Nie bardzo wierzyłam w Bukowskiego poetę, ale zajrzenie „tylko na chwilę” do Nocy waniliowych myszy w bibliotece zaowocowało autentycznym olśnieniem i natychmiastowym wypożyczeniem książki. O atrakcyjności wierszy starego świntucha zadecydowała w dużej mierze ich forma i stylistyka: zapisane potocznym językiem są najczęściej mikroopowiadaniami lub monologami, w których na próżno szukać wymyślnych metafor czy tzw. złotych myśli.
napisałem wszystkie te wiersze tylko słowami
które znam
mimo że moje pisanie czasem brzmi prawie jak to
co twój sąsiad
gada
przez płot
za domem.
(tłum. Michał Kłobukowski)
To oczywiście nie przeszkadza w odbiorze, bo w poezji Bukowskiego najbardziej przekonuje jego bezpośredniość i naturalność. W Nocach… słychać mężczyznę, który mimo przykrych doświadczeń przyjmuje życie z dobrodziejstwem inwentarza, próbując na swój minimalistyczny sposób być szczęśliwym. Problemy z ojcem i pracą, alkohol, wyścigi, kobiety, pisanie, forsa, choroba – to wszystko tu jest. Hank jak zwykle jest po prostu sobą i za ten brak pozy kupuję go be żadnego „ale”.
nie bądź jak tylu innych pisarzy,
nie bądź jak tyle tysięcy
pisarzy-samozwańców,
nie bądź drętwy, nudny i
zżerany samo-
uwielbieniem.
biblioteki całego świata ziewały,
ziewały, aż
usnęły
nad takimi jak ty.
(tłum. Michał Kłobukowski)
_________________________________________________________________
Charles Bukowski Noce waniliowych myszy, Wyd. Noir sur Blanc, Kraków 2014