rybaków na małych statkach czy kutrach?
Książka islandzkiego autora nadaje się idealnie na jedno dłuższe posiedzenie, w czym pomaga prosty język oraz forma luźnych wspomnień. A ponieważ sporo tu żargonu marynarskiego (co akurat bardzo lubię), przydałyby się przypisy dla szybkiego sprawdzenia, czym dokładnie jest np. forkasztel, który w fabule odgrywa istotną rolę.
____________________________________________________
Einar Kárason, Sztormowe ptaki, przeł. Jacek Godek
Wydawnictwo Uniwersytetu Jagiellońskiego, Kraków 2019
Z podobnych klimatów czytałem "Ludzie i żywioły" Olava Duuna. W książce Norwega też jest wątek walki z morskim żywiołem, tyle, że chodzi o powódź.
OdpowiedzUsuńI to ze starej dobrej serii PIW-u. Nie mówię, że przeczytam, bo wody mam na jakiś czas dość.;) Ale dziękuję za przypomnienie.
UsuńNie przepadam za powieściami marynistycznymi. Również często mnie nudzą. Ale tytuł tej sobie zapiszę. Ostatnio stwierdziłam, że nie czytałam jeszcze nigdy niczego z literatury islandzkiej i chciałabym to zmienić.
OdpowiedzUsuńMnie nie nudzą, jeśli są dobrze napisane.;) Po prostu woda mnie na wstępie zniechęca. Ale nie powiem, zdarzyło mi się czytać nawet jakieś powieści o Wikingach.
UsuńSama też sprawdziłam swoją znajomość lit. islandzkiej i wyszły mi 3 przeczytane książki.;(
Świetna okładka! :)
OdpowiedzUsuńJedna z lepszych w tej serii.;)
UsuńPonoć z islandzkich klimatów morskich bardzo dobre jest Niebo i piekło Stefanssona, ale cena na allegro jest kosmiczna i nie mogę tego sprawdzić.
OdpowiedzUsuńTeż słyszałam, że dobre. Jest egzemplarz w b. dobrej cenie, może jeszcze się załapiesz.;) I wydaje mi się, że w dedalusie zalegała jeszcze nie tak dawno.
UsuńW Dedalusie on line już nie ma, ale ten z allegro przechwyciłem. Od razu z jego drugą powieścią, zobaczymy. Dzięki za info.
UsuńNie ma za co, cieszę się, że się udało.😊 Dedalus online nie wszystko niestety pokazuje, znam ten ból.
Usuń:) Teraz tylko oczekiwanie na rzadkie wizyty listonosza i pewnie parę lat czekania na przeczytanie :P
UsuńBędziesz posiadaczem białego kruka.😊
UsuńPotwierdzam. Widziałem w krakowskim Dedalusie jeszcze parę tygodni temu ;)
UsuńKraków mi nie po drodze :)
UsuńTeraz niestety żadna księgarnia nie bardzo po drodze.😐
UsuńW normalnych warunkach też nie, uroki Mordoru :(
UsuńDla mnie to też wyprawa,ale przyjemna.
UsuńJa ostatnio wpadłem do dedalusa na 20 minut, stres i nic więcej :P
UsuńStres z powodu zbyt dużego wyboru?😉
UsuńRaczej frustracja, że za mało czasu, żeby sobie porządnie pogrzebać w ofercie.
UsuńPrzyjdą jeszcze czasy, kiedy sobie porządnie poszperamy.;)
UsuńOby :) Na razie sobie szperam we własnych zasobach, tylko jakoś czasu na czytanie nie mam.
UsuńJa niby mam czas, ale ile można czytać.;)
UsuńA, weź. Praca służbowa, zlecenia, dom ogarnąć, lekcje dzieci. Poczytałbym sobie :) Nawet koty się marudne zrobiły.
UsuńCieszmy się, że praca jeszcze jest.
UsuńZ tego się akurat cieszę, ucieszę się jeszcze bardziej, jak nieco ogarnę zaległości.
UsuńWszystko spowalnia, więc kto wie, może akurat na zaległości łatwiej będzie znaleźć czas.
UsuńTrochę na to liczę, bo teoretycznie terminy napięte, a czasu paradoksalnie coraz mniej na pracę.
UsuńMowa o branży wydawniczej?
UsuńTak. Targów w Warszawie nie będzie, to pewnie i z premierami nie ma co lecieć, ale niektótzy wciąż nie przysłali aktualnych terminów.
UsuńTrudno chyba będzie teraz promować książki, mimo że niby reklama głównie w internecie się odbywa.
UsuńNo trudno, księgarnie pozamykane, autorzy też, na samych ebookach wydawcy niedaleko zajadą.
UsuńOj, niedaleko.
UsuńO tak, opis wydarzeń działa na wyobraźnię. Z pobocznych wątków zainteresował mnie ten o książkach. Okazuje się, że rybacy ze statku całkiem dużo czytali. Jeden z członków załogi, telegrafista, prowadził malutką filię biblioteczną, trzymał w skrzyniach ponad osiemdziesiąt książek, które co jakiś czas wymieniał na inne w bibliotece w Reykjaviku. :)
OdpowiedzUsuńRzeczywiście wątek pokładowej biblioteczki był ciekawy. W sumie nie ma się czemu dziwić, że była taka "instytucja", bo co można było robić w czasie wolnym? Możliwości b. ograniczone, na dodatek rybacy byli odizolowani od świata, otoczeni wodą. Okropne, jeśli się zastanowić. książki mogły być do pewnego stopnia odskocznią.
Usuń