Jeśli było coś, co Karolina potrafiła pojąć, to pragnienie poddania się czemuś. Czemuś większemu niż ona sama: nauce, sztuce, religii. [s. 91]
Jest co prawda dopiero koniec marca, ale Karolina z powieści Theresy Bohman ma szansę zostać moją literacką antybohaterką 2019 roku. Mimo czterdziestki na karku jest wyjątkowo niedojrzała emocjonalnie: twierdzi, że życie, na które czekała, dotarło do wszystkich poza nią, martwi się, jak ona, kobieta bezdzietna i bez partnera, zostanie zapamiętana. O dziwo, nie podejmuje zdecydowanych działań, żeby zmienić sytuację, zazwyczaj płynie po prostu z prądem.
Mam duży problem z Karoliną. Nie dlatego, że trudno ją polubić, a dlatego, że jest bezbarwna i płaska. Po bohaterce, która interesuje się i wykłada historię sztuki na uniwersytecie, opublikowała nawet kilka oryginalnych prac naukowych na temat modernizmu, spodziewałam się większej wyrazistości, plus lub minus. Ta postać nie jest spójna, szczególnie w kontekście „przygody” z doktorantem – tu już doprawdy można zwątpić w inteligencję pani profesor. Jak dziecko daje się wodzić za nos, by nagle w finale błysnąć sprytem i gładko wykaraskać się z kłopotów. Jakoś słabo to pasuje do naszej femme fatale, ale to nie jedyny zgrzyt w książce – innym są refleksje naukowe, doklejone jakby na siłę.
W moim odczuciu O zmierzchu nie jest powieścią sprawnie napisaną. Oprócz przekonującej bohaterki zabrakło konsekwencji w prowadzeniu fabuły, w tekście pojawiają się niekiedy stylistyczne połamańce. Owszem, udany jest portret środowiska akademickiego, ciekawie wypada też sam Sztokholm, ale to zdecydowanie za mało jak na książkę z ambicjami, a takie u Bohman dostrzegam.
_________________________________________________________________________________
Therese Bohman, O zmierzchu, przeł. Justyna Czechowska, Wyd. Pauza, Warszawa 2019
A internet tradycyjnie pełen zachwytów, jakie to wspaniałe dzieło z wyrazistą bohaterką :P
OdpowiedzUsuńMoże chodziło o inną wyrazistość czyli bycie na maksa irytującą.;) A bardziej serio - trochę narzekania na tę książkę było. Może gdybym nie czytała jej po 'Goodbye, Columbus', która również dotyczy człowieka dość przeciętnego, mój odbiór byłby inny, niestety Roth potrafił opisać go z finezją, więc Bohman straciła na porównaniu.
UsuńW banieczce fejsbukowo-instagramowej książek Pauzy się nie krytykuje, taki trend zauważyłem. Czasem faktycznie ktoś pomarudzi, ale naprawdę z rzadka.
UsuńTeż to zauważyłam. Cóż, takie czasy. Za to na LC można znaleźć już więcej krytycznych uwag.
UsuńDodam, że próbowałam czytać "Pierwszego bandziora", ale odpadłam po 50 stronach. Uznałam, że to raczej miałkie jest i lepiej coś fajnego poczytać.;(
Pierwszego bandziora dostałem od koleżanki, która przeczytała i zdegustowała się kompletnie bohaterką. Więc mnie jakoś nie ciągnie, chyba że popadnę w jakąś skrajną desperację :)
UsuńBohaterka może działać na nerwy, fakt.
