środa, 28 lipca 2021

Zawsze mieszkałyśmy w zamku

Tytułowy zamek jest po prostu posiadłością gdzieś na peryferiach, ale dla jego mieszkańców zawsze stanowił coś w rodzaju twierdzy. Był doskonałym schronieniem przed bezbarwnymi i nieokrzesanymi mieszkańcami pobliskiego miasteczka, szarego i popadającego w ruinę. Dom zamieszkują lcokolwiek demoniczna Katherine-Ann, jej anielsko cierpliwa i dobra siostra Constance oraz cierpiący na demencję stryj Julian – trójka tyleż osobliwa, co zagadkowa.

czwartek, 22 lipca 2021

Taniec wokół słońca

Być może to wcale nie jest autobiografia, to jest terapia. Wrzucam do komputera rozpacz i radość, szczęście i nieszczęście, przeszłość, która może tak nie wyglądała, przyszłość, na którą mam nadzieję, kto wie, czy nadejdzie? To właśnie napisałam, to jestem ja. [s. 41] 

Vedrana Rudan wciąż w formie – szczera aż do bólu, również wobec siebie. W Tańcu wokół słońca opowiada głównie o życiu zawodowym i tu zaskoczenie: pisarką została właściwie przypadkiem, po tym, kiedy rozczarowało ją dziennikarstwo oraz pośrednictwo na rynku nieruchomości. A ponieważ mieszka w Chorwacji, gdzie ponoć wszystko jest polityczne, w jej wspomnieniach znajdziemy sporo anegdot i komentarzy dotyczących polityków. 

 

czwartek, 15 lipca 2021

Wakacyjnie

Czytam wspomnienia Vedrany Rudan, która opisuje m.in. swoją pracę w branży turystycznej w Jugosławii w latach 70-tych. Nawyki turystów chyba niewiele się zmieniły od tamtego okresu:

Przedstawiciele dużych agencji turystycznych mieli w hotelach szczególną pozycję, różniliśmy się od zwykłych przewodników. Nie towarzyszyliśmy gościom w czasie wycieczek, czekaliśmy na nich na lotnisku, byliśmy do dyspozycji dwadzieścia cztery godziny na dobę. Goście byli różni. Anglicy wciąż jeździli poznawać piękno Jugosławii, „moim" Niemcom i Austriakom nie przychodziło to nawet do głowy. Przedstawiciele angielskich firm zarabiali dużo więcej niż my, „Niemcy". W ciągu pierwszego roku zrozumiałam, że nie zarobię dużo. Napoje w hotelu, jedyna rzecz, za którą musieliśmy płacić, były drogie, moi goście przyjeżdżali samochodami, nawet w chwili szaleństwa nie wsiedliby do autokaru, który mógłby ich zawieźć na wycieczkę do Opatii. Pensje dostawaliśmy nieregularnie, trzysta pięćdziesiąt marek miesięcznie. Ale uczyłam się. […]

czwartek, 8 lipca 2021

Song nauczycielki

Jej praca zawsze dotyczyła teatru, stosunku między sztuką a rzeczywistością, kamuflażu i prawdy

Song nauczycielki to z grubsza powieść o maskach. Nie tych teatralnych, a metaforycznych, nakładanych przez bodaj każdego z nas. Główna bohaterka od lat zgłębia teatr, na dodatek będzie miała szansę się przekonać, czy sama na co dzień cokolwiek udaje. Bierze bowiem udział w projekcie studenta, który bada związki między nauczaniem a życiem wykładowców, filmując ich podczas pracy oraz prywatnie.

piątek, 2 lipca 2021

Mała księga

Mała księga to dla mnie kolejna przypadkowa lektura. Gdyby nie kiermasz starych egzemplarzy w bibliotece, długo pewnie o niej bym się jeszcze nie dowiedziała. Kazimierz Brandys (1916-2000) opisał w niej dzieciństwo spędzone w Łodzi, przy czym już na pierwszej stronie sugeruje, że jego zapiski należy traktować z przymrużeniem oka – już na wstępie przedstawia się bowiem jako osobnik, który według zodiakalnej klasyfikacji głównie męczy siebie i innych.