Pavlina siedzi w kuchni. Obrażona, bo wprawdzie wie, że jest
gruba, ale to jeszcze nie znaczy, że można jej to mówić tak prosto z mostu. Jej
wina, że Vojta jest taki chudy? W porównaniu z nim prawie każdy jest gruby.
Niedoceniona. Pieści się z tym żarciem, dekoruje talerz warzywkami, wszystkie
plasterki ogórka identyczne, na milimetr, a on? Nawet nie podziękuje i jeszcze
ją wyzywa. Naskarży na niego. Gdyby tak miała siostrę. Przekłada porcję Vojty na
swój talerz. Ale jedzonko mi się udało, naprawę super. Dobrze wymyśliłam, żeby
dodać te pieczarki. Pavlina uwielbia jedzenie.
Wieczorem, kiedy mama wraca z pracy, Pavlina zamierza poskarżyć
na Vojtę. Ale jak mama wchodzi, Pavlina widzi, że to nie ma sensu, mama jest zła,
głęboka zmarszczka na czole, przy wyjmowaniu zakupów trzaska drzwiami od
lodówki trochę mocniej niż to konieczne. Zapala papierosa i nakłada sobie
kolację na talerz. Kawałek mięsa, ziemniaki, papieros odłożony na brzeg zlewu.
Wziąć widelec i zjeść w salonie przy wieczornym serialu. Pavlinie przechodzi przez myśl, że ona też niczego nie zauważy,
żarcie jak żarcie, więc delikatnie odsuwa mamę i układa wszystko na talerzu, przyozdabia
warzywami, jedzenie jak w restauracji.
— Masz talent,
dziewczyno, zobaczysz, kiedyś będziesz gotować w jakimś ekskluzywnym hotelu — mruga
do niej mama, uż bez zmarszczki, a Pavlinie
jest bardzo, bardzo milo. Może nawet odpuściłaby skargę na Vojtę i poszła z
mamą do salonu, pooglądałyby razem. Poza tym mama kupiła sałatkę camping i
świeże bułeczki, mogłaby być dobra kolacyjka, ale mama od razu pyta o Vojtę, co
jadł, co robi, no, ciekawe, co mógłby robić, więc Pavla ostatecznie nie może milczeć.
Petra Soukupova, Zniknąć, przeł. Julia Różewicz, Wydawnictwo
Afera, Wrocław 2012
źródło zdjęcia