W roku 1973 Sandor Márai podróżował wraz z żoną po Europie. Będąc w Wiedniu tak pisał:
I wreszcie — kawiarnia! Po trwających ćwierć wieku wędrówkach po
świecie nareszcie, znowu — kawiarnia! Po dusznych kafeteriach nowojorskich —
kawiarnia! Po włoskich kafejkach, głośnych i pełnych przeciągów espresso —
prawdziwa kawiarnia: na ścianie gazety oprawione w ramki. Po północy parówki i kieliszek — ein achtl1 — wina. Wysiadywanie
godzinami przy jednej filiżance kawy. Jeszcze ciągle, w świecie espresso, w
muzealnej samotności — kawiarnia! Prawdziwy dom wszystkich pisarzy
środkowoeuropejskich, jedyne schronienie kawiarnia, gdzie, jak napisał Alfred
Polgar2, wysiadują ludzie, którzy mają taki światopogląd, że świat
nie jest wart oglądania. Pierwszej nocy, po trzydziestu pięciu latach w jednej
z kawiarni na Kärtnerstrasse — jak Ulisses, który wreszcie powrócił do Itaki. A
po północy Hawelka, kawiarnia literacka ze swoją specyficzną literacką wonią —
mieszanka zapachu taniej kawy i brodatych Diogenesów z zapuszczonymi paznokciami
o czarnych obwódkach. Tak, to ciągle ta sama kawiarnia. W ciągu minionego
ćwierćwiecza na całym świecie niczego nie brakowało mi tak jak kawiarni.
Sándor Márai, Dziennik 1967-1976,
przeł. Teresa Worowska, Warszawa 2019, s. 242
______________________________
1Ein achtl (niem.) — jedna ósma.
2Alfred Polgar (1873-1955) — pisarz, dziennikarz, krytyk
austriacki
Tyle czasu ostatnio poświęciłaś panu Sandorowi, że będąc parę dni temu w bibliotece nie mogłem się powstrzymać i wypożyczyłem sobie "Sindbad powraca do domu" ;)
OdpowiedzUsuńFaktycznie Marai powraca u mnie jak bumerang.;) A Sindbad jest cudowny po prostu.;0
UsuńAż bym sobie posiedział ;)
OdpowiedzUsuńja też.;)
Usuń