[…] Jak wtedy, gdy z panią Flintston piliśmy czarną herbatę. (Przyszła oddać papierosy, które pożyczyła. Pożyczyła pięć, oddała paczkę.) Mama spytała, czy chce mleka.
Fuj, prędzej by padła trupem.
Ale Anglicy taką właśnie piją.
Dlatego ona na ziher nie. Anglik to nasz wróg. Anglik i Francuz. Tylko Ameryka i Turcja są neutralne, cala reszta jest utralna. Oni to wszystko ukartowali.
Serbowie nie są aż tacy mądrzy. Podziękowałaby też za herbatę. Jeśli można, tym razem tylko czyste mleko.
Można. Nalałam. Myślę, że wyglądałam przy tym jak kowboj lub partyzant, któremu właśnie wyjmują kulę z rany. W naszej rodzinie mleko traktuje się jak przyprawę. Dosmacza się nim herbatę rosyjską, którą zastąpiliśmy earl greya, którym zastąpiliśmy cykorię, którą zastąpiliśmy kawę, którą Julio zamienił na mleko dla ciężarnej, a następnie sprezentował je domu dziecka, bo mama powiedziała, że dla ciężarnej zdrowiej będzie pić herbatę z alg.
Pije sobie zatem pani Flintston mleko bez herbaty, a my trzy — herbatę bez mleka.
Nenad Veličković, Koczownicy, przeł. Dorota Jovanka Ćirlić, Wołowiec 2005 s. 218
źródło zdjęcia
Nigdy nie piłem bawarki, mimo że przez jakiś czas moje starsze dziecko miało fazę na ten sposób podawania herbaty. Zresztą, jestem zwolennikiem rooibosa, a nie czarnej, więc ... Kawę natomiast najczęściej pijam właśnie z mlekiem, bo Kot taką preferuje, a mnie nie chce się rozdzielać podczas robienia na capu i americano :)
OdpowiedzUsuń;)
UsuńBawarkę piłam w dzieciństwie, dzisiaj bym tego do ust nie wzięła.;( I obawiam się, że Anglicy też by tego nie pili, w ich wykonaniu to jest tylko kilka kropel.
Każdemu według potrzeb, na szczęście przymusu nie ma.;)