niedziela, 19 czerwca 2022

Wyspa kobiet

Wyspa kobiet to zasadniczo bajka dla dorosłych. Bajka, którą czyta się z przyjemnością ze względu na barwne, średniowieczne tło wydarzeń oraz główną bohaterkę, bękartkę króla, wyznaczoną do objęcia klasztoru na peryferiach zimnej i mglistej Anglii. Ponieważ Marie jest niepokorną i nieatrakcyjną nastolatką, królowa Eleonora, tym chętniej oddala ją od eleganckiego dworu. Dziewczyna początkowo rozpacza, niemniej dość szybko wchodzi w rolę.

 

I tu zaczyna się bajkowa część książki. Otóż Marie, wychowywana przez matkę i ciotki nazywane babochłopami, okaże się pierwszorzędną zarządczynią. Będzie też świetną dyplomatką i strategiem, dzięki czemu klasztor dźwignie się z ruiny i zacznie przynosić dochody. Oczywiście nie byłoby to możliwe, gdyby zakonnice nie były szczególnie uzdolnione – otóż dziwnym zrządzeniem losu w tej zapadłej dziurze zgromadziły się same specjalistki od zielarstwa, rolnictwa, ekonomii, konstrukcji budowniczych, kopiowania i ilustrowania ksiąg oraz kilku innych jakże przydatnych fachów. Żyją sobie co prawda nie zawsze bajecznie, bo trafiają się zarazy, nieurodzaj, ciąża, niemniej klasztor staje się małą szczęśliwą enklawą odciętą od niebezpieczeństw świata. Aż dziwne, że w ciągu kilku dekad żaden biskup nie stracił cierpliwości i na samej podstawie plotek nie spalił mniszek na stosie.

Naturalnie wyzłośliwiam się, ale niestety nie potrafię poważnie traktować książki Lauren Groff. Po pierwsze, fabuła zmierza donikąd, po drugie, całość wydaje się jedynie efektowną konfekcją, która nie skrywa większej głębi. A jeśli feminizm według autorki polega na tym, że protagonistka od początku do końca historii postępuje jak mężczyzna i stworzona enklawa ma mieć kontakt wyłącznie z kobietami, to ja serdecznie dziękuję za taki „feminizm”.

_____________________________________________________________________

Lauren Groff, Wyspa kobiet, przeł. Jerzy Kozłowski, Wyd. Pauza, Warszawa 2022

 

22 komentarze:

  1. Ktoś się naczytał Jakuba z Voragine chyba, chociaż u niego mniszkom wcale się słodko nie żyło :P I dzięki, bo myślałem, żeby to przeczytać.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ależ przeczytaj, wiele osób się zachwyca.;) Średniowieczny sztafaż jest atrakcyjny, tylko chciałabym wiedzieć, czemu to miało wszystko służyć.;)

      Usuń
    2. Cały instagram był pełny tej Wyspy, ale niekoniecznie polecały osoby, którym ufam. W ogóle Pauza ma na instagramie duże grono pochwalaczy wszystkiego, co wyda - a ja za stary jestem, żeby wierzyć, że jakiekolwiek wydawnictwo ma same arcydzieła w ofercie. Pomijam fakt, że w większości przypadków odechciewa mi się po samym blurbie, rozdrap za rozdrapem.

      Usuń
    3. Też zauważyłam to zjawisko, zadziwiające po prostu. Np. rzadko czytane "Za otrzymane łaski" są naprawdę b. dobre, tymczasem mało kto je chyba czyta i promuje.;(

      Usuń
    4. To są jakieś niepojęte mody instagramowe, nie ogarniam tego.

      Usuń
    5. Ja tym bardziej.;) Choć lubię poobserwować chłodnym okiem. Z ciekawszych zjawisk, jakie zauważam, to zajawka nowości i pytanie: "czytaliście?" albo samo rzucenie: "właśnie czytam" i później żadnej notki. Doprawdy dziwię się, że wielu renomowanym wydawnictwom to wystarczy, ale pewnie takie są prawa marketingowe.;(

      Usuń
    6. Jak masz kilkanaście tysięcy obserwatorów, to większość wydawców ucieszy się nawet umieszczeniem książki w stories, a jak już dasz fotkę stosu w poście, to święto lasu. I tak, też sprawdzam, czy pojawią się choćby kilkuzdaniowe podsumowania, i zwykle nic nie ma. Mam pod lupą konto, które tydzień w tydzień dostaje średnio dziesięć nowości, pokazuje stosik i tyle, cała zabawa. Za to od czasu do czasu są organizowane wyprzedaże tych hitów po dychu.

