W ubiegłym roku narzekałam na powieść Therese Bohman O zmierzchu, a Tę drugą będę chwalić. Głównie za sprawą interesującej bohaterki, która paradoksalnie jest antybohaterką: bez perspektyw na wielce udane życie, za realizację marzeń zabiera się niemrawo, z premedytacją brnie w beznadziejny romans. Nie lubi siebie i jak mówi: Nic nie przeraża mnie bardziej niż myśl, że to wszystko ma trwać dalej. To nieżycie, z tą nieegzystencją, w której tkwi ta nieosoba, którą jestem [s. 132].
Co powoduje, że narratorka zaciekawia, to jej poglądy i nonkonformizm. Lubi postępować wbrew regułom, w szczególności tym narzucanym kobietom, częstokroć przez nie same. Nie chce zadowalać się czymś poślednim tylko dlatego, że jest kobietą i że nie wypada postępować inaczej. I choć słyszy, że ponoć należy przekraczać normy społeczne, okazuje się, że robi to źle, bo przekracza te niewłaściwe. Poniekąd dlatego nie czuje się częścią żadnej grupy: znajomych z pracy, kolegów z kursu twórczego pisania, czy wreszcie feministek. Pytaniem pozostaje, czy wycofuje się z własnej woli, wskutek poczucia obcości, czy odtrącają ją inni, ci bardziej „zwyczajni” czyli lepiej dopasowani.
Niezwykle cenne u Bohman jest kwestionowanie popularnych ideologii, obnażające ich krótkowzroczność, a nawet płytkość. Inna ciekawa rzecz to proletariacka perspektywa powieści – począwszy od pochodzenia głównej bohaterki, a skończywszy na charakterze dzielnicy Norrköping, w której mieszka. Miasto odgrywa tutaj zresztą istotną rolę, jest czymś znacznie więcej niż zaledwie zgrabnie naszkicowanym tłem wydarzeń. Całość bardzo dobra, warto się przekonać, jak wygląda prekariat w szwedzkim wydaniu.
________________________________________________________________________
Therese Bohman, Ta druga, przeł. Justyna Czechowska, Wyd. Pauza, Warszawa 2020
Nie słyszałam wcześniej o tej autorce, ale mam wrażenie, że z jej tokiem myślenia bardzo byłoby mi po drodze.
OdpowiedzUsuńTo dopiero jej druga książka wydana w Polsce, na dodatek przez niszowe wydawnictwo, więc nie jest autorką rozpoznawalną.;) Skoro z bohaterką jest Ci po drodze, to może przeczytasz?
UsuńZnalazłam się ostatnio w czymś w rodzaju apatii i zniechęcenia i mam wrażenie, że nie panuję nad moim życiem-nieżyciem. Może taka lektura wyrwałaby mnie z tego odrętwienia.
OdpowiedzUsuńCzasem poczytanie o cudzych kłopotach przynosi ulgę i/lub zmianę nastawienia. W czasach obecnego pandemicznego życia-nieżycia taka apatia jest chyba coraz częstsza, też dziwnie się czuję. Miejmy nadzieję, że to niedługo minie, a do lektury zachęcam, warto.
UsuńW „O zmierzchu” też miasto (Sztokholm) było ważne, ale można było wyczuć, że autorka go nie lubi, uważa za brzydkie, hałaśliwe, zamieszkane przez niemiłych ludzi. A jak jest w tej książce? Czy podczas czytania ma się chęć pojechać do Norrköping? :)
OdpowiedzUsuńJa bym pojechała.😉 Pisze np. o nowych instytucjach jako pozytywnych zmianach, ale też o ponurych okolicach portu. Nie powiedziałabym, że nie lubi Norrköpping.
UsuńByłam na spotkaniu z pisarką podczas Big Book Festival w ubiegłym roku. Wydawało mi się, że odcina się od poglądów feministycznych; była przypierana do muru przez jedną z dość agresywnych uczestniczek spotkania. Wydawała mi się podobna do bohaterki... ale może to złudzenie.
OdpowiedzUsuńOoo, ciekawe, czy jest gdzieś nagranie z tego spotkania. Nie zawadzi poznać opinii Skandynawski nt. feminizmu.
UsuńNie zdziwiłoby mnie to aż tak bardzo. W "Tej drugiej" krytyka feminizmu jest dość wyrazista, choć może raczej należałoby napisać nie "feminizmu", a "pokazowego feminizmu bez pokrycia w czynach".
UsuńZgadza się - nie feminizmu jako takiego, ale raczej takiego odklejonego od rzeczywistości.
UsuńO proszę, czytałem już kilka razy o tej powieści, ale Twój wpis chyba zaintrygował mnie najmocniej, głównie przed to skupienie się na postaci głównej bohaterki. Z tego co piszesz, to jej osoba kojarzy mi się z protagonistką "Wynurzenia" M. Atwood. Tamta książka zrobiła na mnie b. dobre wrażenie.
OdpowiedzUsuńZnakiem tego, nie masz innego wyjścia, jak przeczytać i porównać.;)
Usuń