Po dekadach pomijania zaczęto wreszcie badać twórczość i życiorys Zuzanny Ginczanki (1917-1945), a wizerunek tej niezwykle urodziwej poetki trafił nawet na gadżety. Całkiem zasłużenie, wszak postacią była wyjątkową. Spośród publikacji na jej temat przeczytałam niedawno dwie, w obu książkach Ginczanka jest bardziej pretekstem do prywatnych rozrachunków autorów niż główną bohaterką, ale po kolei.
czwartek, 27 sierpnia 2020
sobota, 22 sierpnia 2020
Sare
Julia Hartwig
Jest nad granicą hiszpańską
Wioska Sare, może pół-miasteczko.
Na rynku pod żółtą markizą
Podają cierpkie wino pirenejskie,
Podają twardy pasterski ser.
W wiosce Sare, w pół-miasteczku
Jest stary dom nad zboczem,
Nad przepaścią wysłaną koronami drzew
Jak zielonymi jabłkami piwnica chłodna.
Na tarasie, gdy niebo ciemnieje,
Dziewczyna w białym czepku
Podaje soczyste pstrągi na półmisku.
Skrzypi podłoga pod jej zręcznymi stopami
W lekkich góralskich espadrylach.
niedziela, 16 sierpnia 2020
Lato bez mężczyzn
Lato bez mężczyzn zapowiadało się na lekką lekturę, tymczasem okazało się wymagające – to książka erudycyjna, z licznymi cytatami z poetów amerykańskich i filozofów, chwilami zahaczająca o esej. Trzon stanowi opowieść pięćdziesięciopięcioletniej Mii, poetki i wykładowczyni, która przeszła właśnie załamanie nerwowe po rozstaniu z mężem.
poniedziałek, 10 sierpnia 2020
Wyhoduj sobie wolność
Urugwaj zawsze kojarzył mi się przede wszystkim z mate, napojem popularnym w Ameryce Południowej, oraz nie wiedzieć czemu, z piłką nożną. Po przeczytaniu reportażu Marii Hawranek i Szymona Opryszka drugie skojarzenie stało się już bardziej zrozumiałe – otóż futbol jest przez Urugwajczyków uwielbiany, a poza tym reprezentacja narodowa odnosi sukcesy, na Mistrzostwach Świata bodaj większe niż polska drużyna. Okazuje się, że ten mały kraj wciśnięty między Argentynę i Brazylię, jak najbardziej zasługuje na zainteresowanie. Uważam nawet, że Urugwajczykom co najmniej kilku rzeczy można zazdrościć.
środa, 5 sierpnia 2020
Gasztowt
Twórczość Gerarda Gasztowta została ukończona w 1928 r., ale w druku ukazała się dopiero niedawno. Według notki na okładce miała być polemiką Stanisławy Przybyszewskiej z powieścią jej ojca Krzyk z 1917 r. Ta druga jest niedostępna i nawet na podstawie skąpych wzmianek w internecie trudno stwierdzić, o czym traktuje, pozostaje więc czytać dzieło Przybyszewskiej jako twór osobny.