Jakaś nadzieja, jakaś wiara, ze może być lepiej, coś takiego. (s. 196)
Gdyby nie Geniusz z męskim narratorem, opowiadania zamieszczone w Klubie snów chętnie potraktowałabym jako epizody z życia jednej osoby. Owszem, bohaterki mają różne imiona, ich sytuacja rodzinna jest różna, jednak tak wiele je łączy, że ostatecznie Kornelcia, Żanetka, Mała, Daria i inne zlewają się w jedną postać. To nie zarzut, mnie się podobało, celowo dawkowałam sobie lekturę.
Cóż, ujęły mnie te wycofane, małomówne dziewczynki i pannice, którym w dorosłości łatwiej o porażki niż sukcesy, które najwyraźniej mają trudności z wyrażaniem emocji i w konsekwencji często tracą szanse na przeżycie czegoś pozytywnego. Nie są przegrane, jeszcze nie, choć chciałoby się, żeby wykazały więcej pewności siebie, zawalczyły o siebie, albo po prostu tupnęły nogą. Do decyzji dochodzą powoli i po cichu, nie angażując otoczenia w swoje problemy. Czy będzie to kilkuletnia Żanetka „zdradzająca” lubianą babcię, Ola pomieszkująca latem u ciotki w Londynie, czy dorosła już Kornelia, pilnowana w dzieciństwie przez gosposię, siłę znajdą w sobie, nie w bliskich.
Podsumowując: książka Katarzyny Michalczak jak najbardziej zasługuje na uwagę. Poszczególne teksty są dobre, niektóre (m.in. Ciociu, Drugi masaż) wręcz bardzo dobre. Polecam.
____________________________________________________________
Katarzyna Michalczak, Klub snów, Wyd. Cyranka, Warszawa 2019
W pierwszej chwili oczy przecierałam ze zdumienia myśląc iż piszesz o Katarzynie M, która w przeciągu 11 lat wydała 51 książek. No cuda jakieś. Ale zajrzałam do wiki i widzę że to tylko zbieżność nazwisk. Dość niefortunna dla pisarki.
OdpowiedzUsuńZgadza się.;) Ale okładka (przynajmniej moim zdaniem;) sugeruje, że mamy do czynienia z czymś w zupełnie innym stylu niż książki Katarzyny Michalak. Zresztą Cyranka nie wydaje rzeczy popularnych, choć może szkoda, bo poziom trzymają dobry. Coraz bardziej ich lubię.
UsuńTak, okładka mówi wiele, nie jest to okropna cukierkowa, kiczowata krzycząca z półki. A wydawnictwa nie znałam. No cóż nie jestem aż tak obeznana z wydawnictwami, ale zapamiętam, że Cyrankę warto czytać. Właśnie weszłam na stronę Katarzyny Michalak, gdzie wielbicielki zachwalają owe okładki, jako śliczne, cudowne, tajemnicze, romantyczne, cudownie inspirujące. No cóż de gustibus ... Ale dość o tym, bo zamiast jednej pani Kasi rozpiszemy się o drugiej pani Kasi, a tego byśmy nie chciały :)
UsuńPrzejrzałam wspomniane okładki - są zbyt słodkie jak dla mnie. Ale każdemu według potrzeb - mnie wystarczyłby tytuł i nazwisko autorki lub autora na okładce, byle z dobrym pomysłem.;) A Cyranka okładki ma niezłe, nawet te ze zdjęciami, a zawartość jeszcze lepsza.;) Gorąco polecam.
UsuńKatarzyna Michalczak i Katarzyna Michalak to dwie różne osoby.
OdpowiedzUsuńŚwięte słowa.;)
UsuńO, dobrze wiedzieć. Szukam sobie wydawnictw, z których nic jeszcze nie czytałem, a Cyranka właśnie do nich należy :)
OdpowiedzUsuńZachęcam, bo dużo dobrej literatury wydają.;)
Usuń