Tym razem Ottessa Moshfegh zawojowała mnie już pierwszym opowiadaniem o nauczycielce abnegatce, która śpi w klasie podczas przerw i dla zachowana posady wpisuje w domu właściwe odpowiedzi w testach mało pojętnych uczniów (innych zresztą chyba nie ma). Jej życie prywatne nie wygląda lepiej, niemniej polubiłam tę pokręconą kobitkę za jej luz i pomysły od czapy. Żeby było zabawniej, opowiadanie nosi tytuł Ulepszanie siebie.
W zbiorze znajdzie się więcej podobnych bohaterów: niepozbieranych, odklejonych od rzeczywistości. Takich, których motywacji postępowania nie sposób zrozumieć, i/lub takich, którzy ze względu na upodobania są po prostu odstręczający. Autorka najwyraźniej lubi grzebać w brudzie i brzydocie, lubi też postawić swoich bohaterów w sytuacjach granicznych. I gdyby nie odrobina humoru oraz melancholii, Tęsknota za innym światem byłaby zaledwie kolejną książką o amerykańskich nieudacznikach i neurotykach, jakich w literaturze było już sporo.
Na szczęście tak nie jest, o niektórych postaciach pamięta się naprawdę długo. Na przykład o dziewczynie, która nie lubiła swojego chłopaka, natomiast lubiła jego dzielnicę, albo o wdowcu, który opiekował się niepełnosprawnymi. Jest coś ujmującego w pisaniu Moshfegh, co mimo okropieństw przyciąga i daje wręcz pewność, że oglądamy ludzi tylko kapkę różnych od nas samych, bo przecież każdy przejawia jakieś, mniejsze lub większe, dziwactwa.
______________________________________________________________________
Ha, faktycznie sztuka to nie lada, wziąć na warsztat nieudacznika i przedstawić go w takim świetle, by czytelnik czy czytelniczka poczuli do niego sympatię oraz od czasu do czasu mogli się też uśmiechnąć (wg mnie ekspertem w tej dziedzinie jest Charles Bukowski). A postać nauczycielki chyba i mnie przypadłaby do gustu - na podstawie tej krótkiej charakteryzacji, którą przedstawiłaś, kobieta sprawia wrażenie fascynującej osoby :)
OdpowiedzUsuńNauczycielka jest rozbrajająca w swej nieporadności.;) Znajdzie się tu oczywiście więcej bohaterek i bohaterów, którzy budzą sympatię mimo swoich szajb. Zachęcam do lektury, bo to dobry zbiór. Chętnie kiedyś kupię go sobie na własność, żeby nacieszyć się dłużej niektórymi zdaniami.
UsuńMoja ulubiona książka Ottessy ! Jest tam paskudnie, ale tak jak piszesz i ludzko. Oraz ironicznie i z poczuciem humoru. Moi ulubieńcy to młody niedoszły gwiazdor i jego podstarzała właścicielka pensjonatu, gdzie jest lokatorem. Obydwoje przegrani, ale jak świetnie sie wzajemnie rozumiejący. Jedno jest pewne, Ottessa tam rozwala American Dream konsekwentnie i z precyzją
OdpowiedzUsuńRzeczywiście cudowna para.;) Był jeszcze jeden bohater aspirujący do bycia aktorem, który o niepowodzenia oskarżał swoją dziewczynę (Dziwadła).
UsuńTak, u Moshfegh Amerykański Dream nie mógł się ziścić.;) Wspaniała książka, przynajmniej w moim odczuciu.
Mnie tez sie bardzo podobała, a myślałam ze nie lubię opowiadań, bo żadne mi nie podchodziły. Okazało sie, że nie lubię kiepskich opowiadań ;).
UsuńTo może być początek długiego łańcuszka lektur.;)
UsuńHehe, jak się czyta nie po kolei, to tak to właśnie jest. W sąsiednim wpisie komentowałem, że właśnie jestem w trakcie. A pomysł ze skitranym śpiworem sam bym chętnie stosował, gdybym tylko miał śmiałość :P Cieszę się, że reszta tych krótkich form przypadła Ci do gustu, bo może wreszcie coś skończę. Mam bowiem niemoc czytelniczą :(
OdpowiedzUsuńŚpiwór zawsze w cenie.;) U nas w biurze był młody dyrektor, który sam sobie gabinet meblował i zakupił kanapę. Przydawała się nie tylko klientom, sam na niej "regenerował siły".;)
UsuńMnie niemoc czytelnicza dopadła przy ostatnim opowiadaniu Moshfegh, ale po kilku dniach wróciłam i nie żałuję.;)
Mnie zniesmaczyło opowiadanie o panu Wu, ale nie odpuszczam i dziś wieczór będę czytał dalej. Jakieś takie rozchwianie widzę w tych opowiadaniach. Świetny humor pierwszego, kontra turpizm czy nawet skatologia drugiego. Poczytamy, zobaczymy.
UsuńOno może zniesmaczyć, faktycznie. Będzie tam jeszcze kilka takich momentów, ale lepsze, moim zdaniem, przeważają.;)
Usuń