W swojej najnowszej książce Marek Bieńczyk rejestruje wrażenia i przemyślenia związane ze śmiercią matki. Nie wspomnienia, bo tych ponoć nie lubi i być może dlatego znajdziemy ich tu zaledwie kilka (nie poznamy nawet imienia zmarłej); Kontener to raczej zbiór skojarzeń krążących wokół tematu śmierci i tego, co następuje tuż "po".
Całość zaczyna się od zdania-refrenu Matka nie żyła od sześciu miesięcy, kiedy przyleciały efemerydy, bezustannie przypominającego o kruchości i ulotności życia, ale to oddech wydaje się najważniejszym motywem w Kontenerze. To on nadaje kierunek rozważaniom prowadzącym czasem w dość nieoczekiwane rejony – od Czerwonych liści Faulknera przez obsesję oddechu w poezji Barańczaka aż po oddech w tańcu i naukę poprawnego oddychania. I może najważniejszy: oddech kochanej osoby, w który można się wsłuchiwać, bo jak pisze autor Kiedy kochamy czyjś oddech, to kochamy wszystko.
Bieńczyk jak mało kto potrafi pisać o drobnych gestach i krótkotrwałych przejawach życia. Po śmierci matki jego percepcja wyostrzyła się, w konsekwencji smaki, barwy i kształty stały się intensywniejsze. Ta nadwrażliwość dotyczy nawet języka i tak na przykład pisarz odrzuca słowo „żałoba” na rzecz „zmartwienia”: „Zmartwienie” to dobry polski odpowiednik; słychać w nim natychmiast – cała pierwsza sylaba jest imitacją najgorszego – solidarność z tym, kto zmarł. Sugeruje naśladowanie zmarłego: zmartwienie, czyli martwota, obrócenie się w martwego.
Piękna i mądra książka, mająca w sobie coś w rodzaju medytacji. Cenna także ze względu na Bieńczykowe podglądanie innych literatów piszących o śmierci bliskiej osoby: Barthesa, Prousta, Flauberta, Canettiego i Tkaczyszyna-Dyckiego. Nie ze wszystkim się zgadzam, ale skonfrontować własne odczucia zawsze warto.
_______________________________________________________
Marek Bieńczyk, Kontener, Wyd. Wielka Litera, Warszawa 2018
Hmm, mnie słowo „zmartwienie” kojarzy się jedynie z lekkim smutkiem, nie uważam, by to był dobry synonim słowa „żałoba”. Ciekawa jestem, co Bieńczyk pisze o innych autorach poruszających temat odchodzenia bliskiej osoby. Nawiasem mówiąc Roth, o którym pisałaś w poprzedniej recenzji, też ma w swoim dorobku książkę o umieraniu bliskiej osoby. Ta książka to „Dziedzictwo”. Mnie się akurat niezbyt podobała, ale niektórzy oceniają ją wysoko.
OdpowiedzUsuńMnie zmartwienie kojarzy się z kłopotem.;) Ale tak jak napisałam - z Bieńczykiem można się kłócić, mnie też nie odpowiadają wszystkie jego koncepty. On sam dyskutuje np. z Barthesem i jego wyobrażeniami.
Usuń"Dziedzictwo" jakoś omijam, choć nawet mam własny egzemplarz. Ale prędzej czy później wezmę się i za tę książkę.
Na początku miałem skojarzenia z "Rzeczami, których nie wyrzuciłem", ale to chyba jednak zupełnie różne lektury?
OdpowiedzUsuńGeneralnie bardzo podoba mi się sama idea książki - śmierć bliskiej osoby jako bodziec do refleksji, przemyśleń, rozważań. To chyba jeden z lepszych sposobów, by uczcić pamięć zmarłej, nawet jeśli o niej samej nie zostało zbyt wiele powiedziane czy napisane.
Bardzo różne, także dlatego, że Bieńczyk prawie nie wspomina. Jego książka jest b. erudycyjna, coś jak esej.
UsuńNo właśnie - czy autor tutaj czci pamięć zmarłej? Myślę, że w niewielkim stopniu, tu raczej chodzi o życie po stracie, o tych, co pozostali. Co też jest interesujące. Mnie się podobało, zachęcam do lektury.;)
Nie mogę się do Kontenera zabrac narazie jestem przy poprzedniej książce Bieńczyka, Jabłku Olgi. A wiesz że bardzo niedawno udało mi się go poznać osobiście? I wciąż jestem pod wrażeniem jego, skromnoscskromności i erudycji. To typ intelektualisty spotykany u nas coraz zadziej niestety.
OdpowiedzUsuńO, to zazdroszczę.;) Co do jego erudycji nie mam wątpliwości, robi też wrażenie skromnego. Faktycznie typ inteligenta-intelektualisty na wymarciu.
UsuńKontener chyba bardziej mi się podobał niż Jabłko, ale to zapewne kwestia trafienia w odpowiedni nastrój.
A wiesz ze juz słyszałam że Kontener od Jabłka Olgi lepszy? Może wiec to nie tylko kwestia nastroju.
OdpowiedzUsuńPowiedziałabym, że jest przede wszystkim bardziej spójny. Ale to już sama kiedyś ocenisz, mam nadzieję.;)
Usuń