czwartek, 27 sierpnia 2020

Ginczanka

Po dekadach pomijania zaczęto wreszcie badać twórczość i życiorys Zuzanny Ginczanki (1917-1945), a wizerunek tej niezwykle urodziwej poetki trafił nawet na gadżety. Całkiem zasłużenie, wszak postacią była wyjątkową. Spośród publikacji na jej temat przeczytałam niedawno dwie, w obu książkach Ginczanka jest bardziej pretekstem do prywatnych rozrachunków autorów niż główną bohaterką, ale po kolei.

 

źródło zdjęcia

W Musisz tam wrócić Maria Stauber zwraca się bezpośrednio do matki cierpiącej na demencję. Przypomina staruszce jej młodość, czyli czasy przedwojenne i wojenne, kiedy to Lusia Gelmont przyjaźniła się z Ginczanką. W konsekwencji wyszła opowieść miejscami ckliwa i bliska grafomanii, przeładowana obiegowymi informacjami dotyczącymi epoki. Książkę początkowo oceniłam negatywnie, choć z perspektywy czasu widzę, że Stauber o Ginczance napisała sporo, a poza tym historia Lusi jest również interesująca. Dużo wnoszą rozdziały o Równem oraz liczne fotografie.

Cień w cień Jarosława Mikołajewskiego to pozycja zupełnie inna, raczej relacja z długoletnich poszukiwań wynikających z autentycznej fascynacji Ginczanką. Przed laty duże wrażenie na Mikołajewskim zrobiły wiersze poetki oraz informacje o jej życiu i tragicznej śmierci. Teraz szuka jej w poezji, miejscach i ludziach, by znaleźć głównie sugestie, wyobrażenia. Zdarzają się jednak rarytasy, jak na przykład króciutki film dokumentalny z Adrii, na którym przez całe półtorej sekundy widać tańczącą Zuzannę. Cenne znalezisko, które uświadomiło autorowi nie po raz pierwszy, że istotą Ginczanki jest nieuchwytność.


Siłą rzeczy obie książki uzupełniają się i wcale nie dziwi, że ścieżki obojga autorów w pewnym momencie się przecięły, o czym pisze Mikołajewski. Z tych dwóch książek zdecydowanie bliższy jest mi Cień w cień przywodzący na myśl styl pisania Patricka Modiano, zwłaszcza w Dorze Bruder. To proza bardzo osobista, impresyjna, równie subtelna co – według moich odczuć – sama Zuzanna Ginczanka. I może o to między innymi chodziło.

__________________________________________________________________________

Maria Stauber, Musisz tam wrócić. Historia przyjaźni Lusi Gelmont i Zuzanny Ginczanki, Marginesy, Warszawa 2018

Jarosław Mikołajewski, Cień w cień. Za cieniem Zuzanny Ginczanki, Dowody na Istnienie, Warszawa 2019

 

 

6 komentarzy:

  1. O tragicznej historii Ginczanki poczytywałem, ale tylko w Internecie. Czas sięgnąć po jakąś książkę, dlatego dziękuję za przybliżenie tych 2 tytułów. Jeśli trafi się okazja to chętnie przeczytam "Cień w cień".

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zachęcam, także do czytania jej wierszy, bo w końcu one są najważniejsze.;) Oprócz książek Stauber i Mikołajewskiego jest jeszcze fachowa biografia Ginczanki autorstwa I. Kiec.

      Usuń
  2. A ja właśnie czytam " Ginczanka.Nie upilnuje mnie nikt" Izoldy Kiec i nie umiem uchwycić tej poetki...

    OdpowiedzUsuń
  3. Ja o Ginczance usłyszałam pierwszy raz jakieś 2 lata temu. Nie mogłam uwierzyć, że tyle lat była właściwie zapomniana. Cieszę się, że pamięć o niej odżywa i coraz więcej publikacji jej poświęconych pojawia się na rynku wydawniczym.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No właśnie, tyle lat tkwiła w niebycie. Dobrze, że powróciła.

      Usuń