Wyobraźmy sobie suknię z fioletowej mgły unoszącej się nad wrzosowiskiem, z kroplami rosy zamiast diamentów albo ręcznie wycinane chmury greckie lub obłoki chamsinu i sirocco, które można przywozić jako pamiątkę z zagranicznych wojaży. Albo chmury a la Canaletto zamawiane na weneckie święto czy cumulonimbusy wywarzane dla Arabii, gdzie nie pada deszcz. Pomysł bajeczny, choć jak to w opowiadaniach fantastycznych bywa, sytuacja wymyka się spod kontroli i robi się dziwnie.
sobota, 26 czerwca 2021
niedziela, 20 czerwca 2021
Na plaży
Anna Kamieńska
poniedziałek, 14 czerwca 2021
Portrety pani Marii
Czytać wspomnienia Marii Iwaszkiewicz to jak przeglądać bardzo stary album ze zdjęciami osób w większości nieznanych, ale interesujących. Dzieje się tak głównie dlatego, że Portrety są zbiorem gawęd, a autorka opowiada żywo – do każdego z bohaterów ma stosunek osobisty, każdy w jakiś sposób zapisał się w jej życiu. Duża część portretowanych to przyjaciele rodziców, są koledzy z redakcji Czytelnika, jest nawet fryzjer. Nie zabrakło opowieści o kolejce EKD, sklepie Wedla oraz stołecznym barze Jontek.
wtorek, 8 czerwca 2021
Topaz
Tytułowy Topaz to ogromny sklep jubilerski w najpopularniejszym kurorcie Turcji, a więc biorąc pod uwagę ruch turystyczny, pierwszorzędne miejsce dla handlowców. Rzeczywiście, o zamożnego klienta zabiega się tu intensywnie na wiele sposobów, zanim ten w ogóle pomyśli o zagranicznych wakacjach. Bo też dla właściciela centrum liczy się wyłącznie zysk, a wartość pracownika jest wprost proporcjonalna do uzyskanej wartości sprzedaży. Przy całej swej urodzie diamenty i szafiry pozostają tutaj kwestią drugorzędną, zresztą w tak specyficznym otoczeniu nie mają szans na zabłyśnięcie – można powiedzieć, że bledną przy cynizmie sprzedawców.
wtorek, 1 czerwca 2021
Wieczór w raju
Hope i ja miałyśmy po siedem lat. Nie wydaje mi się, byśmy wiedziały, jaki akurat jest miesiąc, a nawet jaki dzień, o ile nie wypadała niedziela. Lato było bardzo długie i gorące, a każdy dzień taki sam jak poprzedni, więc nie pamiętałyśmy również, że poprzedniego lata padało. Znowu poprosiłyśmy wujka Johna, żeby usmażył jajko na chodniku, więc to przynajmniej pamiętałyśmy.
Lucia Berlin potrafiła zawrzeć esencję zjawiska zaledwie w kilku zdaniach. Tak jak w powyższym akapicie, gdzie skupiając się wyłącznie na zdarzeniach, skąpiąc na przymiotnikach, pierwszorzędnie oddała i beztroskę dzieciństwa, i pełnię lata. Nie była rzemieślniczką słowa, która z lubością cyzeluje frazy, jednak jej proza wydaje się niezwykle żywa i prawdziwa, a zarazem nośna. W pamięć zapadają nawet mniej udane teksty, bo takie również znajdziemy w Wieczorze w raju.