UsuńNa szczęście jest tyle innych fantastycznych książek, że desperacja chyba Ci nie grozi.;)
Raczej na pewno mi nie grozi. Tylko od czasu do czasu nachodzi mnie chęć wyjścia poza strefę komfortu i może paść na Mirandę :D
UsuńMoże.;)
UsuńTylko mi naspidowanej Bridget Jones brakuje :P
UsuńI w dodatku neurotycznej.;(
UsuńMoże się jednak pozbędę tę książki :)
UsuńGdzieś na początku jest super fragment o (nie)sprzątaniu, głównie w kuchni - może nadałby Ci się do Twojego cyklu. Co prawda o praniu tam nic nie ma, ale sposób bohaterki na ogarniecie bałaganu jest dośc oryginalny.;)
UsuńEj, sabotujesz moje wysiłki, żeby tego jednak nie czytać :P
UsuńTo tylko jedna strona na wyłuszczenie idei (nie)sprzątania.;)
UsuńAle wątpię, żebym trafił akurat na nią, otworzywszy książkę na chybił trafił :)
UsuńDobrze, już, dobrze, nie zaglądaj.;)
UsuńZa późno, zajrzę na pewno.
Usuń:P
UsuńHm, 'Goodbye Columbus', powiadasz warto przeczytać? :)
UsuńNa początek znajomości z Rothem raczej nie, ale jeśli zna się inne jego książki, to warto sprawdzić, w jakim stylu zaczynał.;)
UsuńA właśnie dziś sobie tę książkę dopisałam do listy, bo miała dobrą recenzję w "Polityce". A teraz Twoja recenzja mnie rozwahała ;).
OdpowiedzUsuńTym bardziej zachęcam do lektury i wyrobienia sobie własnego zdania.;) Każdy szuka w końcu czegoś innego w lekturze.;)
UsuńHa widzę że mamy podobne zdanie o tej książce. Tylko że mnie udało się jej nie przeczytać😉. Za to przejrzałam ją w pobliskim empiku i od pierwszego otwarcia wydawało mi się że z nią coś nie halo. A potem gdzieś na insta rzuciłam hasło, że wcale to nie taki cud jak opowiadają. I musiałam się gęsto tłumaczyć przedstawicielce wydawnictwa 😄
OdpowiedzUsuńCzyli bańka, o której wspominał wyżej Piotr, jednak działa.;(
UsuńMnie bardzo zaintrygowało w zapowiedziach środowisko akademickie i główna bohaterka, ale się rozczarowałam. Lepiej po raz drugi Plejel przeczytać.;)
Ha, kreowanie bohatera (bohaterki), który(a) nie wzbudza czytelniczej sympatii to zawsze ryzyko - łatwo zrazić się do całej książki. Chociaż z tego, co piszesz w przypadku tego tytułu jest jeszcze gorzej, bo i sama powieść nie powala.
OdpowiedzUsuńA ja lubię antypatycznych bohaterów, bo na ogół "napędzają" historię.;) Niestety nie jest to przypadek ww. powieści. Nic to, gdyby trafiła mi się inna powieść tej autorki, z ciekawości i tak zajrzałabym do środka.;)
UsuńMnie się zaś podobało. A w bohaterce dostrzegałem nie tyle płaskość, co raczej niespójność wynikającą z pogubienia. Choć może rzeczywiście sposobów rozwiązania problemu z nieuczciwym doktorantem był nieco dziwny - liczyłem na jakąś konfrontację, kryzys.
OdpowiedzUsuńMnie ta postać nie przekonała, nic na to nie poradzę.;)
UsuńFinał wydaje się pisany w pośpiechu, byle domknąć historię. Również liczyłam na konfrontację.;)
Wypożyczyłam tę książkę i niedługo będę czytać. :) A te stylistyczne połamańce to może wina tłumaczki?
OdpowiedzUsuńCzekam zatem na wrażenia.;) Czechowska jest doświadczoną tłumaczką, wierzę, że dobrze przekłada.
UsuńOj ja mam podobnie. Ta bohaterka była po prostu nudna. Jakoś zupełnie nie wzbudziła we mnie żadnych emocji - ani tych dobrych, ani złych. A sama książka niestety to taki troszkę lepszy harlequin był... miałam duże oczekiwania bo Pauza mówi, że wydają takie super książki. I pierwsza od nich nie trafiona.
OdpowiedzUsuńU mnie wzbudziła raczej irytację i sądzę, że taki był zamiar autorki.;) Zresztą wole takich bohaterów niż pozytywnych.;) Całość taka sobie, a potencjał przecież był.
UsuńWydawnictwa na ogół mówią, że wydają super książki.;(