Za pierwszym podejściem powieść Marthy Grimes znudziła mnie jako rzecz nijaka. Trzeba chyba było dopiero grudnia, by ten kryminał osadzony w okresie bożonarodzeniowym zasłużył na należną mu uwagę.;) Bo trzeba zaznaczyć, że bardziej interesujące od znalezienia mordercy wydają się barwne, częstokroć irytujące postacie, opisy angielskiego miasteczka, w którym centrum spotkań i wymiany informacji wszelakich stanowi tytułowy pub „Pod Huncwotem”, i last but not least sensownie dawkowany sarkazm.
Choć w książce daje się zauważyć kilka aluzji do twórczości Agathy Christie, autorka wybrała zupełnie inną strategię na rozwinięcie akcji. Podobnie jak u królowej kryminału, bohaterów występuje tu sporo, wywodzą się z bardzo różnych środowisk, plotkują bodaj wszyscy, z pastorem włącznie, tymczasem podejrzanych brak, ponieważ ślady zbrodni są skąpe, a ich motywy nieodgadnione. Stąd raczej powolne tempo rozwiązywania zagadki, które z kolei pozwala na rozwinięcie wątków pobocznych. Na szczęście nie są one jedynie zbędnym wypełniaczem, przeciwnie, zgrabnie komponują się z główną fabułą.
Nie znam wielu kryminałów, świątecznych tym bardziej, niemniej Pod Huncwotem będę polecać jako ten idealny na Gwiazdkę. Podobał mi się na tyle, że chętnie sprawdzę, co stanie się z inspektorem Jurym ze Scotland Yardu, radzącym sobie równie dobrze z przestępcami, co z pyszałkowatymi przełożonymi.
________________________________________________
Martha Grimes, Pod Huncwotem, tłum. Agnieszka Andrzejewska, WAB, Warszawa 2008
Ten cykl Grimes bardzo ładnie mi wszedł kiedyś. Na dodatek ta angielska prowincja bardzo udatna, a autorka przecież amerykańska.
OdpowiedzUsuńSkoro chwalisz, to może wcześniej niż później będę kontynuować cykl.:) Też mnie zaskoczył fakt, że autorka nie jest Angielką. Musi mieć nieźle oko i wiele sympatii do Brytyjczyków.
UsuńPrzyjemnie się czyta, kryminalnie nie jest najgorzej. Zastanawiam się, czy autorka mieszkała czas jakiś w angielskim miasteczku, czy ma doskonałą wyobraźnię podpartą lekturami :)
UsuńW życiorysie nic nie ma o pobycie w Wielkiej Brytanii, może faktycznie wystarczy znajomość realiów.:)
UsuńNie wiem, czy tego się można nauczyć z książek.
UsuńJeśli ktoś jest zdolny, ma polot, to może tak.;) Grimes jest też scenarzystką, zapewne z niejednego pieca chleb jadła - może po prostu celuje w domniemane gusta czytelników.
UsuńTeż mi przyszło do głowy, że pisze to, co sobie czytelnicy wyobrażają o angielskim miasteczku :)
UsuńOtóż to.
UsuńPamiętajmy, że Prus nie musiał do Egiptu jeździć, żeby Faraona napisać i żeby ludzie się nim zaczytywali.;)))
Magia literatury, jak nic. Ciekawe jednak, co o realiach u Grimes myślą rdzenni Anglicy.
UsuńMogą uznać, że autorka wykorzystała zbyt wiele stereotypów.;)
UsuńZapewne :)
UsuńWłaśnie miałem pisać, że ZwL chwalił za tło, ale tu już widzę wszystko obgadane :) To nie jest ta seria z dziewczynką?
UsuńNie, z dziewczynką to są Hotele, tu jest inspektor Jury.
Usuń@ Piotr
UsuńObie serie czytałeś? Jeśli tak, to która lepsza?
Zważywszy, że przy Hotelach wymiękłem chyba w połowie drugiej części, to chyba wiadomo, co ciekawsze. Niestety ta seria amerykańska nie składa się z zamkniętych historii, tylko jest czymś w rodzaju wielotomowej powieści. Mało porywającej.
UsuńDzięki za ostrzeżenie. Wczoraj zajrzałam do kolejnego temu z Jurym i widzę, że Melrose Plant również w nim powraca. Świetnie, bo typek jest interesujący.;)
UsuńBędzie pani zadowolona :)
UsuńTeraz nie mam już innego wyjścia.;)
UsuńZ reguły mam problem, by z daną lekturą, dziejącą się w konkretnej części roku, wcelować w odpowiedni okres (o zimowych sceneriach zdarza mi się czytać latem), ale ten kryminał postaram się przeczytać w którymś z najbliższych grudniów. Grono interesujących bohaterów oraz tło w postaci angielskiej prowincji wielce kuszą.
OdpowiedzUsuńMoże to nie ma wpływu, może liczy się w ogóle odpowiedni moment? Tak mi się spodobał ten klimat, że przeczytałam już kolejne dwa tomy.;) Równie dobre.;)
Usuń