Czempionki początkowo wprawiają w konsternację – historie, jakich w literaturze było tysiące (zaręczyny, seksizm w miejscu pracy, przemoc w rodzinie), rozpoczynają się 14 lutego, imiona dziewięciu bohaterek brzmią nieco pretensjonalnie, z kolei dialogi przypominają sztuczne rozmowy z tasiemcowych seriali. Po kilku rozdziałach zamysł autorki na szczęście się klaruje.
Książka młodej niemieckiej pisarki jest niebanalna, o problemach dobrze znanych i wielokrotnie poruszanych opowiada w sposób wyszukany. Widzę tu doskonały materiał na adaptację teatralną bądź słuchowisko. Polecam, bo to inteligentna rzecz – jeśli podejmiemy literacką grę, otrzymamy znacznie więcej niż kolejne epizody z życia pań z Bawarii.
________________________________________________________
Nie wiedziałam, że ukazała się u nas taka książka. Ciekawa jestem, jak autorka przedstawiła mężczyzn. Czy są tu pozytywne postacie męskie? :)
OdpowiedzUsuńNie ma.;) Co najwyżej są postacie neutralne. Co ciekawe, panowie nie mają nawet imion, są oznaczani inicjałem imienia. Nie chciałam się na ten temat rozpisywać, bo wtedy już napisałabym wszystko.;) Lepiej osobiście odkrywać ten dziwny świat, a warto, zaręczam.
UsuńOstatnio raczyłem się Donem DeLillo ("Biały szum"), gdzie w tekst główny także wpleciono reklamowe slogany. Tam co prawda bardziej służyło to zaakcentowaniu wszechobecnego konsumpcjonizmu, ale efekt był równie mocny ;) A przybliżona przez Ciebie powieść zapowiada się interesująco.
OdpowiedzUsuń"Biały szum" wciąż przede mną, może niebawem zajrzę do niego.;) A "Czempionki" polecam, bo to inteligentna książka.
Usuń