Zbrodnią jest nie tyle robić, ile być. A zwłaszcza wyglądać na. [s. 129]
Książka o stawaniu się, o szukaniu własnej drogi, a właściwie nowego otoczenia. Narrator miał bowiem pecha dorastać w miasteczku, w którym liczy się bycie twardzielem i umiejętność wychowania synów na twardzieli. Wśród sąsiadów Eddy uchodzi w najlepszym wypadku za „specyficznego” , w najgorszym za „pedała”, głównie dlatego, że jest chudy, ma wysoki tembr głosu, dużo gestykuluje i kołysze biodrami. Co więcej, nie lubi piłki nożnej i ma dość „dziewczyńskie” zainteresowania.
Na pikardyjskiej prowincji taki wygląd i zachowanie pociągają za sobą konsekwencje. O ile dorośli traktują chłopca z sympatią, to w szkole narażony jest na przemoc. I tu następuje coś, co zastanawia, ponieważ między chłopcem a jego dwoma oprawcami wytwarza się osobliwa więź: zamiast robić uniki lub kontratakować, wraca po kolejne razy i żałuje, gdy szybko o nim zapominają. Najwyraźniej lubi igrać z ogniem, jak podczas zabawy z kuzynami w film porno, kiedy ryzykuje odkrycie procederu przez rodziców. Trudno zrozumieć te niekonsekwencje w postępowaniu głównego bohatera, podobnie jak trudno oprzeć się wrażeniu, że Eddy mija się niekiedy z prawdą i koloryzuje fakty dla uzyskania lepszego efektu.
Tak czy owak, najciekawsze w książce Louisa było dla mnie tło wydarzeń, a więc rodzina oraz miasteczko, w którym żyje się z zasiłku i robi zakupy na kredyt, i za pewnik przyjmuje się, że dzieci robotników mogą zostać wyłącznie robotnikami. Fascynujący obraz w każdym szczególe: od spotkań towarzyskich na przystanku autobusowym lub przed telewizorem po brak higieny oraz dietę składającą się głównie z frytek. Wreszcie inne realia niż pocztówkowy Paryż, a przede wszystkim opis żmudnego procesu wyzwalania się.
____________________________________________________
Édouard Louis Koniec z Eddym, przeł. Joanna Polachowska
Wyd. Pauza, Warszawa 2019
Koloryzuje, no właśnie. Kiedyś trafnie zauważyłaś, że wątek z Sabiną nie do końca przekonuje, bo czy osiemnastolatka chciałaby zadawać się z młodszym o kilka lat dzieciuchem, i to w dodatku nieatrakcyjnym, uważanym za niemęskiego? W sumie ta powieść niezbyt mi się podobała, większe wrażenie zrobiła na mnie część pierwsza, opowiadająca o tym, jak autor został zgwałcony.
OdpowiedzUsuńPo drugim czytaniu uznałam, że to jest przyzwoicie napisana książka, tylko niepotrzebnie mówi się o niej jako opisie o arcytrudnym życiu narratora. Mam wrażenie, że on sam wcale tak nie uważał, zdawał sobie sprawę z ograniczeń małego miasteczka. A że w jego narracji brak czasem konsekwencji- cóż, ostatecznie przymykam na to oko. I naturalnie powoli przygotowuję się na spotkanie z "Końcem przemocy".;)
UsuńA to jeszcze nie czytałaś pierwszej części? :) Niedługo ma wyjść trzecia.
UsuńTylko zaczęłam. Widziałam za to inscenizację w reż. E. Marciniak. Całkiem całkiem.;)
UsuńTo czytać czy nie czytać, drogie Panie? Bo Édouardzie Louisie i jego książkach trochę się już naczytałem, ale wciąż waham się czy po niego sięgnąć :)
UsuńCzytać, absolutnie!:)
UsuńTak z ciekawości: jaki był główny powód dwukrotnego czytania?
OdpowiedzUsuńZa dużo czasu upłynęło od pierwszej lektury do pisania notki na bloga.;( Poza tym chciałam się przekonać, czy wciąż będę taka sceptyczna jak podczas pierwszej lektury (byłam;)).
Usuń