Papryczka nie zaskakuje, przynosi bowiem dobrze znane składniki pisarskiego inwentarza Alaina Mabanckou: afrykański koloryt, odrobinę szaleństwa oraz ironię. Tym razem bohaterem i narratorem jest chłopiec o najdłuższym długim imieniu na świecie czyli Chwalmy Pana, czarny Mojżesz urodził się na ziemi przodków. Dla przyjaciół po prostu Papryczka, dla czytelników domorosły filozof poznany w Jutro skończę dwadzieścia lat.
Jak zwykle u Mabanckou będzie barwnie, lekko awanturniczo, a nawet dramatycznie, jako że za scenę wydarzeń ponownie posłużyło Kongo-Brazaville lat 60. i 70. ubiegłego stulecia. Będzie sierociniec, w którym o dusze wychowanków zażarcie walczą księża i komuniści, będzie młodociany gang żyjący z haraczy, będzie i dom uciech Mamy Fiat 500, którą główny bohater obdarzy synowskim uczuciem. A poza tym przemoc i absurd, nieodłączne cechy kongijskiej ulicy i władzy. W takim otoczeniu przyjdzie dorastać Papryczce, młodzieńcowi dobrodusznemu i odklejonemu od rzeczywistości, co paradoksalnie pomoże mu kilka razy wyjść cało z opresji.
Opowieść głównego bohatera wywołuje często uśmiech, choć wiemy, że „słuchamy” osoby wykluczonej i ciężko doświadczonej przez los. Autor nie po raz pierwszy tematy trudne maskuje humorem, nie po raz pierwszy też do ich przekazania wybiera lekko zwariowanego narratora. I jakkolwiek książka jest niezła, w zestawieniu z wcześniejszymi dokonaniami Mabanckou wydaje się niestety wtórna. Zdecydowanie przydałaby się odmiana.
__________________________________________________________________
Alain Mabanckou, Papryczka, przeł. Jacek Giszczak, Karakter, Kraków 2016
O twórczości Alaine Mabanckou słyszałem już całkiem sporo dobrego, ale nie miałem jeszcze okazji, by zetknąć się z nią osobiście. "Papryczka" jawi się jako ciekawa pozycja - lubię takie gorzko-ironiczne opowieści. A zarzut o wtórność można także przekuć w swoisty pozytyw - czytelnik otrzymuje od autora to, czego się spodziewa, bez żadnych przykrych niespodzianek :)
OdpowiedzUsuńP.S. Czytałem niedawno "Czarodziejską górę" i wszędzie widzę teraz odwołania do tego dzieła. W przypadku Twojej recenzji w oczy rzucił mi się motyw walki o dusze wychowanków sierocińca - od razu do głowy przyszedł mi Hans Castorp i jego nauczyciele: Settembrini i pan Naphta.
Byłam przekonana, że czytałeś już Mabanckou. Myślę, że przypadnie Ci do gustu. Zgadza się, powtórka z rozrywki może być przyjemna, wspominaliśmy o tym przy okazji wpisu nt. powieści Modiano.
UsuńEch, te wywody Naphty i Settembriniego! U Mabanckou walka o dusze wychowanków jest podana z humorem, tym bardziej zachęcam więc do lektury.;)
Taa, sam się sobie dziwię, że jeszcze nie poznałem tego autora. Naczytałem się o nim sporo dobrych rzeczy. W ogóle to wstyd się przyznać, ale nie miałem jeszcze w rękach żadnej pozycji proponowanej przez wydawnictwo Karakter, które przecież publikuje także "japońszczyznę" (Kawakami, Tawada ostatnio też Tanizaki). W przyszłym tygodniu wybieram się na Targi Książki - może wtedy uda mi się nabyć któreś z dzieł Mabanckou. Będę się rozglądać tym usilnej, że lekturę polecasz - do Twoich opinii i rekomendacji mam wyjątkowo mocne zaufanie :)
UsuńCoraz bardziej się dziwię.;) Proza Karakteru powinna Ci się spodobać, nie wydają rzeczy słabych, a tematyka poniekąd w twoim kręgu zainteresowań, takie mam wrażenie.;)
UsuńDziękuję za miłe słowa. Mogę Ci się tylko odwdzięczyć podobnym stwierdzeniem.;)
Maskowanie humorem często bywa jedyną ucieczką od tego co nas przerasta. Kolejny autor z twojej listy którego nie poznałam, ale nie tracę nadziei, że kiedyś trafię ponownie u ciebie na znaną mi pozycję.
OdpowiedzUsuńTo prawda, czasem nie pozostaje nic innego, jak obśmiać przykrą rzeczywistość. W przypadku czytającego efekt bywa piorunujący.
UsuńMabanckou wart jest lektury, zawsze to świeży łyk kapkę egzotycznej literatury na dobrym poziomie.
Wtórny? A co mi tam, skoro lubię.
OdpowiedzUsuńPS. Właśnie podrzuciłaś mi kolejny przykład do toczącej się u mnie rozmowy na temat "najbardziej lubimy to, co znamy". Niby psioczę na kalki, a przecież "Papryczki" poszukam :)
Znam ten ból.;)
UsuńPowtarzalność czasem mi przeszkadza, czasem jest na rękę, wszystko zależy od nastroju. Mistrzem w tej dziedzinie był dla mnie Remarque, teraz Modiano.
Czytelnik zmiennym jest jak teściowej natura, że tak strawestuję Teścia swego :P
UsuńU mnie się cytuje Jerzego Turka z którejś komedii: Za kobitą nie trafisz!:)
Usuń"Kogel-mogel" o ile mnie pamięć nie myli :D
UsuńChyba tak.;)
Usuń