Trudno pisać o tej książce, najlepiej byłoby ją sfilmować. Autor potrafi precyzyjnie, ruch po ruchu, opisać przygotowywanie śniadania, potrafi też prostymi środkami zbudować atmosferę niepokojącej tajemniczości. Granica między jawą a snem jest płynna, podobnie zbudowana jest też narracja - DeLillo dryfuje z jednej rzeczywistości w drugą, niezależnie od logiki czasu [str. 86]. Dlatego też wolę okładkę wydania amerykańskiego, znacznie lepiej oddaje ducha tej mini-powieści:
O czym właściwie jest "Performerka"? Najprościej mówiąc: o młodej kobiecie, która próbuje pogodzić się z samobójczą śmiercią sporo starszego męża. Wycofanie z życia, tęsknota przeradzająca się w obsesję, próby przełożenia doświadczeń na język sztuki - taką formę przybiera żałoba u Lauren. Wyobraźnia płata figle, a jednocześnie pozwala stworzyć niebywały spektakl.
Książka dziwna, niełatwa w odbiorze. Najbardziej podoba mi się sposób, w jaki autor pisze o czasie, jak umiejętnie wydziela z niego poszczególne cząsteczki. Bo, jak pisze: Przecież człowiek składa się z czasu. Czas jest siłą, która nadaje mu tożsamość. Zamknij oczy i poczuj to. Właśnie czas określa twoją egzystencję [str.86].
Don DeLillo "Performerka" przeł. Michał Kłobukowski, Wyd. Noir sur Blanc, Kraków, 2009