      Usuń
    7. O, to może być niezły dodatek do pensji, na latte na pewno starczy.;) Czyli wystarczy, że okładka miga, pal licho, co w środku, i machina sprzedaży rusza. Nic dziwnego, że czasem po pół roku w taniej książce znajduję niezłe książki.;( Ciekawe, jakie będą następne po IG kanały prezentowania nowości - czy da się zaprezentować książkę przy jeszcze mniejszym wysiłku?

      Usuń
    8. Myślę, że starczy nawet na kilka latte, patrząc na rezultaty tych wyprzedaży :) I nie wiem, czy to mniejszy wysiłek, ale ponoć rozrasta się książkowy tictoc, tyle że tam to chociaż zatańczyć z książką trzeba :P

      Usuń
    9. Książkowy tictoc? Dla dorosłych? Myślałam, że to kanał dla młodzieży.;) Dzięki za uświadomienie, nie wiedziałam, że tak też można. Interesujące, nie powiem. Z drugiej strony - jak inaczej wypromować dowolną książkę, kiedy jest taka podaż.

      Usuń
    10. Młodzieżowa literatura robi tam furorę, pojęcia nie mam, czy dla dorosłych też, ale widzę, że sporo osób tam przechodzi, więc pewnie też. Co gorsza, i fejsbuk, i insta stają się coraz bardziej tictocowe, zaraz trzeba będzie faktycznie szukać nowego miejsca.

      Usuń
    11. Myślę, że IG długo jeszcze pociągnie. Ludzie lubią jednak obrazki, sama się na tym łapię. A wielu osobom fotki wychodzą kapitalnie, aż zazdroszczę umiejętności niektórym.;)

      Usuń
    12. W obrazkach nie ma nic złego, też lubię. Ale teraz niestety IG postawiło na filmiki i zmienia się w tictoca :( Niektórzy już mają nawet nowy wygląd aplikacji i to jest jakaś tragedia.

      Usuń
    13. Zgadza się. Relacje chyba jednak szybciej do młodszych użytkowników trafią, mnie się nie bardzo chce je oglądać.

      Usuń
    14. Młodsi już dawno na tictocu, mogliby starszym zostawic IG, ale widać decydenci myślą inaczej.

      Usuń
    15. Ech, te media-społecznościowe mody. Ja też próbowałem nieraz prześledzić skąd bierze się "fenomen" danej książki i nie udało mi się dojść do żadnych ciekawych wniosków. Zauważyłem tylko, podobnie jak wy, że wiele "gorących" tytułów, które przez krótki okres czasu wylewają się dosłownie zewsząd, nierzadko ląduje później w koszach z przecenioną literaturą. W sumie może ten boom na dany utwór ogranicza się wyłącznie do kilku kont trendsetterów, których śledzą osoby bardziej pragnące sprawiać wrażenie, że książki czytają niż faktycznie po książki sięgające :) To jedno z niewielu racjonalnych wyjaśnień całej rzeszy kliknięć (skutkujących szumem wytwarzającym się wokół danej pozycji), które zupełnie nie przekładają się na sprzedaż :)

      Usuń
    16. Wszystko się zgadza, niestety. Książka jest produktem jak masło czy buty i sprzedać się musi.;(
      Mnie się wydaje, że także dziennikarze piszący/mówiący o książkach często tylko je przeglądają, a potem coś plotą. Prawdziwi krytycy lit. nie mają szans na przebicie się przez cały ten zbędny szum.

      Usuń
    17. Jakże mi brakuje serwerów news. Tam był tylko goły tekst, ale za to emocje takie, że aż się newsreadery grzały. Piętrowe dyskusjokłótnie na kilkadziesiąt wpisów. A i na kilkaset bywały. A teraz - ruja i porubstwo :P

      Usuń
    18. Tak, zamiast dyskusji raczej nawalanki, przynajmniej pod wiadomościami. Dawanie upustu frustracjom, jątrzenie, nawet pod jakimiś niewinnymi i błahymi tematami.

      Usuń
    19. Na newsach bywały i takie, ale oprócz nich były tak uargumentowane polemiki za i przeciw jakimś aspektom lektury, że podziw mnie brał jak ludzie muszą lubić niektóre tytuły, żeby znać je bez mała na pamięć :D Teraz to nawet już słynnych "poszukam i zapraszam do mnie" nie ma :P

      Usuń
    20. Tak, to se ne vrati.;( Bardzo mnie ciekawi, jak będzie się pisać o książkach za np. 5 lat i jaki procent blogów jeszcze się ostanie.
      Inna rzecz, że chyba w zalewie nowości większość młodych piszących o książkach nie ma chęci/czasu sięgać po starsze tytuły, że o klasykach nie wspomnę. Cóż, takie czasy.

      Usuń