środa, 18 listopada 2015

Kalendarze

Od kilku lat słyszę, że kalendarze ścienne odeszły do lamusa, tymczasem w księgarniach jak zwykle o tej porze roku wybór jest całkiem spory. Tematyka rozległa, niestety w Polsce jeszcze nigdy nie trafiłam na kalendarze literackie. Tymczasem Anglosasi nie próżnują i przygotowali ofertę dla moli książkowych w różnym wieku i o różnych upodobaniach (próbka poniżej). Mnie pozostaje oglądać i marzyć, że może i u nas pojawią się kiedyś choćby małe kalendarzyki nawiązujące w jakiś sposób do literatury.







32 komentarze:

  1. Ten z Muminkami, absolutny przebój :) A po roku można obrazki oprawić w ramki

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja bym chętnie powiesiła i Rumiego, i pulpę.;)
      Zdarzało mi się oprawiać niektóre kartki z kalendarzy.;)

      Usuń
    2. Jak miałem ładne kalendarze, to nie miałem gdzie wieszać, a teraz mam gdzie, tylko kalendarza z Muminkami brak :D

      Usuń
    3. W Polsce można je dostać, ale ceny dość wysokie (widziałam przed chwilą w sieci za 70 zł).

      Usuń
    4. ZwL Kup tańszego i rodzimego Pana Kuleczkę :D

      Usuń
    5. Ten komentarz został usunięty przez autora.

      Usuń
    6. Sorry, ale to jednak zupełnie nie to samo :P

      Usuń
  2. U nas chyba żaden pisarz ani bohater książkowy nie dorobił się takiej popularności by można ją było przekuć na merkantylny sukces także w dziedzinie poza literackiej. Nawet Bolek i Lolek i Koziołek Matołek już chyba trafili do lamusa, niestety.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bolek i Lolek wiecznie żywi, moje dzieci wciąż oglądają :P Ale żeby od razu na kalendarz, to nie.

      Usuń
    2. U mnie słabiutko, u żadnego z dzieci, żaden polski klasyk się nie przyjął. To skoro BiL szału nie wzbudza, to co dopiero pomyśleć o kalendarzach np. Oleńką i Kmicicem, Izabelą i Wokulskim albo Justyną i Janem.

      Usuń
    3. Gdyby to były fotosy z filmów/seriali, pewnie znaleźliby się chętni na "Lalkę". A przecież można taki atrakcyjny kalendarz z ilustracjami do Prusa zrobić.
      I tu się dziwię, że nie wykorzystano ilustracji Andriollego do "Pana Tadeusza" - kalendarz byłby jak się patrzy.

      Usuń
    4. Optymistka! Myślisz, że naród pała aż taką sympatią do epopei narodowej? :-) Jakaś niszowa grupa pewnie by się znalazła ale przecież to nie kalendarz Pirelli :-) więc nakłady takich kalendarzy chyba są masowe.

      Usuń
    5. Jak to, w kraju patriotów nie znaleźliby się chętni na taki kalendarz?;)

      Usuń
    6. Na kalendarz Pirelli na pewno :-) na ten z "Panem Tadeuszem" to nie wiem - już przecież Norwid zdekodował Pana Tadeusza - "Zapewne, że ukochany Ojczysty Poemat Narodowy Pan Tadeusz to jest poemat narodowy, w którym jedyna figura serio jest ŻYD... Zresztą: awanturniki, safanduły, facecjoniści, gawędziarze i kobiet narodowych dwie: jedna - Telimena: metresa-moskiewska, druga - Zosia: pensjonarka. Zapewne, że poemat ów arcynarodowy, w którym jedzą, piją, grzyby zbierają i czekają, aż Francuzi przyjdą zrobić im Ojczyznę... zapewne, że to jest arcydzieło: a mianowicie tła przez sztukę i wyższe pejzaże od najczarowniejszych płócien Ruisdaela!" :-)

      Usuń
    7. Panie kochany, klasyków dzisiaj nikt nie chce czytać, więc tej analizy dzieł pióra CKN tym bardziej pewnie patrioci nie czytali.;(

      Usuń
  3. Możliwe, że z wiekiem dziecinnieję, ale kalendarz z Muminkami najbardziej mi się spodobał.
    Kalendarze ścienne odchodzą do lamusa być może dlatego, że widok banalnych kwiatków i pejzaży "z domkiem" po prostu nudzi i uznajemy, że w ich miejscu lepiej prezentować się będzie plazma ;-)
    Ale te angielskie cudeńka - to zupełnie inna sprawa! Prześliczne. Trzeba będzie poprosić Mikołaja.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To chyba nie jest kwestia zdziecinnienia, prędzej sentymentu.;) Pierwsza strona wywołuje bardzo przyjemne wrażenie.
      U mnie w domu kalendarz musi być, pewnie przyzwyczajenie robi swoje. I co roku ma problem, które cudo wybrać, bo można znaleźć u nas świetne rzeczy.

