środa, 12 października 2022

Ruda modelka

Jazz działa na nią jak narkotyk. Dym w knajpie jak górskie powietrze. Zapijaczone mordy jak włoski krajobraz.

Od razu zaznaczę, że Ruda modelka Dominika Damiana, czyli Adama Bahdaja, nie jest porywającym kryminałem. Przeciwnie, dłuży się (choć to poniekąd dobrze oddaje żmudność śledztwa), i nieco męczy nadmiarem postaci oraz ogólnym przegadaniem, niemniej ma swoje zalety.

 


Największą stanowi główna bohaterka, martwa już na pierwszej stronie, a jednak tak dobrze nakreślona w licznych rozmowach ze świadkami wydarzeń, że wydaje się stale obecna i jak najbardziej żywa. Dla jednych wyrachowana dziwka obracając a się w nieciekawym towarzystwie, dla innych wrażliwa, pogubiona dziewczyna; w rzeczywistości atrakcyjna, inteligentna dwudziestodwulatka z klasy robotniczej, która pragnęła lepszego życia.

Druga zaleta powieści to sceneria czyli Warszawa końca lat 50-tych ubiegłego wieku, z ówczesnym językiem potocznym (morowa kobita, szałowy kociak, wdechowiec i wiele innych), modą, knajpami i hotelami oraz dyskretnie zaznaczonymi problemami gospodarczymi. Smaku dodaje przekrojowość społeczeństwa, bo mamy tu i ciemne typy z półświatka, i inteligencję, korowód „niebieskich ptaków” oraz całą rzeszę zwykłych zjadaczy chleba.

To wszystko jest napisane starannym stylem, z celnymi opisami bohaterów oraz miejsc, a także – co zwraca uwagę – ze świetnymi dialogami damsko-męskimi. A ponieważ mam słabość do filmów i książek pokazujących stolicę z okresu głębokiego PRL-u i wówczas stworzonych, mimo pewnych mankamentów lekturę uważam za udaną.

___________________________________________________

Dominik Damian, Ruda modelka, Czytelnik, Warszawa 1959


16 komentarzy:

  1. Ooo! Czy są detaliczne opisy knajp różnych kategorii??

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Detaliczne nie, więcej jest o bywalcach tychże.;) Jest Bar Owocowy przy MDM-ie, Kopciuszek, Rarytas. Zachęcam.

      Usuń
    2. Hoho, cały przekrój stołecznej gastronomii, będę szukał.

      Usuń
    3. Kusisz, nie powiem :) Ale co Cię skłoniło do przeczytania milicyjniaka?

      Usuń
    4. Chęć przeczytania czegoś starego, bo zalew nowości, oczywiście w świetle doniesień z FB I IG głównie znakomitych, już mnie przytłoczył. I tak sobie pomyślałam, a może wreszcie jakiś kryminał z MO?;) W planach mam teraz Zeydlera-Zborowskiego. Polecasz kogoś szczególnie?

      Usuń
    5. Wbrew pozorom milicyjniaków znam mało, bardziej z omówień Barańczaka niż z autopsji. Ale Zeydler to ponoć sama kwintesencja gatunku.

      Usuń
    6. Może powinnam najpierw wrócić do Barańczaka i sprawdzić, czego nie czytać.;)
      Bahdaj na szczęście nie gloryfikuje milicji, zresztą najpierw poszukiwana prowadzi dziennikarz. Scena konfrontacji świadków prowadzona przez milicjanta jest jedną z bardziej udanych w książce.

      Usuń
    7. Ale właśnie chyba cała przyjemność czytania milicyjniaków polega ich niedoskonałości i sztampowości, odrzuciłabyś perły gatunku :)

      Usuń
    8. Zależy, w jakim natężeniu pojawiłyby się te niedoskonałości.:) Oczywiście dam szansę perłom, najwyżej trochę się pośmieję.

      Usuń
    9. Może jestem mniej krytyczny, ale przy żadnym milicyjniaku nie bawiłem się aż tak dobrze, jak Dzierżankiewicz i Trzymałko :(

      Usuń
    10. Ja zawsze w takich razach polecam Bożkowskiego. Specem od milicyjniaków nie jestem i czytałem raptem parę tytułów, ale seria o Fidybusie i Karbolku utkwiła mi w pamięci :)

      Usuń
    11. Zawsze o nim (o niej ) zapominam, bo to jednak nie jest klasyczny milicyjniak :) Ale tak, Msza za mordercę jest ekstra.

      Usuń
    12. W takim razie spróbuję. Bo zaczęłam "Krzyżówkę z Przekroju" Zeydlera i nie wciągnęło mnie zupełnie.

      Usuń
  2. Adama Bahdaja znam tylko jako autora powieści młodzieżowych, które zresztą b. dobrze wspominam. Kryminalny dorobek też z chęcią poznam, nawet jeśli "Ruda modelka" nie jest prozą najwyższych lotów. Bardzo kusi mnie ta sceneria PRL-u lat 50-tych XX wieku.

    OdpowiedzUsuń
  3. U mnie było podobnie, o jego twórczości dla dorosłych dowiedziałam się niedawno. "Ruda modelka" nie jest zła, oprócz dłużyzn napisana jest sprawnie, ładnym językiem. A realia lat 50. naprawdę kapitalne.

    OdpowiedzUsuń