Lato z Moniką ukazało się w 1951 r., a więc w czasach, gdy Södermalm było zapuszczoną częścią Sztokholmu, całkowicie inną od pobliskiego nowoczesnego centrum. I właśnie tu, wśród obskurnych warsztatów i magazynów Per Anders Fogelström umieścił swoich bohaterów: 17-letnią Monikę i jej rówieśnika Harry’ego. Poznają się podczas przerwy obiadowej, kilka tygodni później za namową dziewczyny porzucają pracę i wyjeżdżają z miasta – bo czują się stłamszeni, bo przyszła wiosna i pociąga ich wolność.
Główna część powieści opisuje pobyt pary na wyspie: żyją blisko natury, z dala od ludzi i wielkomiejskiego gwaru są naprawdę szczęśliwi. Można zazdrościć młodym beztroski i prostoty, choć czytelnik dobrze wie, że ich ucieczka jest tyleż romantyczna, co naiwna – wakacje od ponurej egzystencji kiedyś muszą się skończyć. I rzeczywiście: kłopoty zaczynają się z końcem lata, kiedy z powodu ciąży Moniki trzeba jednak wrócić do nieprzyjaznego Sztokholmu i zatroszczyć o przyszłość. I tu dochodzimy do najciekawszej części historii, bowiem autor bardzo celnie pokazał, jak wygląda przyspieszone dojrzewanie nastolatków nieprzygotowanych do stworzenia związku, a tym bardziej rodziny. Szara codzienność szybko ujawnia różnice charakterów, odmienne potrzeby i oczekiwania, uświadamia obojgu, że mieli o sobie mylne wyobrażenie.
Problemy młodzieży proletariackiej (określenie użyte w posłowiu przez tłumacza) są głównym wątkiem Lata z Moniką, choć oczywiście nie jedynym. Ciekawie jest spojrzeć na Szwecję i jej obyczajowość sprzed 60 lat, ciekawie jest też poczytać o Sztokholmie z tamtego okresu. Ta skromnych rozmiarów książka jest gorzka w wymowie, ale ma również sporo uroku: przypomina o młodzieńczych latach i buntach, wzbudza tęsknotę za leniuchowaniem na łonie przyrody. Na marginesie dodam, że w 1953 r. powieść Fogelströma sfilmował Ingmar Bergman.
_____________________________________________________________________________
Per Anders Fogelström Lato z Moniką; przeł. Aleksander Szulc, Wyd. Poznańskie, 1974