      Usuń
  4. Ten z Muminkami jest boski. A ja co roku kupuje kalendarz z Panem Kuleczką. I jeszcze mam to szczęście, że moi przyjaciele mają drukarnię i co roku mi przysyłają oryginalny kalendarz z reprodukcjami obrazów i z cytatami z książek, taki w sam raz dla mola książkowego.
    A swoją drogą, jak mi się wyświetliło,ze umieściłaś nowy post zatytułowany"Kalendarze" to pomyślałam,że przeczytałaś książkę Małgorzaty Gutowskiej-Adamczyk "Kalendarze" :))) A ja ją właśnie skończyłam. Ale to raczej nie Twój typ :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Fajnie jest mieć takich znajomych.;) Rozumiem, że to jest kalendarz na indywidualne zamówienie, nie do szerokiej sprzedaży?
      O tak, MG-A to raczej nie moje klimaty.;)

      Usuń
    2. tak, kalendarz jest tylko dla wybranych :)

      Usuń
  5. U mnie na szafie cały czas wisi mocno już nieaktualny kalendarz z wybraną twórczością Gustava Klimta. Z uwagi na piękno poszczególnych reprodukcji w ogóle nie przeszkadza mi fakt, że jest to kalendarz na rok 2014 :) Może pomyślę o aktualizacji na rok 2016 - motyw literacki to także ciekawy pomysł :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mój ulubiony to kalendarz z reprodukcjami Vermeera. Zastanawiałam się nawet kiedyś, czy nie wykorzystać go ponownie w roku o identycznym układzie dni.;)
      Klimt chyba dość często pojawia się w kalendarzach?

      Usuń
    2. Klimt jest chyba ogólnie dość chętnie wykorzystywany we wszelkiego rodzaju "sztuce użytkowej". Pamiętam, że kiedy pracowałem w Empiku, mieliśmy całą kolekcję z "Malowanym pocałunkiem" Klimta, który prezentowany był na okładkach zeszytów, notesów, kubeczkach, etc.

      Usuń
    3. "Pocałunek" chyba został już wykorzystany we wszystkich typach gadżetów, to jeden z najbardziej popularnych motywów.;)

      Usuń
  6. oj tak, z kalendarzy literackich w Anglii każdy znajdzie coś dla siebie!
    w Niemczech też mają świetne, współlokatorka sprzed lata miała rewelacyjne kalendarz ze zdjęciami pisarek, pamiętam że bardzo jej go zazdrościłam!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wyobraziłam sobie właśnie kalendarz w duchu Edith Wharton albo Virginii Woolf - to byłoby coś.;)
      Masz rację, Niemcy też mają piękne kalendarze. Przez kilka lat kupowałam te z impresjonistami.

      Usuń
  7. Wszyscy się zachwycają Muminkami, to ja pochwalę ten z Jane Austen :-). Prawdę mówiąc, chętnie bym powiesiła u siebie oba ;-). Czasami myślę, że może dobrze, że nie ma u nas prawie wcale książkowych gadżetów, bo wydawałabym na nie masę pieniędzy...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kalendarz z Jane Austen podoba mi się, bo dotyczy ważnej rocznicy literackiej i skupia się na jednej powieści. U nas nawet rok XY zazwyczaj obchodzony jest cicho i skromnie, tymczasem Brytyjczycy dbają o swoje dziedzictwo narodowe i nagłaśniają pewne wydarzenia. Zazdroszczę, ale masz też całkowitą racje co do ewentualnych wydatków na takie gadżety.;(

      Usuń
  8. Myślę, że jedyna wersja kalendarzy "literackich" która mogłaby się jako tako u nas sprzedać to rodzima wersja Pulp Fiction. Na drugim (i zdaje się grubszym) krańcu potrzeb rynkowych byłyby pewnie sceny biblijne ;)

    OdpowiedzUsuń