wtorek, 15 listopada 2016

Historia pewnej znajomości

Oona i Salinger to trzy w jednym: fantazja na temat związku Oony O’Neill, nastoletniej córki noblisty Eugene’a O’Neilla, z początkującym pisarzem J.D. Salingerem, autopromocja Beigbedera oraz opis działań armii amerykańskiej w Europie Zachodniej podczas II wojny światowej. Nieoczekiwanie najciekawszym wątkiem stał się dla mnie ten ostatni – lądowanie aliantów w Normandii, walki w lesie Hurtgen oraz wyzwalanie obozu koncentracyjnego zostały opisane tak sugestywnie, że jeszcze kilka podobnych rozdziałów i uznałabym Oonę i Salingera za znakomitą powieść antywojenną.


Zamiar Beigbedera był raczej inny, tematem przewodnim uczynił mimo wszystko miłość – Jerome’a i Oony, a po trosze także własną (sic!). Nie po raz pierwszy autor oddaje do rąk czytelnika książkę przewrotną oraz, co trzeba przyznać, inteligentną i na swój sposób dowcipną. Prawda jest bowiem taka, że w 1941 r. Salinger zadurzył się bez wzajemności w pannie O’Neill, z czego oprócz obustronnej szamotaniny najwyraźniej nic więcej nie wynikło. Po kilku miesiącach bywania w nocnych klubach, restauracjach i domach handlowych para rozstała się – on wkrótce zaciągnął się do wojska i walczył w Europie, ona poznała Charliego Chaplina, którego poślubiła po uzyskaniu pełnoletności.

Beigbeder wykorzystał garść faktów, obudował zmyśleniami i stworzył coś, co sprawia wrażenie pierwszorzędnego paradokumentu: są dialogi, listy, wyliczenia, cytaty, relacje osób trzecich i aż chce się wierzyć w tę historię „niemiłości” sprokurowaną przez francuskiego pisarza. I tu trzeba podkreślić, że o ile FB nieznośnie często wspomina o sobie, pod koniec także o nowej, młodszej o 20 lat żonie, to pisze świetnie - fragmenty o miłosnych podchodach bywają niezmiernie liryczne, z kolei te o wojnie dość brutalne. Autorowi nie można odmówić błyskotliwości i szerokiego spojrzenia, nawet jeśli czasami wysuwa karkołomne tezy. Czyta się go z przyjemnością i już.

P.S. Nie rozumiem, dlaczego tłumaczka uporczywie pisze o nowelach Salingera – łatwo sprawdzić, że tworzył opowiadania.

______________________________________________________________________________
Frédéric Beigbeder Oona i Salinger przeł. Anna Michalska, Noir sur Blanc, Warszawa 2016

8 komentarzy:

  1. Ha, nie jestem fanem przedmiotów i rzeczy typu "3 w 1", ale ta książka sprawia wrażenie jak najbardziej godnej uwagi. A takie literackie paradokumenty, jeśli weźmie się za nie odpowiednio zdolny autor, to bardzo często szalenie ciekawe pozycje - niedawno obcowałem z "Iksami" György Spiró (powieść poświęcona w dużej mierze W. Bogusławskiemu) i lektura ta okazała się wspaniałą przygodą i wędrówką po Kongresówce oraz świecie teatru.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. "3 w 1" to b. fajna rzecz w literaturze, dodatkowe zabawy zawsze w cenie.;)
      "Iksów" znam w wersji scenicznej czyli sztuce "Szalbierz", świetnej. Powieść zaczęłam kiedyś czytać i zapowiada się jeszcze ciekawiej, właściwie zawsze chyba będzie aktualna.

      Usuń
  2. I ja też przeczytałabym książkę z przyjemnością...jestem przekonana. Oona w młodości bardzo mnie frapowała swym zamążpójściem za Chaplina i urodzeniem mu tak sporej gromadki dzieci.
    Z tego co napisałaś książka daje również opis działań z czasów II wojny światowej więc ma dodatkowe walory.
    Ciekawa jestem czy biblioteka będzie ją mieć.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oona chyba potrzebowała ojca zastępczego, ale wiele wskazuje na to, że z Chaplinem była szczęśliwa. Bardzo lubię ich córkę Geraldine.
      Książka jest naprawdę dobra i dobrze się ją czyta, choć autor może irytować. Założę się, że będzie dostępna w wielu bibliotekach.;)

      Usuń
    2. Z pewnością masz rację, gdyż faktycznie ich małżeństwo należało do udanych. Chętnie bym również poznała ich historię.
      I ja cenię sobie Geraldine jako aktorkę. Należała do ulubionych aktorek Saury i z jego filmów znam ją najlepiej.

      Usuń
    3. O tak, biografia Chaplina to na pewno pasjonująca lektura, o samych związkach z kobietami pewnie mogłaby powstać osobna książka.
      W takim razie nasza znajomość Geraldine wygląda podobnie.;)

      Usuń
  3. Aniu, skoro tak interesujący wydał Ci się ten wątek wojenny, to bardzo polecam Ci tę biografię Salingera, o której kiedyś u siebie pisałam, Shieldsa i Salerno (z której zresztą Beigbeder też korzystał). Autorzy też poświęcają tym działaniom wojennym bardzo wiele uwagi, a ich opis, idąc krok w krok za młodym Salingerem, jest jeszcze bardziej sugestywny niż ten w „Oonie i Salingerze”, bo posiłkują się relacjami naocznych świadków. Myślę, że bardzo mocno go to źródło zainspirowało. Nie wiem, jak w tej drugiej biografii, autorstwa Slawenskiego, o której kiedyś w komentarzach rozmawiałyśmy, bo w dalszym ciągu jej nie przeczytałam, ale w tamtej wojna gra naprawdę dużą rolę, i dobitnie pokazane jest, jak druzgocący wpływ miały te przeżycia na Salingera.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję za zachętę, może przyspieszy lekturę książki.;)
      Ciekawe, że autorzy tak dużo miejsca poświęcili czasom wojennym w biografii, nawet jeśli wydarzenia miały taki wpływ na Salingera.

      Usuń