Najpopularniejszym w Koivu daniem jest pannukakku, fiński naleśnik. Kiedy Stary Larsen jest za bardzo skacowany, Hanna rozgrzewa żelazną patelnię w piekarniku i miesza ciasto naleśnikowe: najpierw wbija jajka, lekko je roztrzepuje, potem powoli dodaje miód, sól, mleko, wreszcie dosypuje mąki. Lubi dźwięk mechanizmu zapadkowego, gdy pociąga za spust sita. Kołysze się na boki i wyobraża sobie, że jest tancerką flamenco w Hiszpanii, gdzie jest ciepło, słonecznie i pięknie. Lubi smażyć pannukakku z dodatkiem masła, dzięki czemu brzeżki naleśnika są kruche i złociste. Czasem ostrożnie je oddziera i zjada bez niczego. Ciągle jest jeszcze w Hiszpanii, zajada się chlebem z panaderii, popijając go może odrobiną wina, kiedy ktoś krzyczy: „Ile można czekać?!" - i już nie jest w Hiszpanii. Jest w środku niczego i stoi nad gorącą zatłuszczoną płytą.
czwartek, 27 maja 2021
piątek, 21 maja 2021
Histeryczki?
To nie są opowiadania o histeryczkach, bardziej o kobietach trudnych, jak sugeruje oryginalny tytuł Difficult women. Tytułowa historia nie pozostawia zresztą wątpliwości – występuje w niej dziwka, oziębła, wariatka, matka oraz martwe dziewczyny, którym histeria jest obca. Owszem, nastręczają problemów innym i w tym znaczeniu są trudne, jako że otoczenie nie rozumie zbyt emocjonalnych reakcji lub osobliwych upodobań bohaterek.
piątek, 14 maja 2021
Sofia Pietrowna
Sofię Pietrownę Lipatow poznajemy w roku 1933, krótko po śmierci męża, lekarza, kiedy to zmuszona jest szukać pracy, aby utrzymać siebie i studiującego syna. Znajduje posadę maszynistki w wydawnictwie, gdzie dzielnie sobie radzi i nawet dość szybko awansuje. Gdyby należała do partii, mogłaby uchodzić za prawdziwie „radzieckiego człowieka” – jest uczciwa, pracowita i aż do bólu prawomyślna.
sobota, 8 maja 2021
Po śniadaniu
Po śniadaniu to zbiór siedmiu gawęd o pisarzach ważnych dla Eustachego Rylskiego. Ważnych w młodości (Hemingway, Capote), ważnych do dziś (Turgieniew, Camus, Błok i Malraux), oraz idolach (Iwaszkiewicz). Siedmiu klasyków, z których co najmniej dwóch mało kto dzisiaj pamięta, a tym bardziej czyta.
niedziela, 2 maja 2021
Majówka
Nadeszły hordy wycieczkowiczów, którzy, niczym oddziały szturmowe, rzucili się na krzewy bzu i w mgnieniu oka wszystkie je ogołocili. Dzieci wspinały się na drzewa, by ściągać gniazda. Krzaki przemawiały ludzkim językiem, drzewa myślały za pomocą ludzkich zwojów mózgowych i nawet w kamieniach biło ludzkie serce. Wszędzie pulsowało życie istot ludzkich, które do świata natury przyniosły własne pragnienia. Las huczał. Wszystko mu ludzie wyjedli, pokradli, ze wszystkiego ograbili. Deptali jego kwiaty, kłócąc się jedni z drugimi, odłamywali zwilżone rosą gałęzie, wdychali jego aromaty. Staruszki wciągały woń hiacyntów tak, jakby miały od tego natychmiast wyładnieć. Tymczasem na zaspanym jeszcze niebie słońce całkiem się rozbudziło. Skąpało okolicę triumfalnym potokiem ciepła, przeniknęło poprzez korony drzew ukośnie padającymi promieniami, kipiało światłem w żółtych kałużach, podgrzewało krew, łaskotało w płucach, rozkosznie swędziało w gardle, do granic napinało radość życia, w której były przekora, wyzwanie, pragnienie zarówno istnienia, jak i śmierci. I w to wszystko wtargnęła ze swoją muzyką orkiestra strażacka — jej członkowie podnieśli wprost ku wiośnie trąbki, a te lśniły igrały wraz z feerią światła.
Dezső Kosztolányi, Złoty latawiec, przeł. Irena Makarewicz, Officyna, 2020. s. 15